Pominięta Katarzyna Bachleda-Curuś

Ceremonia, nazwana uroczystym zakończeniem sezonu sportowego, odbyła się w sali obrad Urzędu Miasta Zakopane. Poza wyróżnieniami dla trenerów i zawodników, podziękowaniami oraz gratulacjami, winszujące listy otrzymali rodzice olimpijczyków, zaś dla lokalnych bohaterów ZIO z Soczi ufundowano nagrody.

Najbardziej pokaźną gratyfikację finansową wręczono dwukrotnemu złotemu medaliście w skokach narciarskich Kamilowi Stochowi, zawodnikowi WKS Zakopane, w którego imieniu żona Ewa odebrała czek na 50 tysięcy złotych. Z kolei brązowy medalista w drużynowym łyżwiarstwie szybkim, Konrad Niedźwiedzki (LKS Poroniec) otrzymał tylko 3 tys. złotych. Urodzony w Warszawie, a mieszkający w stolicy Tatr panczenista, nie mógł partycypować w korzystniejszej uchwale rady miasta w sprawie ustanowienia stypendiów sportowych oraz nagród i wyróżnień za osiągnięte wyniki sportowe, bowiem nie jest reprezentantem klubu ani stowarzyszenia z siedzibą w Zakopanem.

Trio medalistów olimpijskich z Soczi, promujących Zakopane i region, uzupełnia Katarzyna Bachleda-Curuś. Powszechnie wiadomo, że urodzona w Sanoku łyżwiarka dawno temu osiedliła się pod Giewontem (w 2003 roku zaczęła reprezentować AZS Zakopane), a od lat ma także zakopiański meldunek.

– No przepraszam, ale skąd ja mam wiedzieć, że Pani Katarzyna jest mieszkanką Zakopanego? Nie miałam takiej wiedzy, a nikt nie wnioskował o taką nagrodę. Ja jestem tylko urzędnikiem i nie wiem wszystkiego o 27 tys. naszych mieszkańców – próbowała wybrnąć z niezręcznej sytuacji Zofia Kiełpińska, naczelnik wydziału edukacji, turystyki i sportu urzędu miasta, ale trudno dać wiarę tłumaczeniom dwukrotnej olimpijki, która została powołana do rzeczonej komisji.

Dziwnym trafem o niewiedzy nie było mowy pod koniec lutego, gdy Bachleda-Curuś i Niedźwiedzki wrócili do miasta z Soczi. Olimpijczycy w triumfalnym orszaku przejechali bryczkami przez Zakopane, a w urzędzie miasta odebrali solenne podziękowania od władz miasta i powiatu. – Rozumiem, ze zdobywając setki medali można kogoś przeoczyć, ale w sytuacji trzech medali dla naszego regionu, a w __sumie sześciu dla całego kraju? To jakaś farsa – nie kryje oburzenia Piotr Marusarz, syn legendy skoków narciarskich zakopiańczyka Stanisława Marusarza. Bachleda-Curuś, podobnie jak Niedźwie-dzki, aktualnie reprezentuje LKS Poroniec, dlatego powinna otrzymać gratyfikację finansową z tego samego koszyka nagród.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że list z gratulacjami wraz z zaproszeniem na uroczystość został wysłany do Renaty i Jana Wójcickich, czyli... rodziców sportsmenki. W specjalnej tabelce, opublikowanej na stronie internetowej urzędu miasta, jedynie przy Wójcickich brakuje nazwiska ich pociechy. – Wprost zapytałam panią Kiełpińską, w jakim charakterze, pomijając mnie, zaprosiła moich rodziców: jako zawodniczki z Poronina, mieszkanki Zakopanego, czy medalistki olimpijskiej? Niestety nie potrafiła odpowiedzieć – irytuje się Bachleda-Curuś. – Stwierdzenie pani Kiełpińskiej, że jeśli chcę, to ona może zwolnić jakąś osobę, jest kolejnym absurdem. Ja sobie nie życzę, żeby ktoś stracił pracę za __jej niedopatrzenie.

W rozmowie z naszą gazetą naczelniczka zapewnia, że jej intencją nie było „dokopanie” sportsmence i będzie wnioskowała u burmistrza, aby naprawić wstydliwą gafę. – Osobiście przeproszę panią Kasię i naprawimy ten błąd podczas uroczystej sesji w Zakopanem, wręczając należną nagrodę – deklaruje Kiełpińska, ale Bachleda-Curuś nie przesądza, że przystanie na taką formę zadośćuczynienia: – Czuję zwątpienie w idee miasta, które aspiruje do mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym, a nawet igrzysk. Ambicją jest branie się za duże przedsięwzięcia, gdy coś właśnie runęło u podstaw.