Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski rząd dementuje treść listu Angeli Merkel. Kanclerz Niemiec może mieć poważne kłopoty

Anita Czupryn
AP/EAST NEWS
Dementi polskiego MSZ może oznaczać poważne kłopoty dla kanclerz Niemiec.

Prawdziwą burzę wywołała informacja, jaką w ostatnią sobotę podały zagraniczne agencje prasowe na temat listu Angeli Merkel do sojuszniczych partii w Niemczech. Sensacyjne wieści o tym liście to pokłosie unijnego szczytu w Brukseli, poświęconego głównie fali migracyjnej, jaki rozpoczął się w ubiegły czwartek po południu.

Kanclerz Niemiec miała wysłać do swoich koalicjantów wiadomość, mówiącą o efektach rozmów unijnych przywódców w sprawie przyjmowania uchodźców. Konkretnie mówiąc, miała napisać, że 14 unijnych państw, a w tym Polska, Węgry i Czechy, wyraziło zgodę na przyjęcie z Niemiec tych osób, które ubiegają się o azyl i złożyły w tym celu stosowny wniosek w innym państwie członkowskim. Agencja Reuter informowała, że jej dziennikarze widzieli ów list, a nawet go zacytowali: „Podpiszemy umowy administracyjne z wieloma państwami członkowskimi, (...) by przyspieszyć proces przesiedleń” - miała napisać Angela Merkel.

Z kolei francuska agencja prasowa AFP napisała, że owe 14 unijnych państw, a zatem również Polska, Węgry i Czechy (czyli, przypomnijmy, te państwa, które wcześniej wyraźnie i stanowczo mówiły „nie” dla obowiązkowych kwot rozdziału migrantów w krajach członkowskich Unii Europejskiej), daje teraz „zielone światło”. Słowem, przyjmą tych uchodźców, którzy wcześniej zarejestrowali się na ich terytorium. W naszym przypadku mowa tu o tych uchodźcach, którzy wnioskowali o azyl w Polsce, a następnie wyjechali z naszego kraju. W 2016 roku było ich w Polsce 10 tysięcy, rok później - 5 tysięcy.

CZYTAJ TAKŻE: Polska nie podpisała porozumienia z Niemcami w sprawie migrantów

W istocie, podczas całonocnych obrad, jakie miały miejsce w Brukseli, przedstawiciele państw członkowskich uzyskali porozumienie co do tego, że odstępują od przymusowych kwot, za to w krajach UE powstaną centra kontroli imigrantów, które będą weryfikować, kto z nich kwalifikuje się do międzynarodowej ochrony. Natomiast poza 28 krajami członkowskimi powstaną ośrodki, które będą wysadzać uratowanych na morzu ze statków.

Premier Mateusz Morawiecki ogłosił publicznie, że jest to wielki sukces Polski, wynikający z konsekwencji działań rządu. Na sobotniej, wspólnej z wiceministrem inwestycji i rozwoju Arturem Soboniem konferencji prasowej w Rzeszowie mówił, że rozmawiał z Angelą Merkel w cztery oczy, ale rozmawiał też z innymi przywódcami. - […] byliśmy przekonani, że to my, suwerenne państwo, chcemy i będziemy decydować o tym, kogo wpuszczamy do Polski, jakiego typu migrantów czy uchodźców i my zadecydowaliśmy, że w tym przymusowym podziale uchodźców nie będziemy brali udziału - mówił premier Morawiecki. Podkreślał, że to racjonalne i zdroworozsądkowe stanowisko przebiło się na szczycie w Brukseli, że Polska przekonała inne państwa Unii, aby dystrybucja i relokacja uchodźców była dobrowolną i suwerenną decyzją państw członkowskich, a jakakolwiek reforma systemu azylowego odbywała się na zasadzie konsensusu, na zasadzie jednomyślności.

Czy zatem list Merkel, na jaki powołały się zagraniczne agencje prasowe, był zwykłym fake newsem, czy tylko pobożnym życzeniem kanclerz Niemiec, za pomocą którego chciała ugłaskać ministra spraw wewnętrznych Horsta Seehofera, a przy tym ratować koalicyjny rząd CDU-CSU-SPD? Jakkolwiek by nie było, wywołał on wielkie poruszenie i błyskawiczne dementi rządów Węgier, Czech oraz Polski. Od rzekomego porozumienia odżegnywali się zarówno premier czeskiego rządu Andrej Babisz, jak i - ustami swojego rzecznika Zoltana Kovacsa - rząd Węgier.

- Nie było rozmów między Pragą a Berlinem o przyjmowaniu z Niemiec imigrantów, a rząd tego by nie zaakceptował - oświadczył premier Babisz.

- Takiej umowy nie zawarto. Nie jest możliwe, by imigrant wszedł na terytorium Węgier, nie wszedłszy wcześniej do innego państwa Unii - powiedział rzecznik Kovacs. Do listu Merkel odniósł się też rzecznik polskiego MSZ Artur Lompart, zaprzeczając, jakoby były jakieś nowe porozumienia w sprawie przyjmowania osób ubiegających się o azyl z krajów Unii. Jego słowa zacytowała agencja Reuter: - Polska nie zawarła żadnego porozumienia dotyczącego przyjmowania odsyłanych z Niemiec osób ubiegających się o azyl - powiedział Lompart. Również Joanna Kopcińska, rzeczniczka rządu, napisała dementi na Twitterze: „Nie ma żadnych nowych umów w zakresie przejmowania azylantów z krajów UE. Każdy, kto przekroczy polską granicę, która jest także zewnętrzną granicą UE, z zamiarem uzyskania azylu podlega polskim regułom azylowym. Prowadzimy bardzo restrykcyjną politykę azylową i tego nie zmieniamy”.

I tak oto, z ogłaszanego jako sukces polityki migracyjnej Unii porozumienia, zrobiło się wielkie nieporozumienie. Patrząc obiektywnie na to, co wydarzyło się na samym szczycie w Brukseli, przyznać trzeba, że póki co, nadal nie znamy konkretnych wiążących decyzji w sprawie migracyjnej polityki Unii . Mają co prawda powstać w państwach UE, zgodnie z zasadą dobrowolności, centra kontroli, w których będzie się decydować, który imigrant może się ubiegać o azyl, a który nie, ale nie wiadomo jeszcze, gdzie te centra powstaną. Mają być budowane poza Europą ośrodki dla tych migrantów, którzy pozytywnie przejdą tę weryfikację, ale też w tej sprawie brak konkretów; na dodatek część krajów północnej Afryki odmawia, aby na ich terytorium takie ośrodki powstały. Przyjęto, że każda reforma systemu azylowego ma się odbywać na zasadzie jednomyślności, a to przecież oznacza, że wystarczy jeden kraj, który odrzuci reformę i ona nie przejdzie. Zatem nie można mówić o tym, że problem z falą dotyczącą uchodźców został rozwiązany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Polski rząd dementuje treść listu Angeli Merkel. Kanclerz Niemiec może mieć poważne kłopoty - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski