Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóżcie im!

Redakcja
Ta historia jest prawdziwa, choć pewnie dla wielu okaże się trudna do przyjęcia. Tak jak prawdziwe są narkotyki w Sułkowicach. To historia Janka\*, który zdecydował się opowiedzieć o sprawach bardzo osobistych, żeby innych przestrzec przed tym koszmarem. Wielu innych.

Prawdziwa historia o narkotykach w Sułkowicach

   
   Janek mówi o problemie narkomanii wśród nastolatków. I wie o czym mówi, bo poznał to środowisko od środka. Dlatego niech lepiej pozostanie anonimowy, bo gdyby się wydało, kim jest, w tak niedużej miejscowości mogłoby to być dla niego niebezpieczne. Od pierwszej chwili rozmowy jest też naturalne, że obowiązuje dyskrecja. Zresztą, dziennikarz poznał tylko jego prawdziwe imię.
   Według Janka w Sułkowicach ok. 50 proc. młodzieży pali, pije, wącha albo bierze mocniejsze narkotyki. Nawet jeśli te dane są trochę przesadzone, to i tak są przerażające. I czy rzeczywiście - jak sądzi wielu rodziców - dotyczą tylko dzieci innych. Pewnie nie.
   Rozmowa jest bardzo trudna. Chłopak jest spięty i nieufny, ale trudno się dziwić, mówi o najbardziej osobistych sprawach. W takiej sytuacji trudno jest przyznać się: tak, jestem narkomanem, kiedy nawet najbliższa rodzina nic o tym nie wie. To jest życie w ukryciu.
   Kiedy patrzy się na jego nerwowe zachowanie, pojawia się pytanie - ile ten chłopak musiał już się nacierpieć i ile jeszcze jest przed nim trudnych dni i nocy, kiedy będą powracać koszmary? Troska, a zarazem bezradność w próbie znalezienia odpowiedzi, co można zrobić, aby inni młodzi ludzie przestali brać, może rzeczywiście ująć.
   Historia Janka jest bardzo typowa. Nastolatek z tzw. normalnej rodziny, ciekawy życia, szukający odpowiedzi na pytanie o jego sens. Jego domem są Sułkowice. Miasteczko jakich w Polsce są tysiące. Jest jednak pewna różnica, na którą zwrócił uwagę Janek. Są miasta, gdzie o problemie brania narkotyków się mówi, ale są też takie, gdzie istnieje dziwna zmowa milczenia. Według niego Sułkowice zaliczają się do tej drugiej grupy.
   Dyrektorzy szkół, urzędnicy, policja, księża - przynajmniej niektórzy z nich - będą pewnie oburzeni. Przecież sprawozdania wyraźnie pokazują, że odbyło się kilkadziesiąt lekcji wychowawczych, na których mówiono o narkomanii, policjanci patrolują miasto, wydawane są pieniądze z funduszy na przeciwdziałanie patologiom.
   Nie o oburzenie tu jednak chodzi. Raczej o chęć rzeczywistego zmierzenia się z problemem. Bo kto tak naprawdę podjął poważną próbę znalezienia odpowiedzi na pytanie, dlaczego nasze dzieci w Sułkowicach biorą narkotyki?
   W prywatnych rozmowach nauczyciele mają wątpliwości, dlaczego uczeń, z którym nie było żadnych problemów, wraca po długiej przerwie do klasy i zaczyna się zachowywać anormalnie - podchodzi do okna, histerycznie się śmieje, zaczyna płakać albo staje się wulgarny. To wtedy zaczynają pojawiać się pytania. A może to narkotyki?
   Janek zetknął się z nimi w sposób - jeśli można tak nazwać - typowy. Koniec roku szkolnego i hasło, że trzeba to wydarzenie opić. Grupa młodych ludzi na rynku i dziwne uśmiechy starszych kolegów. - Opić? Nie bądźcie dzieciuchami - mamy lepszy towar. Janek, który był w nałogu papierosowym uznał, że najwyższy czas spróbować czegoś mocniejszego. Z jednej strony, strach połączony z ciekawością, z drugiej - chęć pokazania, że starsi się mylą. - Przecież wezmę tylko raz. To przesada, że się uzależnię. Teraz mówi, że towar był naprawdę ostry.
   - Totalny odlot. Zero kłopotów. Dziwne poczucie lekkości, wybuchy śmiechu z powodu patrzenia na buty, drzewa. A potem? Podłe samopoczucie i powrót wszystkich problemów ze zdwojoną siłą. Krąg się zamyka. Trzeba brać, żeby nie cierpieć. Ale gdy bierzesz, cierpisz jeszcze więcej. Kwadratura koła. Czujesz, że tylko w grupie, która bierze, jesteś zrozumiany. Fałszywi przyjaciele, którzy cierpią, ale już nie potrafią inaczej żyć. Do tego ogromne poczucie winy, bo przecież podświadomie czujesz, że to, co robisz, jest złe.
   I dalej: - Strach i lęk przed najbliższymi. Jesteś skazany na grupę. Zaczynasz żyć życiem nierealnym. Kłamstwo w domu, kłamstwo wobec siebie, znikają starzy koledzy i koleżanki, bo o czym mogę mówić z nimi, kiedy moim problemem jest głód brania? Strach.
   Janek nie zapomina też o wstrząsających historiach z dyskoteki, gdzie bierze się wszystko - trawka, amfetamina, piguły.
   Kiedyś poszedł do lasu i w samotności "ujarał się" do nieprzytomności. Najpierw się dusił, a potem zemdlał. W środku nocy odzyskał świadomość i wrócił do domu, gdzie jak zwykle rodzice niczego nie zauważyli. To był moment graniczny w jego życiu. To wtedy podjął decyzję, że nie będzie już brał. Jak trudna to decyzja, wie tylko on sam, bo chęć, żeby jeszcze raz wziąć, pojawia się często. Minęło kilka miesięcy od tego zdarzenia, a Janek każdą cząstką swojego ciała odczuwa to, co się wydarzyło w jego życiu. Miał szczęście, że na swojej drodze spotkał ludzi, którzy mu pomogli. Stanowią dla niego grupę wsparcia, w której powoli odzyskuje równowagę ducha. To dlatego zdecydował się opowiedzieć swoją historię.
   Wyszedł poza siebie. Zaczął zadawać pytania: co ja mogę zrobić, żeby inni nie brali? Co zrobić, aby w Sułkowicach zaczęto mówić o problemie? Co zrobić, żeby zmienić pozycję strusia i nie chować głowy w piasek? Te i wiele innych pytań wypowiedzianych i niewypowiedzianych zawisło w powietrzu.
\\\
   Od tego pytania się nie ucieknie: czy zgadzamy się, aby nasze dzieci w tak absurdalny sposób się zabijały? Co stało się z naszymi rodzinami? Czy rzeczywiście wychowujemy własne dzieci? Młody człowiek, który wchodzi w dorosłość, przeżywa pierwszą miłość, ma idealistyczne wyobrażenie o życiu. Bardzo łatwo go skrzywdzić i zranić. To jest moment, w którym najbardziej potrzebuje autorytetu ojca i czułości matki. A jeśli tego nie znajduje w domu, szuka gdzie indziej. Jak widać, zdarza się, że w narkotykach.
   W uszach wciąż brzęczy: - Ja jestem. Jeszcze żyję. Pomóżcie mi!
KRZYSZTOF NIEWIADOMSKI
\
Imię bohatera
zostało zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski