Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policzek wymierzony Ameryce

Urszula Wolak
Milioner niejedno ma do ukrycia
Milioner niejedno ma do ukrycia Fot. Archiwum
Lubię kino. Schemat męskiego trójkąta i zachodzących w jego ramach toksycznych relacji stał się podstawą fabularnych zdarzeń w filmie „Foxcatcher” Bennetta Millera.

W spokojne życie, jakie wiodą na prowincji dwaj bracia trenujący zapasy, wkracza niespodziewanie multimilioner John du Pont. Tajemniczy i demoniczny, roztacza przed bohaterami coraz większy urok. Odpycha, ale w końcu skutecznie przyciąga, budzi niepokój, ale jednak zniewala, bo du Pont wytrwale dąży do upragnionego celu.

Pragnie zdobyć światowe uznanie jako trener najlepszej drużyny zapaśników. Pieniądze, którymi dysponuje, ułatwiają mu drogę na szczyt, czyniąc z zawodników nie sportowców, ale poddanych du Ponta, których ten traktuje jak swoich niewolników. Multimilionerem nie kierują bowiem szlachetne ideały. Duch sportu jest mu obcy. Liczy się jedynie wybujałe ego bogacza i kompleksy, które za wszelką cenę próbuje wyleczyć.

Historia przedstawiona w filmie została oparta na faktach wpisujących się w nurt opowieści o potędze amerykańskiego snu, poddanego przez Bennetta bolesnej, dla Amerykanów, rewizji. Za powiewającą na wietrze amerykańską flagą, symbolizującą siłę i niezłomność charakteru, stoją bowiem często ludzie o niecnych zamiarach, których rozumienie narodowego dobra przekłada się na realizację chorych ambicji, a do budowania potęgi stosują okrutne metody ucisku i ograniczania wolności drugiego człowieka.

Du Pont, o czym początkowo nie wiedzą bracia David i Mark Schulzowie, jest niespełnionym sportowcem, w którego umyśle żądza zwycięstwa poczyniła spore spustoszenie, zacierając moralne i etyczne granice. Milioner o psychopatycznych skłonnościach toczy też na gruncie prywatnym walkę o względy starej matki, która uważa go za nieudacznika. Kluczem do jej serca mają okazać się utalentowani sportowcy David i Mark.

Ale czy du Pontowi rzeczywiście chodzi o zdobycie miłości matki? Zdaje się, że bohater nie jest zdolny do miłości, gdyż nigdy jej nie zaznał. Potrafi więc tylko budować swą potęgę na zgliszczach nieszczęść innych ludzi. Kiełkującą w nim nienawiść zaszczepi też w sercu i umyśle Marka, który w swoim bracie, niczym biblijny Kain, dostrzeże największego wroga.

Swym filmem Bennett wymierza Amerykanom bolesny policzek. „Foxcatcher” jest jak Stendhalowskie zwierciadło, przechadzające się po dziedzińcu amerykańskiej obłudy i hipokryzji, w którym przeglądają się widzowie. Spójrzmy na siebie – zdaje się mówić reżyser – i wciągnijmy wnioski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski