Tegoroczne obchody Dnia Zwycięstwa mają być dla rosyjskiego prezydenta szczególne. Staną się pokazem siły nie tylko na placu Czerwonym w Moskwie, ale również na zagarniętym niedawno Krymie. Obserwatorzy sytuacji na Ukrainie są zgodni: to ma być również sygnał dla zwolenników Moskwy, którzy – sterowani najpewniej przez kremlowskich agentów – chcą wywołać chaos w tych regionach, gdzie sentymenty wobec Rosji są silniejsze niż gdzie indziej.
Dobrze pokazuje to mapa zamieszczona obok, na której widać, jaki procent ludności w poszczególnych obwodach uważa język rosyjski za podstawowy.
O sukcesie Putina mówił wczoraj z rozbrajającą szczerością Oleksandr Turczynow. – Zarówno na wschodzie, jak i na południu Rosjanie próbują doprowadzić do całkowitej destabilizacji naszego kraju. Bądźmy szczerzy, odnieśli sukces na wschodzie – przyznał tymczasowy prezydent Ukrainy, by zaraz dodać, jakby szukając jakiegokolwiek oparcia, że „w Odessie, jednym z głównych celów Rosji oraz w regionie charkowskim spotkali się z rzeczywistym oporem”.
Przypomnijmy, walki między prorosyjskimi separatystami i ukraińskimi demonstrantami zakończyły się w ostatnich dniach w Odessie śmiercią kilkudziesięciu osób. Jednocześnie zwolennicy Moskwy napotkali na znacznie większy opór niż wcześniej w Doniecku, Ługańsku czy Słowiańsku.
Szczególnie te dwa ostatnie miasta bardzo łatwo dostały się w ręce separatystów, przy biernej postawie władz w Kijowie.
Jan Piekło z Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej mówi, że Rosjanie przekonali się, iż kontrola nad Odessą będzie znacznie trudniejsza niż w Donbasie. – Dlatego że to miasto jest zupełnie inne niż ośrodki na wschodzie kraju. W zasadzie Odessa jest w znacznej części rosyjskojęzyczna, ale też – jako miasto portowe – bardzo otwarta. Porównałbym ją z Gdańskiem, który nawet w latach komunizmu miał większe kontakty ze światem. A Odessa jest dla Moskwy ważna choćby z tego względu, żeby zrobić pomost do separatystycznego i prorosyjskiego Naddniestrza oraz Mołdawii, która coraz bardziej ucieka w stronę Europy.
– Z badania przeprowadzonego w drugim tygodniu kwietnia przez prestiżowy Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologiczny wynika, że w obwodach na południu i wschodzie Ukrainy są wyraźne różnice – mówi Adam Balcer, ekspert od polityki wschodniej z Uniwersytetu Warszawskiego. – Najbardziej podatny na wpływy Rosji jest Donbas, choć i tak znacznie mniej niż Krym.
Następne na liście są Charków i Odessa, gdzie nieznaczna większość jest proukraińska i uważa, że Majdan to wybuch uzasadnionego niezadowolenia. Wreszcie mamy takie regiony jak Zaporoże albo Dniepropietrowsk, gdzie poparcie dla rosyjskiej narracji jest słabsze. Problem w tym, że często ludzie są bardzo pasywni. Pójdą za tym, kto okaże się silniejszy – mówi Adam Balcer.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?