Warszawski Sąd Okręgowy zdecydowanie potępił wczoraj używanie przez obce media zwrotu "polski obóz koncentracyjny", a mimo to oddalił pozew Zbigniewa Osewskiego, syna akowca, który poczuł się dotknięty zamieszczeniem tego sformułowania na łamach opiniotwórczego niemieckiego dziennika "Die Welt".
Źródło: TVN24/x-news
Tak jak w innym procesie - wytoczonym w Olsztynie niemieckiemu magazynowi "Focus" przez dr Janinę Luberdę-Zapaśnik, byłą więźniarkę obozów w Toruniu i Potulicach - sąd uznał, że zwrot "polski obóz koncentracyjny" nie naruszył dóbr osobistych konkretnej osoby, bo nie dotyczył "bezpośrednio powoda, ani jego bliskich".
PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Polski obóz, japońska bomba
- Nie podzielamy tej argumentacji, więc będziemy apelować. Jednocześnie bardzo cieszymy się, że w uzasadnieniach obu wyroków, olsztyńskiego i warszawskiego, sądy podzieliły nasze stanowisko, że poczucie godności narodowej jest dobrem osobistym i że używając zwrotu "polskie obozy", można to dobro naruszyć - powiedział nam wczoraj mec. Szymon Topa z kancelarii Lecha Obary, wspierającej pro bono osoby, które zdecydowały się pozwać niemieckie media za "polskie obozy".
Oprócz Osewskiego i dr Luberdy jest wśród nich krakowianin Karol Tendera, były więzień Auschwitz. Ponad rok temu na internetowej stronie publicznej niemieckiej telewizji ZDF zobaczył zapowiedź filmu o wyzwoleniu Majdanka i Auschwitz - z adnotacją, że były to "polskie obozy zagłady". Pomagający Tenderze mec. Szymon Topa ustalił, że niemiecko-francuski kanał telewizyjny ARTE, w którym wyprodukowano i pokazano ów dokument, posłużył się zgodnym z prawdą zwrotem: "niemieckie nazistowskie obozy zagłady w okupowanej Polsce." Ale ZDF go zmienił.
- Nie wierzę w zwykły przypadek - skomentował Karol Tendera, sekretarz krakowskiego koła byłych więźniów Auschwitz - i pozwał niemiecką stację telewizyjną przed Sąd Okręgowy w Krakowie.
Jego zdanie podziela dr Joanna Lubecka z krakowskiego IPN-u. W jej opinii, używanie zwrotu "polskie obozy" jest jednym z elementów niemieckiej polityki historycznej. - Naród odpowiedzialny za wywołanie wojny i najokrutniejsze zbrodnie XX wieku należy dziś do najbardziej szanowanych w świecie. Między innymi dlatego, że potrafi narzucić innym swoją wersję historii - uważa krakowianka.
Oprócz kancelarii Lecha Obary Karola Tenderę wspiera stowarzyszenie Patria Nostra, założone przez byłych więźniów niemieckich obozów oraz prawników, dziennikarzy i społeczników. - Trzeba zdecydowanej i stałej reakcji na kłamstwa, bo powtarzane w kółko kształtują nieprawdziwy wizerunek naszego kraju i narodu - podkreśla mec. Obara, współzałożyciel stowarzyszenia.
- Same apele, pisma i inne formy nacisku nie wystarczą - dodaje mec. Topa. Dlatego Patria Nostra od początku założyła, że narzędziem walki o prawdę będą procesy wytaczane zagranicznym mediom przed polskimi sądami.
- To możliwe, bo zgodnie z prawem unijnym procesy przeciwko podmiotom z terenu UE mogą się toczyć w miejscu, w którym została wyrządzona szkoda - tłumaczy prof. Aurelia Nowicka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza Poznaniu. A internetowe wydania gazet oraz satelitarne emisje programów telewizyjnych obejmują swym zasięgiem Polskę.
W lutym Sąd Okręgowy w Olsztynie oddalił pozew dr Luberdy przeciwko ,,Focusowi". Uznał przy tym jednak za ,,bezsporne", że ,,użyto nieprawdziwych określeń o polskich obozach" w stosunku do obozów stworzonych przez Niemców w okupowanej Polsce i że określenia te nie odnoszą się wcale do geograficznego położenia (jak najczęściej tłumaczą niemieckie media), ale mogą służyć do przerzucania na Polaków odpowiedzialności za powstanie, prowadzenie i skutki działalności tych obozów.
Polskich obozów nie było. Ale wygrać sprawy o kłamliwe zwroty nie można. Nawet w Polsce
Dwa sądy, w Olsztynie i w Warszawie, nie miały wątpliwości, że używanie feralnego zwrotu, zwłaszcza w mediach niemieckich, "może i powinno budzić sprzeciw i oburzenie". Może być szczególnie dotkliwe dla Polaków, którzy przeszli przez piekło niemieckich kacetów i innych represji.
Jak jednak tłumaczył olsztyński sędzia Przemysław Jagosz, użyte przez "Focus" sformułowanie o "polskich obozach" nie dotyczyło bezpośrednio skarżącej niemiecki magazyn byłej więźniarki obozów w Toruniu i Potulicach dr Janiny Luberdy-Zapaśnik ani jej bliskich. Odnosiło się do Sobiboru i Treblinki. Nie można więc mówić o naruszeniu konkretnych dóbr osobistych powódki.
Niemal identycznej argumentacji użyła wczoraj w Warszawie sędzia Eliza Kurkowska. Potwierdziła, że tożsamość i godność narodowa oraz prawo do poszanowania prawdy historycznej są dobrami osobistymi w myśl prawa cywilnego, ale jej zdaniem użyte przez "Die Welt" sformułowanie nie dotyczyło bezpośrednio Zbigniewa Osewskiego ani jego bliskich, lecz ,,nieoznaczonej grupy".
- W opinii sądu I instancji, do uznania roszczenia nie wystarczy sama przynależność do takiej grupy. Naszym zdaniem - wystarczy. Świadczy o tym sprawa ks. Paszkowskiego przeciwko Jerzemu Urbanowi o obrazę Jana Pawła II. Sąd uznał, że obrażając papieża, Urban naruszył dobra osobiste księdza jako członka katolickiej wspólnoty - mówi mec. Lech Obara.
- Wiążemy wielkie nadzieje z procesem w Krakowie. Mamy tu bowiem do czynienia ze sformułowaniem dotyczącym Auschwitz, a osobą, której dobro zostało naruszone, jest były więzień tegoż obozu, Karol Tendera.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?