Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomysły architektów przegrały z kryzysem i dziurami w drogach

Redakcja
Kazimierz Łatak i Piotr Lewicki zaprojektowali m.in. kładkę pieszo-rowerową łączącą Kazimierz z Ludwinowem FOT.JUSTYNA MIELNIKIEWICZ
Kazimierz Łatak i Piotr Lewicki zaprojektowali m.in. kładkę pieszo-rowerową łączącą Kazimierz z Ludwinowem FOT.JUSTYNA MIELNIKIEWICZ
Rozmowa z PIOTREM LEWICKIM i KAZIMIERZEM ŁATAKIEM, krakowskimi architektami, którzy wygrali cztery miejskie konkursy: na projekt kładki pieszo-rowerowej łączącej Kazimierz z Ludwinowem, przebudowę placu Nowego i placu Wolnica oraz budowę hali 100-lecia KS Cracovia. Żadna z tych inwestycji nie została dotychczas zrealizowana.

Kazimierz Łatak i Piotr Lewicki zaprojektowali m.in. kładkę pieszo-rowerową łączącą Kazimierz z Ludwinowem FOT.JUSTYNA MIELNIKIEWICZ

- Przy placu Nowym powstaje ekskluzywny apartamentowiec. Udało się Wam doczekać realizacji projektu w Krakowie, ale to inwestycja prywatna, bo z publicznymi jest gorzej.

Piotr Lewicki: - Staraliśmy się stworzyć budynek typowy dla Kazimierza, nawiązujący wielkością iwyglądem dosąsiedniej zabudowy. Nie próbowaliśmy zrobić jakiegoś statku kosmicznego. Zaprojektowaliśmy poprostu narożną plombę wbardzo eksponowanym miejscu.

- Jeżeli mielibyście wskazać do wykonania jeden projekt z tych, na które wygraliście miejski konkurs, a nie zostały zrealizowane, to jaki?

Piotr Lewicki: - Wybralibyśmy kładkę łączącą Kazimierz zLudwinowem. To byłaby istotna dla miasta zmiana jakościowa. Można dyskutować, czy naplacu Wolnica lepsza odkostki granitowej będzie nawierzchnia drewniana, ale to jest szczegół. Kładka zmieniłaby to, co się dzieje poobu stronach Wisły. Otrzymalibyśmy też szansę oglądania Krakowa zinnej perspektywy. To jest też projekt, który najmniej ztych wszystkich nagrodzonych koncepcji się zestarzał. Plac Nowy, plac Wolnica czy halę Cracovii być może teraz inaczej byśmy zaprojektowali, mając świadomość, że są inne czasy iwiększa odpowiedzialność zapieniądze publiczne.

- Mając na uwadze tę odpowiedzialność: czy jest sens budowy kładki z Kazimierza do miejsca, gdzie stoi opuszczony hotel Forum?

Kazimierz Łatak: - Kładka ma być najkrótszą drogą prowadzącą zbudowanego Centrum Kongresowego docentrum miasta. Ma też być poszerzeniem bulwarów iwzbogaceniem funkcji spacerowej. Stąd pomysł nastworzenie drugiego poziomu kładki wkształcie sinusoidy, który byłby punktem widokowym. Zdajemy sobie sprawę, że jest wKrakowie tyle dziur wdrogach, iż może jednak lepiej nanie wydać 30 mln zł, które planowano nakładkę, choć wubiegłym roku połowa miała iść nanią zdotacji unijnych. Tak jak można było jednak przewidywać, nie ma kładki, a**dziury nadal są.

Piotr Lewicki: - Gdy przyrondzie Grunwaldzkim powstanie Centrum Kongresowe, prędzej czy później powstanie też coś wmiejscu dawnego hotelu Forum. Wtedy ta kładka będzie mieć większy sens.

- Myślałem, że na pierwszym miejscu wskażecie przebudowę placu Nowego, który jest bardzo popularnym miejscem.

Piotr Lewicki: - Ten plac funkcjonuje wformie, wjakiej jest, inikogo specjalnie nie trzeba namawiać, aby tam poszedł. To oznacza, że wydanie najego remont kilku milionów złotych nie jest najważniejszą potrzebą w**mieście.

Kazimierz Łatak: - Trzeba jednak kiedyś to miejsce uporządkować. To jest plac handlowy ijesteśmy przekonani co dotego, że ta funkcja ma nanim pozostać, awieczorem zmieniać się waktywność związaną znocnym życiem. Wiąże się to zwprowadzeniem organizacji polegającej natym, że dopopołudnia stoją tam stragany, odbywa się handel, apóźniej są one usuwane iplac jest przygotowywany dowieczornej działalności, aby można było tam przyjść iwypić kawę. Jeżeli się da, to powinno się natym placu wymienić nawierzchnię, jeżeli nie, to ją naprawić. Ważne, aby było tam czysto.
Piotr Lewicki: - Wmawiamy sobie, że Kazimierz to magiczne miejsce, kultowa dzielnica. Niedawno przechodziłem przez plac Nowy inapotkałem grupę francuskich turystów, która stała między punktem zzapiekankami wokrąglaku iwiatą ze śmietnikiem. Jedna zkobiet powiedziała: "To jest obrzydliwe". Co może być pięknego wstojącym naśrodku placu śmietniku, zktórego wysypują się kartony pozapiekankach? Obok niego jest jeszcze szalet istragany, które są, jakie są. To wygląda pięknie, ale tylko napocztówkach, kiedy zdjęcie jest zrobione wnocy. Przywykliśmy dotego, że wKrakowie śmierdzi szczyną - jak śpiewa Maleńczuk - ito jest ta magia tego miejsca. Dlaczego sier-miężność ma być zaletą? Jak naplacu Szczepańskim otwarto bistro Charlotte, to jest tam tłum ludzi. Jest tak, bo krakowianie tęsknią zalokalem, wktórym nie jest sino od**dymu, jest trochę koloru, światła, kawałek czystej witryny.

- A nadal proponowalibyście wprowadzenie na placu Nowym straganów z zadaszeniem, na które można wejść?

Piotr Lewicki: - Trudno powiedzieć, bo to był pomysł sprzed czterech lat. Mieliśmy wtedy taki zamysł, aby nawierzchnia placu się "rozdwajała" - nadole można byłoby handlować, anagórze chodzić ioglądać plac z**innej perspektywy.

- W czasach kryzysu nie ma się co brać do zmieniania placu Wolnica, który zastaliście murowany, a chcieliście zostawić drewniany?

Piotr Lewicki: - Teoretycznie temu miejscu nic nie brakuje, aby odpowiednio funkcjonowało, choć wymiana nawierzchni nie byłaby bardzo kosztowna. Dlaczego tam nic się nie dzieje, poza tym, że okazjonalnie jest jakiś festiwal czy kiermasz? Wydaje się nam, że jest tak, ponieważ ten plac jest pusty, goły, zimny, twardy, jak granit, zktórego jest zrobiona nawierzchnia. Stąd nasza przewrotna odpowiedź, aby ściągnąć tam ludzi czymś nie- typowym, czyli nawierzchnią drewnianą jak namolo wSopocie, bo ona jest przyjemniejsza wdotyku, inaczej się poniej chodzi. Dokońca nie wiemy, co by się działo natakim drewnianym placu. Możemy sobie tylko zrobić projekcję takich wydarzeń. Proszę sobie wyobrazić, że natych deskach ktoś wystawia spektakl teatralny.

Kazimierz Łatak: - Nadrewnie przyjemniej usiąść czy nawet się położyć. Jeden znaszych znajomych powiedział, że pierwszy położy się natym placu. Mógłby się tam odbyć turniej tańca towarzyskiego. Albo wyobraźmy sobie, że co weekend zmienia się rodzaj tańca, jaki wykonywany jest tam wieczorem przyprzyciemnionym świetle, awokół ludzie siedzą przykawiarnianych stolikach. Natakiej drewnianej nawierzchni można byłoby też na przykład grać wkoszykówkę czy piłkę nożną.
- Projekt hali 100-lecia Cracovii został schowany do szuflady?

Piotr Lewicki: - Jest nawet pozwolenie nabudowę, dokumentacja wykonawcza, ale też nie ma pieniędzy, apotrzeba około 40 mln zł. Zdajemy sobie sprawę, że taka inwestycja nie jest najpilniejsza, kiedy zamyka się szkoły, brakuje na**pensje, odśnieżanie, oświetlenie...

- Od kilku lat nie ma oświetlenia pod krzesłami na placu Bohaterów Getta. To był miejski projekt, na który wygraliście przed laty konkurs i doczekał się realizacji. Jesteście zadowoleni z tego, jak ten plac funkcjonuje?

Kazimierz Łatak: - To plac poświęcony pewnemu tragicznemu okresowi whistorii, związanemu zgettem krakowskim. Tam głównie chodziło o**poprawę jakości placu.

Piotr Lewicki: - Jest wiele detali, takich, że coś natym placu nie działa, jest zniszczone, nieposprzątane. Nie jesteśmy jednak odtego, aby się tym zajmować iplanować wtym miejscu wydarzenia. Nie nakażdym placu pasuje postawić estradę iwystawiać jasełka. Generalnie plac się sprawdził wtakim charakterze, w jakim jest. Odbywają się tam spektakle, projekcje filmów czy koncerty gry naakordeonie. Są tam wydarzenia kameralne, októrych wielu znas nie ma pojęcia. Na przykład młoda para przyjechała tam zrobić sobie zdjęcia w**strojach ślubnych.

- A co z podświetleniem krzeseł?

Piotr Lewicki: - Cóż możemy zrobić? Zawsze jest dokumentacja projektowa, którą później ktoś wykonuje lepiej albo gorzej. Gdyby to zostało dobrze wykonane, czyli szczelnie, i**były kupione porządne lampy, toby działało.

- Wierzycie w sens organizowania konkursów na planowanie miejskiej przestrzeni, skoro później zwycięskie projekty nie są realizowane?

Kazimierz Łatak: - Pieniędzy jest coraz mniej, akontrola społeczna ich wydawania coraz większa. Istnieje procedura dzielenia inwestycji namałe fragmenty, oddzielnie: lampy, ławki, przebudowy kawałków nawierzchni, fragmenty zieleni. Wefekcie powstają wjednym miejscu rzeczy absolutnie oderwane odsiebie, nierzadko wsumie droższe, azawsze przyczyniające się do degradacji publicznych przestrzeni. Jest to zaskakujące, gdyż osoby decydujące omiejskich inwestycjach mają przecież wolę poprawy jakości tych przestrzeni, a poza tym kryzys wymusza oszczędzanie publicznych wydatków. Zrozumiałe jest, że powstaje naturalne ciśnienie naorganizowanie konkursów nawet nanajmniejsze obiekty publiczne. Z tych pomysłówwybierany jest najlepszy podwzględem jakości, formy, ceny i**potencjalnej akceptacji społecznej.

Rozmawiał PIOTR TYMCZAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski