Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska nagroda

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. Fundacja Nagrody Solidarności i wybór Mustafy Dżemilewa na jej pierwszego laureata – to koronkowa robota polityczna ministra Sikorskiego.

Jest całkiem jasne, że w roku 2014 powinien był ją dostać ktoś, kto zasłużył się w obronie ludzkich praw w trakcie ukraińskiej rewolucji i kryzysu krymskiego. Tyle tylko, że pośród ukraińskich polityków trudno wskazać kogoś, kto albo nie byłby obarczony oligarchicznymi interesami, albo nie stwarzał swym życiorysem ryzyka kompromitacji nagrody na samym jej starcie.

W tej sytuacji wybór niekwestionowanego przywódcy Tatarów krymskich, a na dodatek antykomunisty, dysydenta i wieloletniego więźnia sowieckich łagrów - jest posunięciem inteligentnym i przemyślanym. Tym bardziej że chodzi o człowieka, do którego – o ironio – nawet prezydent Putin mówił: „Wiem, że pan jest przyzwoitym człowiekiem, bo znam dobrze pańską drogę życiową”. A Putin wie co mówi, skoro znaczna część owej „drogi życiowej” Dżemilewa jest doskonale udokumentowana w archiwach KGB, na moskiewskiej Łubiance.

W polityce zagranicznej pieniądze winny służyć powiększaniu znaczenia i wpływu państwa. Tak właśnie buduje się ową „soft power”, dzięki której jedne kraje mają w polityce większe pole możliwości, a inne mniejsze. Państwo polskie jest w tej dziedzinie wyjątkowo nieporadne.

Senat wydawał od lat krocie na wspomaganie Polonii, czynił to jednak tak bezmyślnie i marnotrawnie, że pieniądze te nie tylko nie budowały polskich wpływów, ale przyczyniały się niejednokrotnie do polskiej kompromitacji. Wszelkie programy stypendialne dla Rosjan, Gruzinów, Ukraińców czy Białorusinów zawsze kulały z powodu niezrozumienia ich politycznego sensu u dysponentów polskiego budżetu.

Wielu lat starań i nadzwyczajnej ekwilibrystyki dyrektor Agnieszki Romaszewskiej wymagało porządne zorganizowanie rzeczy tak oczywistej z punktu widzenia polskiej racji stanu, jak przeznaczona dla Białorusinów telewizja Biesłan. A kiedy w końcu czasem dawaliśmy jakieś pieniądze działaczom demokratycznym na Wschodzie, to w taki sposób, jak zdarzyło się to w ubiegłym roku z Alesiem Białackim, który dzięki doniesieniu polskich urzędów skarbowych odsiaduje właśnie na Białorusi wyrok 4,5 lat więzienia za przyjęcie polskich pieniędzy.

Nagroda Solidarności była autorskim pomysłem Sikorskiego, kiedy w 2007 roku obejmował szefostwo polskiej dyplomacji. Pomyślana została tak, aby móc wartością i prestiżem za jakiś czas konkurować z przyznawaną przez parlament norweski Pokojową Nagrodą Nobla, nadal wprawdzie wartą każdorazowo niemal milion euro, ale mocno ostatnimi laty zdewaluowaną bezsensownymi wyborami laureatów.

Szkoda wprawdzie, że ów milion euro, przeznaczany przez Polskę na nagrodę, będzie tylko w jednej czwartej wypłacany laureatowi, zaś w trzech czwartych ma finansować wskazane przez laureata cele humanitarne. Najwyraźniej po prostu Sikorskiemu nie udało się zapewnić prostego finansowania całego miliona.

Obiekcje może także budzić skład kapituły; jest on tak prorządowy, że aż trochę nawet wstyd. Ale rozumie się, że ułożono go tak, aby zapewnić bezkolizyjne prawo wyboru laureata polskiemu rządowi. Ogłaszając swego czasu utworzenie kapituły, sam Sikorski nie krył tego, że „minister spraw zagranicznych będzie miał tu sporo do powiedzenia”.

Istnieje zatem szansa, że Nagroda Solidarności stanie się prestiżowym instrumentem polskiej polityki zagranicznej. Stanie się tak jednak tylko wtedy, jeśli tego prestiżu nie zrujnują polskie intrygi i pretensje, takie, jak te podnoszone dziś przez niedocenionego przy tej okazji przywódcę związkowego Piotra Dudę. A kolejni ministrowie spraw zagranicznych będą dokonywać nominacji tak etycznie jednoznacznych i tak wyraźnie wspierających polski punkt widzenia na świat, jak to ma miejsce w przypadku Mustafy Dżemilewa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski