Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie władze traktują repatriantów po macoszemu

Redakcja
Aleksandra Ślusarek: Los repatriantów jest dramatyczny Fot. Archiwum Związku Repatriantów RP
Aleksandra Ślusarek: Los repatriantów jest dramatyczny Fot. Archiwum Związku Repatriantów RP
Rozmowa z ALEKSANDRĄ ŚLUSAREK, prezesem Związku Repatriantów RP o sytuacji Polaków ze Wschodu

Aleksandra Ślusarek: Los repatriantów jest dramatyczny Fot. Archiwum Związku Repatriantów RP

W jakiej sytuacji znajdują się obecnie repatrianci?

-W bardzo złej i to bez przesady. Co gorsza -ich przyszłość rysuje się w czarnych kolorach. Przypomnę, że do roku 2000 przyjechało do Polski około 2 tys. repatriantów. Natomiast od stycznia 2001 r., kiedy zaczęła obowiązywać ustawa repatriacyjna -która w założeniach miała diametralnie poprawić los Polaków deportowanych na tereny byłego Związku Sowieckiego -do ojczyzny wróciło zaledwie 3 tys. osób. Ustawa zatem zamiast pomóc, hamuje powrót repatriantów do ojczyzny. Należy koniecznie ją zmienić, bo inaczej poza pięknymi słowami, gorącymi obietnicami polityków, los Polaków siłą wyrzuconych z ojczyzny, nie poprawi się.
Dlaczego ustawa nadaje się do kosza?
-Repatriację z mocy prawa musi wziąć na swoje barki państwo. Finansowanie jej przez samorządy i pojedynczych ludzi kompletnie nie zdaje egzaminu. Obliczyliśmy, że przy obecnym tempie, repatriacja zakończyłaby się za około 200 lat. Pisząc ustawę na nowo należy zadbać o zmianę tytułu. Zamiast "repatriacyjnej" na "ustawę o powrocie Polaków deportowanych", czyli wbrew ich woli rzuconych w step czy inne zakątki byłego ZSRR. Obecna ustawa nadaje się do kosza również dlatego, że dzieli powracających Polaków na "równych i równiejszych".
To znaczy?
-Mówi o zaproszeniach imiennych i nieimiennych. Jeżeli gmina zaprasza nieimiennie, podając jedynie, że ma to być np. nauczyciel angielskiego, to za przyjęcie rodziny dostaje maksymalnie 120 tys. zł na samo przygotowanie lokalu dla niej. Regułą jest, że gminy sprowadzają dobrze wykształconych repatriantów, zwykle po studiach, mających dobry fach w ręku. Tymczasem Polakom mieszkającym w przykołchozowych stepach, najbardziej patriotycznym, nie proponuje się przyjazdu do kraju.
A jeśli samorząd wyśle zaproszenie imienne, to...
-Otrzymuje tylko nieco ponad 4 tys. zł na osobę na remont mieszkania dla powracających. Straszne jest to, że taka polityka prowadzi do dzielenia rodzin. Od lat w Polsce częstą praktyką jest, że mieszkają u nas albo dzieci albo rodzice i bezskutecznie starają się ściągnąć do siebie resztę rodziny (dzieci lub rodziców). Mnie udało się ściągnąć kilka całych rodzin, ale chodzi nie o działania pojedynczych osób, ale kompleksową politykę państwa i samorządów. Rządzący Polską powinni również dążyć do zawarcia umów międzynarodowych z państwami, w których jest najwięcej potencjalnych repatriantów, czyli z Kazachstanem, Uzbekistanem czy Armenią. Ich celem ma być doprowadzenie do tego, by Polakom chcącym wrócić do ojczyzny, państwa, w których przez lata pracowali i płacili składki na cele socjalne, ubezpieczeniowe, oddawały wypracowane przez nich pieniądze.
Czy rząd lub parlament RP pracuje nad projektem takich umów międzynarodowych?
-Nic mi na ten temat nie wiadomo.
Senat jest tą instytucją, która ma obowiązek dbania o Polaków na Wschodzie i o Polonię. Jak wywiązuje się z tego zadania wobec deportowanych?
-Przykro mi to powiedzieć, ale -delikatnie mówiąc -nie najlepiej. W ostatnią niedzielę w Niepołomicach odbywał się III Ogólnopolski Zjazd Repatriantów, w którym wzięło udział ponad 500 osób. Przesłaliśmy zaproszenia do udziału w zjeździe do wszystkich dwudziestu członków senackiej Komisja Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą i posłów z sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą (również 20-osobowej), a do szefa senackiej komisji Andrzeja Persona (PO) -dwukrotnie.
Domyślam się, że parlamentarzyści nie przyjechali na zjazd.
-Nie tylko nie przyjechali, ale nawet listownie nie odpowiedzieli. Wyjątkiem był poseł Jerzy Fedorowicz (PO), który uczestniczył w zjeździe jako jedyny przedstawiciel Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Gwoli sprawiedliwości muszę przyznać, że jej przewodniczący Marek Borowski (Lewica i Demokraci), stara się nam pomagać.
A Stowarzyszenie "Wspólnota Polska" pomaga repatriantom?
-Niestety -w mojej ocenie -też niewiele. Dodam, że na niepołomicki zjazd zapraszaliśmy prezesa "Wspólnoty Polskiej" Macieja Płażyńskiego, ale też nie przyjechał.
A jak żyje się w Polsce tym rodakom, którzy wrócili ze stepów azjatyckich?
-Los większości z nich jest dramatyczny. Starzy, schorowani ludzie muszą żyć z bardzo skromnej emerytury. Przykładem, jednym z wielu, jest los emeryta, który ma dwa fakultety, a ojciec był legionistą. Dostaje 636 zł emerytury. Po opłaceniu świadczeń i leków, na życie zostaje mu... 30 zł. Emerytów-repatriantów żyjących z najniższej emerytury jest około 400 w całej Polsce. Czy naszego państwa nie stać, by dołożyć im choćby kilkaset złotych?
Rozmawiał: Włodzimierz Knap
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski