Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy muzycy alternatywni sami rezygnują z zarabiania na muzyce

Paweł Gzyl
Dezerter zarobił w ZAIKS-ie dzięki filmom ze swymi piosenkami
Dezerter zarobił w ZAIKS-ie dzięki filmom ze swymi piosenkami Mystic
Muzyka. ZAIKS od wielu lat gromadzi dla wszystkich autorów pieniądze na swym koncie i każdy z nich zawsze może je stamtąd odebrać

Niedawno Robert Brylewski, lider Kryzysu i Izraela, napisał na swoim profilu w serwisie Facebook, że nie ma pieniędzy na jedzenie. I ostrzegł młodszych kolegów grających muzykę alternatywną: "Nie idźcie moim śladem!". Z czego wynikają tak poważne problemy artysty?

- Nie zgłosiłem do ZAIKS-u ponad stu swoich utworów. Większość z tych piosenek powstawała z udziałem innych muzyków, czasem dwóch, kiedy indziej trzech. Dzisiaj to trudno ustalić i wyliczyć procentowy udział. Dlatego machnąłem na to ręką. Wolałem robić piosenki niż je zgłaszać do instytucji - wyjaśnia Brylewski.

Wolni od kosztów i komornika
Mechanizm działania Stowarzyszenia Autorów ZAIKS jest prosty: jeśli piosenka jest grana w radiu lub telewizji, jej autor otrzymuje za wszystkie emisje tantiemy z tytułu praw autorskich. W związku z tym o zarejestrowanie nagrań w ZAIKS-ie starają się przede wszystkim artyści popowi, których muzyka jest regularnie obecna w mediach. Wykonawcy alternatywni, których raczej nie ma w radiu czy telewizji, nie mogą liczyć na tego rodzaju zyski.

- Ponieważ wydajemy płyty w małym nakładzie, do niedawna nie rejestrowaliśmy ich w ZAIKS-ie, gdyż potrącał on od każdego egzemplarza ok. 20 proc. na poczet swoich kosztów - tłumaczy Krzysztof Grabowski z grupy Dezerter.

W czasach Peerelu każdy artysta musiał obowiązkowo zgłaszać opublikowane oficjalnie utwory w ZAIKS-ie. Po 1989 roku zapisy stały się dobrowolne. Dlatego wielu undergroundowych wykonawców złożyło wtedy zgłoszenia, w których zadeklarowali, że nie chcą, aby ich płyty były chronione obowiązującym prawem autorskim.

- Żeby zgłosić utwór w ZAIKS-ie, trzeba przedłożyć "fortepianówkę", czyli zapis nutowy kompozycji. Jego sporządzenie przez fachowca kosztuje 70 zł. Tymczasem za jednorazową emisję piosenki "Burdel" w radiu należało się nam 2 zł. Po co więc mieliśmy się wygłupiać ze zgłaszaniem go do ZAIKS-u? - śmieje się muzyk Dezertera.

Czasem powody rezygnacji ze zgłaszania swej twórczości do ZAIKS-u są zupełnie inne. Ale zawsze dzieje się to ze stratą dla artysty.

- Miałem przez wiele lat poważne problemy z komornikiem. Dlatego nie zapisałem się do Stowarzyszenia, ponieważ nie chciałem, aby położył łapę na moich pieniądzach. Teraz sprawy się powoli klarują - dlatego zamierzam wreszcie zgłosić się po zaległe pieniądze - przyznaje wokalista jednej z krakowskich grup rockowych, który pragnie zachować anonimowość.

Stowarzyszenie niczym troskliwy rodzic
Co ciekawe - chociaż twórca nie zgłasza swych kompozycji czy tekstów Stowarzyszenie i tak odkłada dla niego pieniądze na swoim koncie. Mało tego - ZAIKS prowadzi nawet poszukiwania twórców i powiadamia ich o tantiemach do odebrania.

- Został utworzony specjalny fundusz, z którego pomimo upływu okresu przedawnienia twórca, który się zgłosi i udokumentuje swoje roszczenie, otrzyma stosowne wynagrodzenie. Zasada ta obowiązuje od początku istnienia Stowarzyszenia - podkreśla jego rzeczniczka prasowa Anna Biernacka.

W tej sytuacji niektórzy twórcy z undergroundu ostatecznie pukają do drzwi ZAIKS-u - i odbierają tantiemy. Tak zrobił choćby zespół Dezerter - do czego skłoniło go zwiększone zainteresowanie jego twórczością wśród polskich filmowców.

- Niedawno pojawiło się kilka filmów, w których wykorzystano nasze piosenki. Ponieważ wszyscy producenci mają z ZAIKS-em podpisane umowy zobowiązujące ich do odprowadzania na rzecz tej instytucji opłat za wykorzystanie muzyki, chcąc nie chcąc, zgłosiliśmy swoje nagrania i odebraliśmy należne tantiemy - zaznacza Krzysztof Grabowski.

Każdy coś tam znajdzie dla siebie
Największym problemem z odzyskaniem honorariów z minionych lat może być kwestia ustalenia autorstwa poszczególnych kompozycji. Piosenki powstają przecież często na próbach, podczas wspólnego jamowania, potem zespoły zmieniają skład, często muzycy rozstają się w nieprzyjaznej atmosferze. Mało tego - jedni należą do ZAIKS-u, a drudzy - nie. Dlatego czasem jest to węzeł wręcz nie do rozwiązania.

- Problem pojawił się, kiedy zaczęliśmy zmieniać basistów. Początkowo żaden nie myślał w ogóle o ZAIKS-ie, tak jak my, dopiero kiedy Paweł Piotrowicz upomniał się o swój procentowy udział w nagraniach, musieliśmy to jakoś z trudem wyliczyć - mówi Krzysztof Grabowski.

Wszystko wskazuje jednak, że bez względu na to, jaką gra się muzykę, warto czasem pojawić się w szacownej instytucji. Wtedy na muzyka może czekać miła niespodzianka.

- Ja zostałem tam zaciągnięty w tym roku przez kolegę i bardzo zdziwiłem się sumą, którą odebrałem. Tzn. byłem zaskoczony na plus. OK, może nie będę za to żył przez rok (to na pewno!), ale starczyło na zakup kilku instrumentów (niezbyt drogich). No, a skoro ja tam miałem coś do odebrania, to znaczy, że każdy średnio aktywny twórca też raczej coś tam znajdzie - zachęca na blogu "Polifonia" Adam Witkowski z podziemnego zespołu Nagrobki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski