Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska piłka się zmienia, ale nadal jest w niej całkiem sporo komunizmu

Redakcja
Janusz Filipiak jest dobrej myśli przed startem sezonu w ekstraklasie FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Janusz Filipiak jest dobrej myśli przed startem sezonu w ekstraklasie FOT. ANDRZEJ BANAŚ
ROZMOWA. JANUSZ FILIPIAK, prezes i właściciel wracającej do ekstraklasy Cracovii, opowiada o celach na nowy sezon, filozofii budowania drużyny, przepychankach z menedżerami, zaufaniu do trenera Stawowego i pieniądzach w sporcie.

Janusz Filipiak jest dobrej myśli przed startem sezonu w ekstraklasie FOT. ANDRZEJ BANAŚ

- Podoba się Panu utrzymana w westernowym klimacie reklamówka zachęcająca do przychodzenia na mecze Cracovii? Piłkarze i trener Wojciech Stawowy w kowbojskich kapeluszach "wracają na saloony".

- Mniejsza o mnie, najważniejsze, że podoba się kibicom.

- Odczytać można ją tak, że teraz wszystkich w tym ekstraklasowym saloonie rozstrzelacie.

- [śmiech] Aż takim optymistą nie jestem.

- Ale będziecie stać bliżej baru czy znowu obok drzwi wyjściowych?

- Ja jestem dobrej myśli. Wierzę, że zespół będzie grał dobrze. Ale, jak to powiedział klasyk, piłka jest okrągła, a bramki są dwie. Czyli raz może być lepiej, raz gorzej. Zobaczymy.

- Cracovia wraca do ekstraklasy lepsza?

- To będzie zależeć od piłkarzy i od trenera. Jako szef klubu nigdy nie uciekam od odpowiedzialności, ale trzeba sobie powiedzieć otwarcie, że teraz wszystko jest w rękach i nogach zawodników. Atmosferę stworzyliśmy dobrą. Zrobiliśmy na razie cztery transfery [Dawid Nowak, Marcin Kuś, Tomasz Wełna, Bartosz Żurek - red.], staramy się ściągnąć jeszcze doświadczonego stopera. Musimy mieć jednak pewność, że zatrudniamy kogoś, kto będzie znaczącym wzmocnieniem.

- Ma Pan poczucie, że ten rok kwarantanny w pierwszej lidze został dobrze przepracowany? Jesteście mocniejsi, mądrzejsi o doświadczenia poprzednich sezonów?

- Hm, wydaje mi się, że drużyna jest lepsza, bardziej zwarta. Nie ma w niej ludzi przypadkowych, każdy zawodnik jest potrzebny i to czuje. Ponadto chcemy się rozwijać, ściągać nowych piłkarzy na dziś i na jutro. Takich, którzy dadzą drużynie jeszcze większą wartość i którzy będą pasować do nas - do zespołu i klubu - mentalnie.

- Czyli jakich?

- Mam na myśli zawodników, którzy potraktują Cracovię jak klub chcący im pomóc. W przypadku starszych zawodników odbudować się, a w przypadku młodszych - zrobić karierę. Taka jest idea. I chyba jesteśmy na dobrej drodze. Mam nadzieję, że to "zatrybi" już w tym sezonie i będzie to widać w wynikach oraz ładnej grze.

- Zapowiadał Pan, że teraz transfery w Cracovii będą owocem pomysłów i dyskusji kilku osób. Koncepcja została wprowadzona w życie, a Pan przy każdym nazwisku przybijał ostatnią pieczęć?

- Tak. Wszystkie nazwiska były mocno dyskutowane wklubie. Kandydatów dogry unas było kilkunastu, może nawet kilkudziesięciu, aci czterej pozyskani to efekt naszej selekcji. Dodam, że selekcji prowadzonej też zmyślą oprzyszłości, bo tak trzeba traktować transfery młodych Wełny iŻurka. Bardzo nam się spodobali podczas testów. No, ioczywiście nadal rozglądamy się na**rynku.

- Piłkarze spuszczają teraz finansowo z tonu czy nadal trzeba przepłacać?

- Negocjacje bywają trudne. Normą stało się, że zawodnik, który ma kartę wręce, chce dostać pieniądze zasam podpis nakontrakcie. Zreguły dużą, okrągłą sumę. My się nato, ogólnie rzecz biorąc, nie zgadzamy, amenedżerowie próbują wydębić odnas te pieniądze. Znimi cały czas są przepychanki, bo żądają też dla siebie prowizji, aja nie zabardzo rozumiem zaco. Nie wykonali przecież żadnej pracy, nie jeździli wnaszym imieniu szukać inamawiać zawodników. To my nawiązujemy kontakt zpiłkarzem, azapodpisanie kontraktu menedżer chce dla siebie na**przykład 100 tysięcy złotych. Nie rozumiem tego.
-
Głośno było ostatnio o prezesie Podbeskidzia Wojciechu Boreckim, który w trakcie rozmów o nowym kontrakcie dla Roberta Demjana wyrzucił z gabinetu jego menedżerów. Poszło właśnie o prowizję.**

- Myśmy się już przyzwyczaili doich pazerności itupetu, więc ich nie wyrzucamy, natomiast wcale nie dziwię się takiemu odruchowi.

- Cel Cracovii na ten sezon to miejsce w pierwszej ósemce. To realna ocena możliwości czy deklaracja wymuszona przez reformę rozgrywek?

- Do razu powiem, że to trener ipiłkarze wyznaczyli sobie taki cel. Mnie on się podoba ito jest pozytywne zjawisko, że zespół ma ambicje imy zgóry niczego nie musimy mu narzucać.

- Reforma Panu się podoba?

- Trudno powiedzieć. Wszystko wyjdzie wpraniu. Napierwszy rzut oka nie jest ani specjalnie dobra, ani specjalnie zła.

- Siedem dodatkowych meczów to będzie dla was finansowy zysk czy strata?

- To będzie dodatkowe obciążenie. My naorganizacji meczów nie zarabiamy. Koszty widowiska to 150 tysięcy złotych, więc przyoferowanej przez nas niskiej cenie biletów wychodzimy mniej więcej nazero. Dojdą zato wydatki związane zwyjazdami. Jednak nie będę narzekał - przynaszym budżecie dodatkowe 100 tysięcy nie jest decydujące. Choć pewnie dla biedniejszych klubów to może być problem.

- A jaki jest budżet Cracovii na ten sezon?

- Powyżej 20 milionów złotych.

- Do jakiej ekstraklasy wracacie? Bardziej profesjonalnej, uporządkowanej? Pańskim zdaniem coś się zmieniło w polskiej piłce pod rządami Zbigniewa Bońka?

- Pozytywne jest to, że polityka licencyjna staje się coraz bardziej konsekwentna ipolityka wstosunku do sędziów również. To widać gołym okiem. Natomiast co doPZPN... To duże ciało, nie wszystko da się zmienić odrazu. Nie usprawiedliwiam prezesa Bońka, ale nie wszystko zależy odniego. On wręcz nie może wkraczać wkompetencje tych wszystkich agend dyscyplinarnych czy licencyjnych, musi szanować ich autonomię. Do**tego są regionalne związki piłki nożnej, które - powiedzmy sobie szczerze - nie zawsze robią najlepszą robotę. Niełatwo jest to zmienić. Ogólnie jednak nie jest źle. Spory probleme ciągle stanowi to, że kluby są bardzo ubogie.

- Spodziewa się Pan powtórki z kazusu Polonii Warszawa? Kolejnych upadków i bankructw?

- Jest kilka klubów, które mają tego typu kłopoty. Jednak, zdrugiej strony, powszechne jest unas zjawisko, którego jestem wielkim przeciwnikiem. Tak jak wkomunizmie mieliśmy kluby milicyjne, wojskowe igórnicze, tak teraz mamy kluby gminne, finansowane zpublicznych pieniędzy. Mam namyśli między innymi Gliwice iWrocław. Sponsorowanie zpieniędzy samorządowych profesjonalnej piłki nie powinno mieć miejsca. Zpublicznych pieniędzy należy budować infrastrukturę sportową, stadiony, boiska, hale, bo tego prywatny inwestor nie udźwignie, ale dawanie ich napłace dla zawodników jest karygodne.
- Ta opinia odnosi się też do finansowania klubów przez spółki państwowe, tak jak ma to miejsce choćby w Lubinie?

- Zdecydowanie tak. To są bastiony komunizmu, że pozwolę sobie użyć takiego skrótu myślowego. Uważam, że tego typu instytucje powinny dawać pieniądze nadrużyny narodowe, sporty olimpijskie itp. To jest wporządku. Ale absurdem jest finansowanie przez nie zawodowych klubów. To jest mieszanie pojęć. Zawodowy klub ma być firmą, podmiotem, który gospodaruje wypracowanymi pieniędzmi. Amamy dużo klubów, nazywanych sportowymi spółkami akcyjnymi, które są nadotacjach państwowych. Zupełnie jak w**poprzednim ustroju

- Gdyby nie gmina, w takim Wrocławiu już nie byłoby ekstraklasy.

- Ale piłka byłaby wtedy zdrowsza. Jak ktoś wydaje własne pieniądze, bardziej to szanuje. Mnie podoba się model krakowski. Prywatni inwestorzy finansują piłkę, amiasto zatroszczyło się oinfrastrukturę. Tak to powinno wszędzie wyglądać.

- Na Cracovię wszyscy patrzą z zazdrością, bo tu jest stabilny inwestor, budżet, płynność finansowa. Uda się to w końcu połączyć z wynikiem sportowym?

- Mamy zasobą okres budowy klubu. Pewnie teraz niektórzy powiedzą, że znów uciekam ododpowiedzialności zawynik sportowy, ale to nie tak. Popełniliśmy trochę błędów, atrzeba mieć świadomość, że taki błąd może się ciągnąć wpiłce przez dwa-trzy lata. Kiedy podpisuje się kontrakt zpiłkarzem, nie jest tak, że można powiedzieć: aha, zrobiłem błąd iposprawie. Oni dalej siedzą wklubie, dostają pieniądze. To psuje atmosferę, robią się kwasy. Wfutbolu nie jest tak, że skoro wjednym roku zrobiliśmy coś źle, to potem szast-prast ijuż wszystko jest dobrze. To proces, ale wierzę, że teraz jesteśmy już na**prostej.

- Wiele osób narzekało na styl, w jakim Cracovia wywalczyła awans do ekstraklasy, nie od razu było przesądzone, że na swoim stanowisku zostanie trener Wojciech Stawowy. Ufa mu Pan w stu procentach?

- [śmiech] Jestem absolutnie przekonany, że trener Stawowy bardzo poważnie podchodzi doswojej pracy, bardzo się wnią angażuje. Jest odpowiedzialny, ma dobry warsztat. Niektórzy podpowiadają, że można by wziąć innego trenera, ikażdy ma namyśli trenera idealnego. Atrzeba żyć wrealnym świecie - ideałów nie ma, każdy ma wady izalety. My mamy trenera Stawowego, który też ma swoje wady izalety, iznim wiążemy nadzieje. I**ma moje zaufanie. Inaczej nie miałoby to sensu.

Rozmawiał Przemysław Franczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski