Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad 40 lat temu w Krakowie można było jeszcze zobaczyć ostatnią dzierlatkę. Dzisiaj mamy ok. 40 tys. gołębi i nawet 6 tys. wróbli

Aleksandra Łabędź
Aleksandra Łabędź
Łabędzie, które uwielbiają przebywać na Zalewie Nowohuckim.Klub Złote Łabędzie - to miłośnicy fauny i flory Zalewu Nowohuckiego.
Łabędzie, które uwielbiają przebywać na Zalewie Nowohuckim.Klub Złote Łabędzie - to miłośnicy fauny i flory Zalewu Nowohuckiego. Klub Złote Łabędzie
Największe zróżnicowanie gatunków ptaków można zaobserwować w okolicach Stawu Płaszowskiego, na Bagrach, Łąkach Nowohuckich, Łąkach w Kostrzu czy też w Lasach Tynieckich i Lasku Wolskim. W całym Krakowie odnotowano 237 gatunków ptaków, w tym 124 gatunki lęgowe. Zimą ta liczba sięga 146, a w okresie przelotów 203 gatunki. Szacunkowo w Krakowie mamy 40 tys. gołębi miejskich, między 3 a 6 tys. wróbli oraz ok. 7 par łabędzi. Niektóre gatunki, które licznie zamieszkiwały choćby krakowskie Planty, znacznie zmniejszyły swoją liczebność. - Nie możemy się pocieszać tym, że jedne ptaki zniknęły, a inne się pojawiły i mamy bilans taki sam. W przyrodzie zawsze, gdy znikają gatunki to alarm, że tracimy cenne siedliska - mówi dr Kazimierz Walasz.

Jedne ptaki się wyprowadzają, a inne postanawiają zamieszkać w Krakowie

Dr Kazimierz Walasz, założyciel Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego mówi, że w Krakowie jednocześnie toczą się dwa procesy. Z jednej strony, następuje utrata pewnych siedlisk, np. terenów otwartych pól i łąk.

- Najprościej ujmując można to porównać do wyrzucenia ludzi z mieszkań na ulicę. Tak samo jak my w takiej sytuacji, tak również i ptaki tracą bezpieczną przestrzeń i czasami nie są w stanie przeżyć - tłumaczy dr Walasz.

Jednocześnie można również wskazać, że gdy powstaje zabudowa, są urządzane parki czy inne tereny to pojawiają się miejsca do żerowania i gnieżdżenia różnych gatunków. Jeszcze w minionej epoce nie koszono traw tak jak teraz, a zaledwie kilka razy do roku. Wówczas trawa generalnie była dosyć wysoka. Tym samym ptaki takie jak drozd czy kos były mniej liczne, ponieważ nie miały dostępu do pokarmu jak np. dżdżownic. Teraz sytuacja ma się zupełnie inaczej, ponieważ trawniki są nisko koszone, a wspomniane ptaki mają lepsze warunki do żerowania, dlatego też ich liczebność jest znacznie większa. Także zabudowa stwarza im również korzystne warunki do zakładania gniazd choćby w szczelinach budynków.

- Ludzie obok domów zakładają karmniki, czy też dokarmiają ptaki, np. nad rzekami. Wtedy też ptaki decydują się na zimowanie w takich lokalizacjach, aczkolwiek pokarmy, które dostarczają im ludzie to pożywienie uzupełniające i traktowane przez nie jako alternatywa na czas, gdy ziemia jest zmarznięta lub przysypana grubą warstwą śniegu - dodaje dr Kazimierz Walasz.

Zaczęło się od zimowania

Pierwsze łabędzie w Krakowie pojawiły się po dwukrotnej próbie zimowania w mieście, która zakończyła się sukcesem.

- Przyleciały do miasta, zostały tu na zimę, ludzie zaczęli je dokarmiać i zadomowiły się na dobre. Znalazły sobie zbiorniki lęgowe i tak rozpoczęło się gnieżdżenie łabędzi w Krakowie - mówi dr Walasz.

Podobnie miała się również sytuacja z mewami, których dawniej w mieście było niewiele, a teraz ich liczebność wzrosła. W ciągu okresu jesienno-zimowego obserwujemy mewy regularnie na osiedlach wzdłuż rzek i potoków w mieście. Ptaki te korzystają najczęściej z wysypisk śmieci i sortowni odpadów komunalnych.

- Bardzo często jest tak, że niektóre gatunki chętnie korzystają z miejskich siedlisk, pokarmu i przestrzeni gdzie mogą się ukryć, a zarazem, gdzie nie zagrażają im drapieżniki - podsumowuje ornitolog.

Tych ptaków w Krakowie jest coraz mniej lub w ogólnie ich już nie ma

Jeszcze w latach 80. na terenie Krakowa było 17 czynnych gniazd bocianich. Teraz ta liczba waha się od 1 do 3, z których w ciągu roku są wyprowadzane młode. Jeszcze dwie dekady temu zabudowa miejska nie zajmowała tak wielu terenów rolnych, czyli miejsc lęgowych. Także pokarmu dla ptaków było dużo więcej.

- W Nowej Hucie w części północnej było kiedyś piękne stare gniazdo na wysokiej topoli. Jednak właściciel postanowił obciąć drzewo, ponieważ obawiał się, że może się ono złamać i razem z gniazdem spaść na na stodołę. Gdy gniazdo zostało zlikwidowane, zniknęły również bociany, które niestety już nie znalazły odpowiedniego miejsca na gniazdo w tej części Nowej Huty- opowiada dr Walasz.

Kolejnym przykładem gatunku, który nie tyle zmniejszył tu swoją liczebność, ale na dobre opuścił miasto jest dzierlatka zwyczajna, czyli ptak podobny do skowronka, który nie odlatuje na zimę. Dzierlatka to ptak stepowy, który lubi otwarte przestrzenie, które są pokryte niewielką roślinnością, czyli np. przy niektórych miejskich osiedlach lub przy halach przemysłowych.

- Mieliśmy w Krakowie kilkadziesiąt par dzierlatek. Ostatni raz w mieście widziałem ich parę w latach 80. Później nie było już żadnych par lęgowych - mówi Walasz.

Sierpówka zwana synogarlicą zaczęła zasiedlać południe Polski w 40.-50. latach. W 1949r. pojawiła się w Ogrodzie Botanicznym w Krakowie, a jej liczebność w latach 70. i 80. na Plantach zaczęła sięgać 200 par lęgowych. Na tę chwilę jest ich tam ok. 5-9 par lęgowych. Tak duży spadek liczebności jest spowodowany m. in. poprzez zwiększenie populacji srok, która jako drapieżnik zaczęła niszczyć lęgi sierpówki. Mimo, że liczebność sierpówki w Krakowie spadła, nie oznacza to jednak, że zniknęła z Krakowa zupełnie.

Podobna sytuacja jest z łabędziami, które w Krakowie założyły swoje pierwsze gniazdo w 1984r. Jeszcze jakiś czas temu łabędzie miały w mieście kilkanaście miejsc lęgowych, a teraz można mówić już o zaledwie kilku.

- Łabędź ma dużą śmiertelność w miastach dlatego, że często rozbija się o linie tramwajowe, mosty, czy też uderza w w przewody- mówi ornitolog.

Liczby może i się zgadzają, ale dla przyrody ma to zupełnie inne znaczenie

Jak mówi ekspert - porównywanie faktu, że jedne gatunki ptaków się wyprowadzają, a inne wprowadzają do miasta i tym samym populacja jest na podobnym poziomie, to tak jakby powiedzieć, że zniknęły usługi przepisywania na maszynie, ale pojawiają się ludzie, którzy piszą na komputerach. W świecie przyrody ma się to zupełnie inaczej.

- Jeżeli patrzymy na zróżnicowanie świata przyrodniczego, to jeśli pewne gatunki znikają to jest ważny sygnał, że tracimy coś znaczenie więcej. Pojawianie się nowych gatunków to dobry znak, jednak one są traktowane jako ptaki "mniejszej troski", a my powinniśmy się troszczyć o te najsłabsze, czyli gatunki, które są wrażliwe i wycofują się z miasta. Ich odejście może również oznaczać dużo większy problem niż tylko spadek ich populacji w Krakowie, ale też i zagrożenie, że ich gatunek zupełnie może wyginąć - mówi Walasz.

Jak pracuje się kobietom w Polsce? Zobacz ranking

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Ponad 40 lat temu w Krakowie można było jeszcze zobaczyć ostatnią dzierlatkę. Dzisiaj mamy ok. 40 tys. gołębi i nawet 6 tys. wróbli - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski