Odbudowa domu Filarów zaczęła się w sobotę rano. Z pomocą przyszli m.in. ich wychowankowie FOT. ŁUKASZ BOBEK
BACHLEDZKI WIERCH. Pożar wybuchł w nocy z piątku na sobotę. Rodzina musiała uciekać z płonącego budynku. Mieszkańcy Zakopanego nie są obojętni. Niosą pomoc. Można też już wpłacać pieniądze dla pogorzelców.
- Ogień w domu pojawił się przed godziną 23. Dzieci już spały, myśmy szykowali się do snu - opisuje dramatyczne chwile Władysław Filar.
- Nagle przygasło światło, a potem zupełnie zgasło. Wtedy dopiero poczułem swąd palonego plastiku. Zszedłem na dół do skrzynki z bezpiecznikami i zobaczyłem ogień - wspomina.
Pierwsze co zrobił, to zaalarmował całą rodzinę, żeby się szybko ubierała i uciekała z domu. Następnie wezwał straż pożarną.
Z żoną i dziećmi znalazł schronienie u sąsiadów. Straż pożarna miała spore problemy, żeby dotrzeć na Bachledzki Wierch. Stromy dojazd był bardzo śliski. Trasę musiały najpierw przejechać piaskarki. Gdy w końcu strażacy przybyli do palącego się budynku, ogień było już widać na zewnątrz domu.
Akcja gaśnicza trwała do 4 nad ranem. Ogień strawił sporą cześć poddasza. Jak wyjaśnia Andrzej Król-Łęgowski, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Zakopanem, pokoje mieszkalne nie zostały spalone, ale są zalane wodą.
W sobotę z samego rana ruszyły prace przy odbudowie domu. Widać ogromną dobroć ludzi.
- Na miejsce przyjechali nasi wychowankowie, którzy już rozpoczęli dorosłe życie. Chłopcy i dziewczyny. Przybiegli także sąsiedzi - opowiada Władysław Filar. Jeden z jego wychowanków prowadzi firmę budowlaną. Zjawił się z ekipą i rozpoczął prace remontowe.
- Państwo Filarowie to bardzo dobrzy i serdeczni ludzie - mówi Anna Klaper, sąsiadka, która przenocowała pogorzelców w feralną noc.
Kiedy byliśmy na miejscu, co chwilę przyjeżdżali do Filarów ludzie z pomocą. Jeden przywiózł kawę dla pracowników, inna osoba - jedzenie, ktoś - kilka kilogramów gwoździ. - Tego pana, co przywiózł gwoździe, pierwszy raz zobaczyłem na oczy - dodaje wzruszony Władysław Filar.
Zjawił się też miejscowy proboszcz i starosta tatrzański. - Dwie firmy budowlane Jarząbek i Chomar pomogły zabezpieczyć dach folią, żeby woda nie lała się do budynku - wyliczał starosta Andrzej Gąsienica Makowski. - Ma przyjść również elektryk, by zrobić instalację elektryczną - dodaje.
Starostwo tatrzańskie zaoferowało rodzinie pokoje w internacie szkolnym przy Technikum Hotelarsko-Turystycznym w Zakopanem. Jeden z przedsiębiorców zaproponował na tymczasowe lokum nawet cały dom, który akurat stoi pusty.
- Nie wiem jeszcze, gdzie spędzimy święta, ale w internacie raczej nie. Mamy małe dzieci pod opieką, najmłodsze jest 1,5-roczne, pozostałe są 3-, 4- i 5-letnie. W internacie mogłyby się czuć nieswojo - zauważa Władysław Filar.
ŁUKASZ BOBEK
ZBIERAJĄ PIENIĄDZE
Pomóżmy rodzinnemu domowi dziecka państwa Filarów. Każdy, kto chce, może wpłacić pieniądze na konto Tatrzańskiej Fundacji Społecznej.
Oto dane do wpłat:
PBS O Zakopane, nr konta: 02 8821 0009 0000 0004 0224 0001.
Przelew koniecznie z dopiskiem "RODZINNY DOM DZIECKA".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?