Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóżmy wyremontować dom dla chorego Jasia Wojnara i jego rodziny

Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek
Teresa i Dariusz Wojnarowie mają trójkę dzieci. Jaś (6 lat) cierpi na dzięcięce porażenie mózgowe. Chłopiec nie chodzi, nie mówi, nie je samodzielnie. Wymaga stałej i systematycznej rehabilitacji
Teresa i Dariusz Wojnarowie mają trójkę dzieci. Jaś (6 lat) cierpi na dzięcięce porażenie mózgowe. Chłopiec nie chodzi, nie mówi, nie je samodzielnie. Wymaga stałej i systematycznej rehabilitacji Krystyna Trzupek
Państwo Wojnarowie mieszkają w wynajętym domku. Mają 3 dzieci, w tym chorego Jasia. Udało im się uzyskać kredyt i kupić stary domek, który wymaga kapitalnego remontu.

Pani Teresa wiesza kilkanaście tetrowych pieluszek przed domem na suszarce. Ale w domu nie ma kilkumiesięcznych dzieci. Jest Jaś, który mimo że ma już 6 lat, niemowlakiem będzie do końca życia. Jego jedynym głosem są oczy. Otwiera je szeroko, gdy mama wchodzi do pokoju. Pani Teresa przysiada na rogu łóżka, głaszcze czule syna.

- Ty leniuszku, do szkoły trzeba iść - przytula go pieszczotliwie.

Dość się już napłakałam

O historii Jasia pisaliśmy w marcowym numerze.

To był 24 października (32 tydzień ciąży). Wieczorem Teresa Wojnar dostała potwornych bóli, karetka dowiozła ją do szpitala, tam straciła przytomność.

Na skutek odklejenia się łożyska i wewnętrznego krwotoku doszło do nieodwracalnych zmian. Jaś urodził się z porażeniem mózgowym i padaczką lekooporną. Lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie.

- „Proszę się za bardzo do syna nie przywiązywać” - mówili. Proponowali dom opieki, radzili nie brać sobie takiego krzyża.

- Płakałam cały czas, sprzątając, myjąc naczynia, jadąc busem. Teraz tak sobie myślę, że ja już chyba wszystkie łzy wtedy wypłakałam - wspomina pani Teresa.

- Jestem razem z Jasiem przykuta do tego łóżka, to jest nasze więzienie. On jest więźniem swojego ciała a ja więźniem tego domu - dodaje kobieta. Każdy dzień pani Teresy wygląda tak samo. Kobieta śpi po 4 godziny dziennie. Co kilka godzin zrywa się, by nakarmić Jasia, przewinąć, odessać zalegającą wydzielinę. Nie traktuje Jasia jako swojego krzyża.

- To mój skarb - uśmiecha się do chłopca.

Najgorsze są ataki padaczki, które zdarzają się kilka razy na dzień. Wtedy z oczu Jasia płyną wielkie łzy, a na jego twarzy maluje się okropny grymas bólu. Lekarz stwierdził, że wtedy czuje, jakby raził go prąd.

Spełnić marzenie

Rodzina mieszka w wynajętym, drewnianym domku. Miesięczny czynsz to 500 zł plus media. To spory wydatek, zważywszy na to, że jedynym żywicielem rodziny jest mąż. Na lekarstwa miesięcznie trzeba wydać 600 zł. Pan Dariusz dopiero rok temu znalazł pracę za najniższą pensję przy stawianiu garaży. Wcześniej miał tylko dorywcze, sezonowe prace. Wielkim marzeniem rodziny jest dom, w którym kiedyś siostry zajmą się bratem

- Od małego im powtarzam, że jak nas zabraknie, to mają zająć się Jaśkiem - opowiada pani Teresa.

Nieduży, drewniany, parterowy domek w Skrzydlnej. W środku dwa niewielkie pokoje i maleńka kuchnia. Widać go już z drogi. W pobliżu kościół, ośrodek zdrowia, sklep, przystanek. Rok temu zmarł jego właściciel. Wnuczka wystawiła go na sprzedaż. Rodzina długo starała się o kredyt na dom. Niestety bank udzielenie kredytu uzależnił od wkładu własnego. Państwo Wojnarowie każdy grosz odkładali, udało się w końcu uzbierać na wkład własny.

Prezent na rocznicę ślubu

- 26 sierpnia otrzymaliśmy akt własności domu, to był taki prezent od życia na 10. rocznicę ślubu - cieszy się pani Teresa. Nawet ślub brali tego dnia. Niestety dom, by można było w nim zamieszkać, wymaga kapitalnego remontu, który przekracza możliwości finansowe rodziny. W domu nie ma w ogóle łazienki, wody w kranie, tylko studnia przed budynkiem z której korzystał poprzedni właściciel. Trzeba zrobić kanalizację, doprowadzić wodę, zrobić ogrzewanie, w domu jest tylko piec kaflowy. Do wymiany są stare okna, drzwi, podłogi…

- Gabrysia (14 l.) i Roksana (7 l.) marzą, że na strychu będą miały pokoje, gdzie będą mogły w spokoju się uczyć. Teraz zajmują jeden pokój, który jest także pokojem dziennym. Aby dojść do kuchni, trzeba przejść przez pokój dziewczynek.

- Ja wstaję o 5.00, idę do kuchni, budzę je. Nawet jak koleżanki przyjdą do nich, to nie mają gdzie porozmawiać - zaznacza pani Teresa.

- Całe życie marzyłam o swoim kącie, całe życie byłam przeganiana z kąta w kąt, ale postanowiłam sobie, że Jaś będzie miał dom, przecież on nigdy nie wyfrunie z ,,rodzinnego gniazda”, muszę mu zabiezpieczyć na przyszłość - wzdycha pani Teresa.

W poniedziałek córki znów pójdą do szkoły. - Dziewczynki tabliczkę mnożenia trzeba powtórzyć - upomina mama. - Mamo, daj jeszcze pożyć - odpowiadają dziewczynki. Do Jasia też wrócą nauczycielki. Dzień za dniem znów będzie się toczył swoim rytmem. - Tak bym chciała, by Bóg nam pomógł, w osobach dobrych ludzi - rozmarza się kobieta.

Rodzina apeluje do ludzi o wielkim sercu o wszelką pomoc. Każdy, kto chciałby dołożyć swoją cegiełkę do remontu domu dla Jasia, może to zrobić, kontaktując się z redakcją, pod numerem telefonu: 603 805 633.

WIDEO: Niezwykła historia o sile i przekraczaniu granic. Zumba dała jej drugie życie

Źródło: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pomóżmy wyremontować dom dla chorego Jasia Wojnara i jego rodziny - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski