Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie firmy żądają równych szans

Zbigniew Bartuś
Anna Kaczmarz
Debata. Niemcy wspierają Niemców, Francuzi Francuzów, Włosi Włochów, Szwajcarzy Szwajcarów, a my? Niemców, Francuzów, Włochów...

Królowa brytyjska jeździ rolls roycem, prezydent USA - cadillakiem, prezydent Francji - citroenem, przywódcy Włoch preferują maserati i lancie, cesarz Japonii ma specjalną toyotę, a premier - lexusa, kanclerz Niemiec wozi się na przemian audi, mercedesem i BMW. Polski prezydent i polska premier używają… audi, mercedesa i BMW. Podobnie zresztą jak Władimir Putin.

- Nie produkujemy już własnych marek aut, ale przecież jest w Polsce kilka obcych fabryk i nasi przywódcy mogliby jeździć ich produktami. Fiat, Opel, VW tworzą u nas miejsca pracy, dają robotę kontrahentom, czasem nawet płacą podatki. Rządzący mogliby ich symbolicznie wesprzeć - uważa Wojciech Świderski, wychowany w Wielkiej Brytanii założyciel i prezes krakowskiej firmy farmaceutycznej Farmina.

Czytaj także: Władza ma służyć, nie przeszkadzać. To się opłaci >>

Wraz z piątką innych przedsiębiorców oraz dwójką polityków reprezentujących dwie największe partie, zaprosiliśmy go do naszej redakcji, by porozmawiać o modnym ostatnio patriotyzmie gospodarczym. Podczas debaty zorganizowanej wspólnie z Małopolskim Związkiem Pracodawców Lewiatan, próbowaliśmy odpowiedzieć na pytanie, co to w ogóle jest.

Lider PiS Jarosław Kaczyński uważa, że patriotyzm gospodarczy, rozumiany jako "obrona interesów polskich przedsiębiorców i pracowników, powinien być podstawą działania każdej władzy w Polsce". Wszyscy się z tym zgadzają, ale… Jak to zrealizować w praktyce?

Kupować tylko polskie towary i usługi bez zwracania uwagi na jakość i cenę? Dotować firmy? Czemu nie ratowaliśmy dawnych producentów sprzętu RTV i nie kupowaliśmy TV jowisz zamiast panasoników. Czy to był błąd? A jeśli nie, to co dziś począć z kopalniami, Pocztą, LOT-em? I czy rząd powinien wspierać jedynie firmy państwowe czy także prywatne? Jak to robią na Zachodzie?

- W patriotyzmie trzeba być brutalnym - uważa Wojciech Świderski. - Nikt nie kupi polskiego tylko dlatego, że jest polskie. Musi być najpierw dobre. Co najmniej tak jak zagraniczne. I w atrakcyjnej cenie. Coraz więcej takich rzeczy potrafimy stworzyć. Moglibyśmy bardziej rozwinąć skrzydła, gdyby nie liczne bariery. Chodzi przede wszystkim o złe przepisy i postawę urzędników, którzy nas prześladują.

Jego zdaniem, mało kto w Polsce rozumie coś, co jest na Zachodzie od dawna oczywiste: że gnębienie rodzimych firm jest niepatriotyczne.

Władzo, nie przeszkadzaj
- Nie oczekuję od państwa myślenia za mnie, ani rozwiązywania moich problemów. Oczekuję , że władza, urzędnicy nie będą mi przeszkadzać - dodaje Ewa Woch, wiceprezes firmy Targi w Krakowie.

Zobacz również: Kupuj swojskie, płać podatki >>

Zdaniem prof. Włodzimierza Roszczynialskiego, rektora krakowskiej Wyższej Szkoły Zarządzania i Bankowości, polska gospodarka cierpi z powodu nadmiaru przepisów: - Co dwa-trzy lata w każdej branży pojawiają się nowe, przy czym świeża regulacja całkowicie zaprzecza poprzedniej. Jak się ma w takiej sytuacji zachować przedsiębiorca zatrudniający kilkaset osób, posiadający własną infrastrukturę? - pyta profesor.

I wylicza inne bariery: czas trwania postępowań przed sądami, przepisy prawa pracy, liczba wymaganych pozwoleń, koncesji, licencji, złożoność przepisów podatkowych i brak jednolitych interpretacji, brak odpowiedzialności urzędników za błędne decyzje podatkowe.

- Czas, który w normalnych warunkach przedsiębiorca przeznaczyłby na rozwój firmy, marnowany jest na pokonywanie tych barier - zauważa profesor. Straty, jakie z tego powodu ponosi polska gospodarka, sięgają nawet 200 mld zł rocznie.
Przedsiębiorcy żalą się, że nawet w kryzysowych sytuacjach nie mogą liczyć na pomoc urzędników. W tym kontekście Eugeniusz Batko, wiceprezes MZP Lewiatan, chwali zmiany w krakowskim magistracie. - Pojawiła się osoba kompetentna, pani wiceprezydent Elżbieta Koterba, która rozumie biznes, pewnie dlatego, że sama wywodzi się z biznesu - przekonuje prezes Batko.

Przetargi dla obcych
Polskich przedsiębiorców najbardziej boli nierówność szans. Andrzej Bocheński, dyrektor w firmie PM Doradztwo Gospodarcze: - Dajemy preferencje firmom zachodnim, tworząc dla nich specjalne obszary ekonomiczne, zwalniając je z płacenia podatków. Firmy polskie takich preferencji nie mają. A jest nam o tyle trudniej, że prawie wszyscy prowadzimy biznes w pierwszym pokoleniu i nie mamy ani takich doświadczeń, ani takiego kapitału i systemu wsparcia, jak działające od stuleci firmy zachodnie.

Zachodnim inwestorom sprzyja również praktyka stosowana w polskich przetargach publicznych, sprowadzająca się do tego, że o ile w Niemczech przetargi takie generalnie wygrywają Niemcy, w Szwajcarii Szwajcarzy, we Francji Francuzi, a we Włoszech Włosi, to w Polsce triumfują… Niemcy, Szwajcarzy, Francuzi, Włosi…

- Warunki są formułowane tak, że polskie firmy są od początku w gorszej sytuacji - mówi Wiesław Nowak, prezes i główny udziałowiec krakowskiego Zakładu Usług Energetycznych SA. Zwraca uwagę, że włoski Fiat w ciągu 20 lat działalności w Polsce był zwolniony z podatku i nadal będzie. - A ja stworzyłem 800 miejsc pracy bez ulg - dodaje prezes ZUE.

W tym kontekście przedsiębiorców dziwi, a nawet oburza zakup Pendolino. - Poszły na to wielkie publiczne pieniądze, które powinny trafić do polskich fabryk, jak Newag czy PESA, które produkują odpowiednie składy. Takie doinwestowanie pozwoliłoby im na rozwój, co przełożyłoby się na rozwój Polski i wzrost zamożności Polaków. A tak będziemy dalej płacić obcym… - mówi prezes Batko.

Zamiast sieczki
Debatę zorganizowaliśmy we współpracy z Małopolskim Związkiem Pracodawców Lewiatan. Zaprosiliśmy ekspertów: szefów firm działających od początku polskiej transformacji i posłów głównych partii (lista na str. A10-A11). Dlaczego?
W mediach elektronicznych, zwłaszcza stacjach telewizyjnych, w których liczy się oglądalność, prowadzący zapraszają nie ekspertów, którzy cokolwiek wiedzą, tylko celebrytów i pyskaczy wygłaszających nośne hasła i skaczących sobie do oczu.

Czy na podstawie takich "debat" można się czegoś istotnego dowiedzieć? Wyciągnąć wnioski pomocne podczas wyborów samorządowych bądź parlamentarnych? Nie. Debaty "Dziennika Polskiego" są dla tych, którzy od fajerwerków i plucia wolą fakty, informacje i opinie ludzi kompetentnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski