Producenci szukają nowych rynków zbytu na owoce i warzywa. Planują sprzedaż jabłek w krajach Zatoki Perskiej. Chcieli z nimi jechać także do Egiptu, jednak konflikty zbrojne w Strefie Gazy spowodowały, że wycofali się z tego pomysłu.
Tymczasem już za miesiąc, na przełomie października i listopada polskie dwukolorowe jabłka mają pojawić się na wystawach oraz targach w Chinach i Dubaju. Będzie o nich mowa na konferencjach i spotkaniach z przedstawicielami sieci handlowych.
Akcja jest odpowiedzią na obowiązujące od 1 sierpnia embargo rosyjskie, które zablokowało eksport miliona ton rocznie polskich owoców i warzyw na wschód.
Polscy producenci mają świadomość, że rynki, na które chcą wejść, są wymagające, ponieważ mieszkańcy krajów nad Zatoką Perską przyzwyczaili się do francuskich i włoskich jabłek jednokolorowych: zielonych lub czerwonych. – U nas są dwukolorowe żółto-czerwone i zielono-czerwone, więc nowych konsumentów musimy przyzwyczaić do naszych owoców – mówi Witold Piekarniak, skarbnik Związku Sadowników RP w Warszawie.
Kłopot z eksportem daje się we znaki. Obecnie ceny jabłek w hurcie wahają się od 1 do 1,2 zł za kg. Eksportowe jabłka są po 65–70 gr za kg, bo handlujący wykorzystują embargo i nadwyżki na naszych rynkach. Jednak sadownicy nie odpuszczają. Jeszcze we wrześniu planują jechać na targi spożywcze do... Rosji.
– Od trzech lat prowadziliśmy kampanię reklamującą polskie owoce wśród rosyjskich konsumentów. Akcja dotowana z pieniędzy unijnych kończy się w tym roku – mówi Piekarniak.
Rosjanom smakowały polskie jabłka. – Podczas naszych dotychczasowych wizyt pozytywnie je oceniali. Kampania przynosiła efekty i eksport rósł z roku na rok. Teraz na targi także pojedziemy, bo trzeba, żebyśmy tam byli, niezależnie od sytuacji politycznej. Na razie nie mamy sygnałów o zakazie udziału w targach. Możemy promować nasze owoce, jest tylko zagrożenie, że nie będziemy ich oferować, ale to zadanie agencji, które realizują kampanię – dodaje Piekarniak.
Do Rosji było eksportowanych milion ton owoców. Teraz niewielka część idzie do Macedonii, Kazachstanu, nieco więcej na Białoruś i do Serbii.
– Obecnie wysyłamy także owoce i warzywa do Rumunii, Bułgarii, Chorwacji, Czech i Słowacji. Staramy się szukać zbytu, ale nic nie zastąpi rynku rosyjskiego – mówi Maciej Mączka, prezes spółki Mączka ze Stręgoborzyc w gminie Igołomia-Wawrzeńczyce.
Dotychczas dostarczał owoce i warzywa do jednej z największych sieci sklepów w Rosji. Po wprowadzeniu embarga szuka innych możliwości sprzedaży. Jednak do pomysłu eksportu do Chin podchodzi sceptycznie. – Nie sprzedamy tam miękkich owoców, bo tu w grę wchodzi transport morski, który trwa miesiąc. Jedyne, co można wysyłać do Chin, to jabłka, marchew, kapustę – wymienia.
Ale Chińczycy myślą właśnie o sprowadzaniu jabłek. W Polsce pojawiają się już delegacje zainteresowane tymi owocami. Przyjeżdżają z wizytami partnerskimi do miast, z którymi współpracują i rozmawiają o kontaktach handlowych.
Pierwsze takie rozmowy Chińczycy przeprowadzili kilka dni temu w Dębicy i Tarnowie. W ubiegłym tygodniu przyglądali się polskim jabłkom także w Warszawie.
– Promocji naszych owoców służą kontakty, które są nawiązywane przez przedstawicieli ministerstw, ale pomagają w tym również wizyty przedstawicieli zaprzyjaźnionych miast – mówi Piekarniak.
Sadownicy są zadowoleni, że pojawiają się szanse na nowe rynki zbytu, choć niektórzy zastanawiają się, dlaczego nikt nie szukał wcześniej takich możliwości. – Opieraliśmy się na rynku rosyjskim, który był bardzo dobry. Eksportowaliśmy w dużych ilościach i stosunkowo niedaleko. Nie było potrzeby zmiany tego, bo transport byłby trudniejszy. Chcemy współpracować z Rosją i mamy nadzieję, że embargo nie będzie trwało wiecznie – mówi przedstawiciel Związku Sadowników.
OWOCE DO BANKU
- 29 sierpnia Komisja Europejska wydała rozporządzenie o rekompensatach za rosyjskie embargo. Niesprzedane owoce i warzywa rolnicy mogą oddać do Banków Żywności.
- Do krakowskiego banku nic jeszcze nie trafiło. – Mamy 1000 powiadomień od rolników o zamiarze wycofania produktów z rynku. Jednak nie ma krajowych rozporządzeń, w jaki sposób Agencja Rynku Rolnego ma kontrolować jakość oddawanych owoców – mówi Beata Ciepła, dyrektorka Banku Żywności w Krakowie.
- Są określone kwoty rekompensaty za produkty – np. 53 gr za kg marchwi i 70 gr za kg jabłek, ale nie wiadomo, ile pieniędzy i kiedy dostaną rolnicy za zbiór, pakowanie oraz transport produktów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?