Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomagamy rzadziej. Głównie od święta

Maciej Pietrzyk
Jaroslaw Jakubczak / Polskapresse
Dobroczynność. Niemal co trzeci z nas pomoc dla innych ogranicza do wrzucenia pieniędzy do puszki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Raz w roku

W ostatnich latach Polacy coraz chętniej angażowali się w działania dobroczynne. W 2013 r. udzielenie pomocy materialnej innym w ciągu roku deklarowało aż 74 proc. z nas.

W mijającym właśnie roku nasza skłonność do wspierania innych wyraźnie jednak wyhamowała. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Stowarzyszenie Klon/Jawor, do pomocy materialnej innym w 2014 r. przyznało się jedynie 66 proc. Polaków.

Przy tym prawie połowa z nich pomogła tylko jeden raz - wrzucając pieniądze do puszki podczas Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (WOŚP).

To właśnie takie spektakularne akcje jak WOŚP czy "Szlachetna Paczka" okresowo pobudzają nas do dobroczynności. Na co dzień nie jesteśmy już tak skorzy do podobnych gestów.

- Nasza dobroczynność poza okresem świątecznym jest na dramatycznie niskim poziomie. Pod tym względem jesteśmy w ogonie Europy - ubolewa ks. Jacek Stryczek, prezes Stowarzyszenia Wiosna, twórca "Szlachetnej Paczki". Potwierdza to opublikowany przed miesiącem najnowszy Światowy Indeks Dobroczynności.

Zajęliśmy w nim dopiero 75. miejsce na świecie, za takimi krajami, jak Trynidad i Tobago, Uganda czy Tadżykistan. - Niestety, wciąż jesteśmy społeczeństwem dorobkiewiczów. Wiele osób zarabia coraz większe pieniądze, ale znajduje mnóstwo powodów, żeby nie podzielić się nimi z potrzebującymi - wskazuje ks. Stryczek.

Piotr Adamiak ze Stowarzyszenia Klon/Jawor mniejszą skłonność do regularnego zaangażowania charytatywnego upatruje w spadającym zaufaniu do organizacji dobroczynnych. Badania stowarzyszenia pokazują, że prawie co drugi z nas uważa, że fundacje i stowarzyszenia marnują część pieniędzy, jakie otrzymują.

Podobny odsetek badanych wspomina o nadużyciach i prywacie, do jakiej ma w podobnych organizacjach dochodzić. - To przede wszystkim efekt głośnych afer wywołanych przez Fundację Kidprotect.pl i Fundację Maciuś, które defraudowały część pozyskanych środków - wskazują przedstawiciele organizacji pozarządowych.

Inną istotną przyczynę ograniczonego wsparcia dla fundacji i stowarzyszeń charytatywnych w ciągu roku wskazuje Dorota Setniewska z portalu organizacji pozarządowych Ngo.pl. - Często mylimy odpis 1 procenta z filantropią i uznajemy, że skoro wskazaliśmy w formularzu PIT jakąś organizację, to już przekazaliśmy darowiznę - tłumaczy Dorota Setniewska.

Odpis jednego procentu na rzecz organizacji charytatywnej to nie jest dobroczynność
W tym roku z odpisów z naszych podatków na konta organizacji dobroczynnych trafiło rekordowe 506 mln zł. Kwota podatku i liczba osób przekazujących go na cele charytatywne rośnie systematycznie. Niestety, wzrasta też liczba tych, którzy uważają, że to wystarczająca pomoc dla potrzebujących.

- Wiele osób czuje się już zwolnionych z obowiązku pomagania innym, bo przekazała część podatku na rzecz jakiejś organizacji pozarządowej - przyznaje Maciej Gnyszka z Fundacji Dobroczynność.com. W efekcie coraz mniej Polaków przekazuje darowizny na rzecz fundacji i stowarzyszeń.
Większe wpływy z odpisu podatkowego nie rekompensują skutków odpływu darczyńców. Jak pokazują wyniki tegorocznych odpisów 1 proc., bezpośrednio na konta fundacji trafia tylko niewielka część pieniędzy.

- Ogromna liczba podatników w praktyce nie przekazuje bowiem swojego 1 proc. organizacji, ale potrzebującym pomocy osobom prywatnym, które w danej fundacji założyły tzw. subkonto - tłumaczy Piotr Adamiak ze Stowarzyszenia Klon/Jawor, zajmującego się m.in. badaniami na temat dobroczynności.

Najlepiej widać to na przykładzie Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą", która w tym roku teoretycznie otrzymała 127 mln zł odpisu podatkowego. W rzeczywistości - jak przyznaje Monika Sadowa, rzeczniczka fundacji - większość tej kwoty trafi bezpośrednio do poszczególnych podopiecznych fundacji.

- Ludzie wolą przekazywać pieniądze na pomoc konkretnym dzieciom, które znają albo których sytuacja ich poruszyła. Mniej interesuje ich to, jak poradzi sobie organizacja charytatywna - mówi Monika Sadowa. Podobnie jest w przypadku Fundacji Anny Dymnej "Mimo Wszystko".

Zdaniem prof. Zbigniewa Nęckiego, psychologa społecznego z Uniwersytetu Jagiellońskiego, to potwierdzenie tego, że fundacje stopniowo schodzą na dalszy plan, a wyraźnie postępuje indywidualizacja pomocy.

- Wsparcie konkretnej osoby daje nam znacznie więcej satysfakcji niż wsparcie celów statutowych fundacji, nawet najbardziej szczytnych - mówi prof. Nęcki.
Taka indywidualizacja pomocy ma jednak wiele minusów. - Przez to część organizacji, które na co dzień wykonują bardzo ciężką i pożyteczną pracę, boryka się z problemami ze zdobyciem pieniędzy - mówi Maciej Gnyszka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski