Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityka zawsze miała wpływ na prokuraturę

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Prok. Marek Woźniak.
Prok. Marek Woźniak. fot. Michał Gąciarz
Prawo. Prok. regionalny Marek Woźniak ma 100 proc. skuteczności w udowadnianiu winy.

- Został Pan szefem małopolskich prokuratorów tuż po tym, jak funkcja prokuratora generalnego została połączona z urzędem ministra sprawiedliwości. Krytycy zmian twierdzą, że teraz politycy mogą dyktować śledczym, jak mają prowadzić postępowania. Obawia się Pan nacisków?

- Politycy nie mogą mieszać się w prowadzenie śledztw. Z drugiej strony polityka zawsze miała i ma pewien wpływ na kształt urzędu prokuratorskiego. Poprzedni prokurator generalny Andrzej Seremet był kontrolowany przez władzę poprzez składane sprawozdania oceniane przez premiera. Ponadto PG nie miała własnego budżetu i musiała starać się w ministerstwie o każdą złotówkę. Skutek tego jest taki, że Prokuratura Apelacyjna w Krakowie ma za mały budynek bez parkingu.

- Wracając pod pieczę ministerstwo, ma Pan nadzieję, że będzie więcej pieniędzy na inwestycje?

- Mój poprzednik rozpoczął staranie o zdobycie kolejnego budynku dla krakowskich śledczych. Na razie sprawa utknęła z powodów finansowych. Mam nadzieję, że teraz będzie łatwiej uzyskać fundusze.

- Załóżmy, że ministerstwo nie będzie skąpiło pieniędzy na budynek. W zamian rząd może chcieć jednak, żeby Pańscy prokuratorzy odpowiednio poprowadzili kilka spraw o charakterze politycznym.

- Nigdy nie prowadziłem śledztwa według wytycznych polityków. Jeżeli ktoś zgłosi sprawę, to prokurator się nią zajmie i będzie zbierał dowody. O tym, czy jest ona nadmuchana czy nie, świadczy materiał zebrany przez prokuratora.

- A co Pan zrobi, jeśli minister każe zająć się sprawą, która będzie budziła Pana wątpliwości?

- Będziemy prowadzili postępowanie. Reszta to kwestia dowodów, które uda się zebrać prokuratorowi.

- Panu zawsze udaje się znaleźć mocne dowody. W Pańskich sprawach, które trafiły przed sąd, każdy z oskarżonych okazał się winny, choćby w części.

- To prawda. Były uniewinnienia co do czynów, ale co do osób - nie.

- Skąd się bierze taka skuteczność?

- Bardzo ważni są ludzie, z którymi się współpracuje. W moim przypadku byli to m.in. świetni fachowcy z nowosądeckiego Centralnego Biura Śledczego. Ponadto zawsze staram się być uczciwy wobec podejrzanych, których przesłuchuję. Mówię im wprost, co im grozi i jakie są ich prawa. Pozwalam im wypowiedzieć się tak, jak chcą. Nie krzyczę na nich, nie poganiam.

- Tak Pan przesłuchiwał groźnych zabójców z nowosądeckiego gangu Ala Capone?

- Tak przesłuchuję każdego.

- Gangsterzy się jednak nie przyznali.

- Dowody na ich zbrodnie były tak mocne, że zgodziły się ze mną sądy wszystkich instancji, przez które przeszła ta sprawa.

- Ma Pan dość delikatne podejście do przestępców jak na prokuratora zajmującego się sprawami poważnych przestępstw.

- Jak rozpoczynałem aplikację prokuratorską, obawiałem się tego, że za bardzo mogę współczuć podejrzanym lub być zbyt łagodny podczas przesłuchań.

- Okazało się jednak, że łagodne podejście to klucz do sukcesu?

- Po kilkudziesięciu latach w prokuraturze wiem, że takie podejście daje korzyści również po zakończeniu sprawy. Zdarza się, że osoby, które oskarżałem, dzwonią do mnie z aresztów i więzień, podając informacje o innych sprawach. Dzięki temu szybciej łapiemy sprawców kolejnych przestępstw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski