Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska - Japonia, czyli wszystkie ręce na pokład, by zagrać o honor i choć trochę radości dla fanów

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Mecz z Japonią w Wołgogradzie będzie ostatnim dla Polaków w mistrzostwach świata w Rosji.
Mecz z Japonią w Wołgogradzie będzie ostatnim dla Polaków w mistrzostwach świata w Rosji. Bartek Syta/Polska Press
Oficjalnie decyzja dotycząca Adama Nawałki w PZPN jeszcze nie została podjęta. Jednak mało prawdopodobne, że związek przedłuży z nim kontrakt wygasający z końcem udziału w mistrzostwach świata. Niewykluczone więc, że czwartkowy mecz z Japonią (godz. 16, transmisja TVP 1, TVP Sport i w aplikacji mobilnej) będzie jego ostatnim w roli selekcjonera reprezentacji Polski. Starym i sprawdzonym ustawieniem.

Dla Biało-Czerwonych to „mecz o honor”. Dla Japończyków każdy taki jest. Ponadto ten w Wołgogradzie jest o tyle istotny, że drużyna Akiry Nishiny wciąż stara się o awans do fazy pucharowej. Jeśli nie przegra z Polakami, wtedy wyjdzie z grupy bez względu na wynik starcia Kolumbii z Senegalem (godz. 16). I choćby dlatego nie warto jeszcze dopisywać ekipie Nawałki pierwszych trzech punktów.

- To nie jest lekki moment dla nas wszystkich. Przede wszystkim ze względu psychologicznego. Zdajemy sobie sprawę, że nie podołaliśmy wyzwaniu i nie spełniliśmy swoich marzeń. To po nie przylecieliśmy do Rosji, ale niestety boisko to brutalnie dla nas zweryfikowało. W meczu z Japonią musimy pokazać, że jesteśmy drużyną, która się nie poddaje. W ostatnich czterech latach dostarczyliśmy pozytywnych chwil. O tym pamiętamy, przygotowując się do czwartkowego spotkania - zapowiedział skrzydłowy reprezentacji Polski Jakub Błaszczykowski, który zaprzeczył, że słowa Roberta Lewandowskiego sprzed dwóch dni zespół odebrał, jakby kapitan kadry miał pretensje do reszty zespołu.

- Gdy nie ma wyników, zaczynają się problemy i zaczynają ukazywać się nieprawdziwe informacje. Dziś nie mamy za dużo argumentów, by się bronić. Krytykę przyjmujemy. Musimy być jednak odporni na to wszystko. Natomiast co do atmosfery, to trochę lat spędziłem w reprezentacji i w ostatnich okresie atmosfera się nie zmieniła. Jedyna rzecz, jaka jest inna, to brak wyników. Przykra, ale taka jest prawda - podkreślił Błaszczykowski, który prawdopodobnie w czwartek nie zagra w pierwszym składzie.

Nawałka, któremu z końcem udziału w mistrzostwach kończy się też umowa, planuje wrócić do sprawdzonego ustawienia z czterema obrońcami. Taką samą taktyką Polacy zagrali w pierwszym mundialowym spotkaniu z Senegalem. Widząc słabą grę, selekcjoner w przerwie przeszedł na grę trzema obrońcami. Szału nie było, ale na tyle lepiej, że 60-letni trener postawił na to samo ustawienie przeciwko Kolumbii. Jak to się skończyło, pamiętamy.

- Decyzję jak zwykle podejmę w dniu meczu. Nie będę się powtarzał. W czwartek chcemy odpowiedzieć czynami - zapowiedział selekcjoner, który wypełnił trzy z czterech celów, jakie przed nim stawiano. Awansował do mistrzostw Europy we Francji, wyszedł tam z grupy. Zakwalifikował się z drużyną na mundial, ale tutaj zawiódł.

- Wiemy, że zawiedliśmy. Siebie i kibiców. Nie pozostało nam nic innego jak zagrać o honor i choć trochę radości dla fanów. Piłkarze mają tego świadomość. W czwartek chcę widzieć na pokładzie wszystkie ręce. Mentalnie z dnia na dzień wyglądamy lepiej - przekonywał Nawałka, który ma szykować kilka zmian.

Do gry w pierwszym składzie ma wrócić Kamil Glik. - Mój przyjazd na mundial, to w 80. proc. zasługa mojej żony. Chyba jedyna wierzyła, że uda mi się wrócić do zdrowia na tyle, że będę mógł zagrać - stwierdził 30-letni obrońca, który w potyczce z Kolumbią wszedł na ostatnie dziesięć minut.

Do zmiany ma dojść za nim. Wojciecha Szczęsnego ma zastąpić Łukasz Fabiański. - Każdy z nas miał zupełnie inne nadzieje i liczył na całkiem inną atmosferę, która obecnie nie jest najlepsza. Mamy świadomość, że bardzo rozczarowaliśmy, sami czujemy ogromny niedosyt. Turniej się jednak nie skończył, przed nami jeszcze jeden mecz i chcemy w nim sprawić naszym kibicom choć odrobinę radości - tłumaczył 33-letni Fabiański, jeden z bohaterów mistrzostw Europy dwa lata temu.

Wtedy wskoczył do składu od drugiego meczu. Głównie dlatego, że kontuzji uda doznał Szczęsny. Mimo że obecny bramkarz Juventusu wrócił do zdrowia, Fabiańskiego nie zastąpił, bo ten bronił świetnie. Jakby bez względu na to po Euro 2016 we Francji hierarchia wróciła do wcześniejszego układu. Nie zmienił tego nawet fakt, że Szczęsny na swoim kolejnym turnieju rozczarowuje.

- W każdym razie w futbolu nie ma meczów nieistotnych. Jestem przekonany, że Polacy zagrają honorowo. To bardzo dobra drużyna, która ma za sobą trudne eliminacje mundialu. Choć znamy jej dotychczasowe wyniki w Rosji, nie sądzę, by zagrała bezbarwny mecz - przewidywał trener Japończyków.

Adam Nawałka: Kadra szersza niż podczas Euro, ale podstawowi zawodnicy w słabszej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Polska - Japonia, czyli wszystkie ręce na pokład, by zagrać o honor i choć trochę radości dla fanów - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski