Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomocnik, ratownik, adiunkt

Tomasz Bochenek
Krzysztof Lipecki ma już za sobą trenerski debiut w pierwszej lidze
Krzysztof Lipecki ma już za sobą trenerski debiut w pierwszej lidze Fot. Jakub Jaźwiecki
Dawne sławy krakowskich boisk: Krzysztof Lipecki. – Czy to był najważniejszy moment w mojej przygodzie z piłką? Tak. Przeżycia związane z pięciem się w górę po szczeblach kariery mają zupełnie inny wymiar niż to, co przydarzyło mi się w Rzeszowie. To, że się komuś pomogło, jest najważniejszą wartością – przyznaje Krzysztof Lipecki.

Pomogło znaczy tyle, co uratowało życie... Koledze z drużyny, Wojciechowi Wojcieszyńskiemu, podczas III-ligowego meczu Górnika Wieliczka ze Stalą w Rzeszowie.

– W walce o górną piłkę Wojtek został uderzony przez rywala w tył głowy. Doznał szczękościsku, drgawek, zaczął się dusić swoim językiem _– wspomina wydarzenia z marca 2007 roku Lipecki. – _Wtedy przydała się wiedza, którą zdobyłem na studiach.

Akcja ratunkowa w wykonaniu zawodnika zakończyła się powodzeniem. – Co podczas niej czułem? Raczej nie myślałem o tym, że udzielam pomocy koledze. To było działanie bez emocji z tym związanych, instynktowne... Nawiasem mówiąc, niedawno w związku z tą historią do mnie wydzwaniano, bo podobna zdarzyła się w Rosji.

Krzysztof Lipecki, mimo zaledwie 33 lat, jest już byłym piłkarzem. Buty na kołku zawiesił rok temu, po dwóch i pół sezonu gry w I-ligowej Termalice. Z Niecieczą rozstał się jednak dopiero teraz, z końcem czerwca, po roku spędzonym w roli asystenta trenerów, a przez krótką chwilę pod koniec rundy jesiennej – pierwszego szkoleniowca. Samodzielnie poprowadził drużynę w dwóch, wygranych meczach.

Świetne doświadczenie. Wcale nie było trudno objąć zespół złożony z kolegów z boiska _– opowiada Lipecki. – Zawodnicy byli na tyle inteligentni, że od razu rozpoznali granicę, jaka w tym momencie powinna między nami zaistnieć. Powiedziałbym nawet, że było mi o tyle łatwiej, że od piłkarzy, z _którymi miałem najlepszy kontakt, słyszałem cenne, wartościowe sugestie.

Pracę trenerską zaczynał w SPMTS Hutnik, jako student AWF. To właśnie uczelnia przyciągnęła go, chłopaka z Nowej Dęby, do Krakowa. Wcześniej juniora Lipeckiego do dorosłej piłki w Siarce Tarnobrzeg wprowadzał trener Jacek Zieliński (ten, który później wywalczył z Lechem Poznań mistrzostwo Polski).

Pod Wawelem „Lipa”, środkowy pomocnik, zakotwiczył w Garbarni. Później występował w Hutniku, Górniku Wieliczka. A gdy opuścił Małopolskę (Stal Stalowa Wola, Motor Lublin), dość szybko do niej wrócił. By grać w Kolejarzu Stróże i zająć się pracą naukową...

W grudniu 2009 roku Krzysztof Lipecki uzyskał w AWF tytuł doktora nauk o kulturze fizycznej. Niedługo potem pierwszoligowy piłkarz został adiunktem w Katedrze Turystyki Uniwersytetu Ekonomicznego.

– Od samego początku działacze i trenerzy byli poinformowani, że mam jeszcze inne zobowiązania. Ale nigdy jedno z __drugim nie kolidowało _– przekonuje nasz bohater. – Praca na uczelni, jeśli wziąć pod uwagę godziny dydaktyczne, nie jest bardzo absorbująca. Trochę więcej trzeba popracować w domu – mam na myśli kwestię rozwoju naukowego – ale wszystko da się pogodzić._

Dr Lipecki dwukrotnie był bliski awansu do ekstraklasy. Termalice taka szansa uciekła z rąk w 2012 i 2013 roku.

_– Brakowało bardzo niewiele, marzenia o ekstrakalsie nie udało mi się zrealizować. Mogę jednak powiedzieć, że moja przygoda z piłką była bardzo przemyślana. Na każdym kolejnym szczeblu musiałem okrzepnąć i udowodnić, że stać mnie na to, by grać w lidze wyższej _– analizuje Krzysztof Lipecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski