Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie prezenty dla Kerry’ego

Jan Maria Rokita
Krótki pobyt w Warszawie sekretarza stanu USA stał się okazją dla dość nieoczekiwanej manifestacji proamerykańskiego nastawienia polskiego rządu. Polscy rozmówcy Johna Kerry’ego tym razem robili to, co Amerykanie lubią w Polsce najbardziej: w transatlantyckich sporach dystansowali się od wyznaczonej przez Berlin i Paryż "linii europejskiej”, biorąc stronę Waszyngtonu. Powiało nawet z lekka atmosferą z czasów premiera Leszka Millera i wspólnej wyprawy na Bagdad.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Warszawa miała być pierwszą europejską stolicą, którą amerykański minister odwiedza po tym, jak rewelacje o szpiegowaniu przez Amerykę milionów Europejczyków, w tym także kanclerz Niemiec, wprowadziły nagły ferment w relacje transatlantyckie. Nic więc dziwnego, że amerykańskie media uznały, iż Kerry w Warszawie będzie się musiał gęsto tłumaczyć.

Nic takiego jednak nie nastąpiło. Minister Sikorski – jeszcze niedawno tak chętny do informowania o swoich pretensjach do Amerykanów – tym razem wespół z Kerrym deklarował potrzebę wspólnych konsultacji i konieczność bliskiej współpracy wywiadowczej. Nie wiemy – rzecz jasna – jak wyglądały zamknięte rozmowy. Ale jedno jest pewne: Kerry i Sikorski (a może Tusk) uzgodnili, że Polska nie weźmie udziału w ogólnoeuropejskiej akcji potępiania Amerykanów i domagania się od nich publicznych wyjaśnień. Jest to postępowanie mocno odbiegające od aktualnej polityki Berlina, Paryża i Brukseli, co z satysfakcją za­uważono za oceanem. "W przeciwieństwie do innych europejskich partnerów, Polska okazała nikłe zainteresowanie kwestią szpiegowską” – pisała z uznaniem "The Washington Post”.

Ale główny prezent, jak Kerry otrzymał w Warszawie, dotyczy negocjowanego właśnie transatlantyckiego układu o wolnym handlu TTIP. Polska jawnie odcięła się od inicjatywy kanclerz Merkel, która pragnie włączyć do tych negocjacji kwestię respektowania prywatności i ochrony danych osobowych. Berlin, który dla swej inicjatywy pozyskał już aprobatę Paryża, dąży w ten sposób do odsunięcia w czasie terminu zawarcia układu TTIP. Nic w tym dziwnego. Transatlantycka strefa wolnego handlu jest sztandarowym pomysłem Obamy, ogłoszonym w tegorocznym orędziu o stanie państwa, a prezydent dąży do jej utworzenia jeszcze przed zakończeniem swojej kadencji. Waszyng­ton wiąże z tym nadzieje na pełne otwarcie Europy dla amerykańskich produktów, które często są tańsze (np. odzież), a czasem zarazem tańsze i gorszej jakości (np. produkty spożywcze). Dla Unii Europejskiej, tak samo jak dla Ameryki, traktat TTIP jest wprawdzie również szansą na przyspieszenie wzrostu gospodarczego; eksperci twierdzą, że mogłoby ono sięgać nawet 3% PKB po każdej ze stron. Ale perspektywa wolnego handlu otwiera w Europie mnóstwo kłopotliwych problemów wewnętrznych: od kontrowersyjnej konieczności złagodzenia norm fitosani­tarnych, które w UE są wyśrubowane, w USA zaś bardziej liberalne, aż po nieuchronny konflikt z europejskim lobby rolniczym.

Wyłom we wspólnym froncie, którego właśnie dokonała Polska, oznacza, że nowe kwestie nie zostaną wprowadzone na agendę tych negocjacji. A tym samym nie tylko traktat TTIP będzie negocjowany w dotychczasowym rytmie, ale ostatecznie zniknie nadzieja, iż Amerykanów uda się związać jakąś umową, chroniącą na przyszłość Europejczyków przed transatlantyckimi podsłuchami i szpiegostwem.

To zaskakujące, jeśli zważyć, że od kilku lat rząd Tuska zwykł odnosić się do polityki amerykańskiej z niedwuznaczną rezerwą, a w Pałacu Prezydenckim linię polityczną wyznacza amery-­­ ka­nożerczy doradca Roman Kuźniar. Jeszcze niedawno polski MSZ uznał za stosowne poinformować opinię pu­bliczną o tym, że Sikorski telefonicznie przestrzegał Kerry’ego przed "niebezpiecznymi konsekwencjami amerykańskiej nieodpowiedzialności”, w związku z planem zbrojnej interwencji w Syrii. Zaś ledwie kilka dni temu Kuźniar pu­blicznie bolał, że ścigany przez Amerykanów za zdradę Edward Snowden nie został… laureatem Nagrody im. Sacharowa, przyznawanej za bohaterstwo w obronie praw człowieka.

To właśnie w reakcji na te wywody prezydenckiego doradcy, związany z Tuskiem były szef sejmowej komisji spraw zagranicznych i eurodeputowany Krzysztof Lisek, nie bawiąc się w dyplomatyczne ceregiele, użył słów: "skandal i bredzenie bzdur”. Jest więc jasne, że relacje z Ameryką są przedmiotem poważnego konfliktu w obozie PO. Jednak zaskakujący przebieg wizyty Kerry’ego pozwala przypuszczać, że przynajmniej Tusk i Sikorski próbują odzyskać w polityce zagranicznej szersze niż dotąd pole manewru, wychodząc poza bezalternatywny do tej pory sojusz z Niemcami. W chwili gdy prorosyjska SPD wraca właśnie do rządu w Berlinie, byłby to niewątpliwy dowód politycznej roztropności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski