Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad 40 psów trafiło z budy pod ciepły dach

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Psom zamkniętym w zewnętrznych kojcach ciężko jest przetrwać zimę
Psom zamkniętym w zewnętrznych kojcach ciężko jest przetrwać zimę Fot. Andrzej Banaś
O tym się mówi. Po apelu Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami tłumy mieszkańców pojawiły się w schronisku przy ul. Rybnej by zabrać zmarznięte czworonogi do swych domów.

Część psów jeszcze w sobotę znajdowała się w zewnętrznych boksach, które choć dobrze zabezpieczone i gęsto wysłane słomą nie chroniły zwierząt przed mrozem w należyty sposób. Zwłaszcza, że w weekend termometry w nocy pokazywały nawet 24 kreski poniżej zera.

Ponieważ w ostatnich latach zimy były znacznie łagodniejsze niż tegoroczna pracownicy schroniska przy ul. Rybnej nie spodziewali się tak wysokich mrozów. - Nawet przy dobrym zabezpieczeniu boksów przebywanie na zewnątrz nie jest dla psów bezpieczne - mówi Joanna Repel z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

W sobotę pracownicy KTOZ na portalu społecznościowym zaapelowali więc do krakowian o to by na czas największych mrozów zabrali psy, które znajdują się w budach na zewnątrz do swoich domów lub ogrzewanych garaży.

W ciągu niespełna dwóch dni: w sobotę i niedzielę schronisko przy ul. Rybnej przeżyło prawdziwe oblężenie. Zgłosiła się blisko setka chętnych, którzy deklarowali bezdomnym zwierzakom ciepłe schronienie i dach nad głową. Wiele osób przywiozło ciepłe koce, kołdry i karmę.

- Wydaliśmy do domów 42 psiaki, przede wszystkim te mniejsze i średnie, które przebywały w budynku - wyjaśnia Joanna Repel, jedna z inspektorek Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Dzięki temu te większe, śpiące na zewnątrz, mogliśmy przenieść do środka. One były groźniejsze i nie mogły trafić do odmów, w których są już inne zwierzęta.

Krakowianie nie tylko szybko się zmobilizowali, ale oferowali także transport tym, którzy nie mieli samochodów by odebrać psa ze schroniska. Nikt nie żalił się na nieprzyjemny zapach, jaki wydziela sierść psów trzymanych na zewnątrz i nie zastanawiał się nad dodatkowymi obowiązkami, jakie wiążą się z kolejnym domownikiem.

- Zetknęliśmy się z ciepłymi reakcjami, ludzie pokazali, że myślą sercem. Dali tym zwierzakom nie tylko ciepłe kaloryfery, ale i ciepłe uczucia - stwierdza Joanna Repel.

Pracownicy schroniska przyznają, że był to największy odzew mieszkańców od czasu powodzi w 2010 roku. Wtedy krakowianie zabrali ze schroniska aż 600 psów, którym groziło podtopienie.

W weekend zwierzęta zostały wydane czasowo - by w domach czy ogrzewanych garażach przetrwać największe mrozy. Niektórzy jednak dali do zrozumienia, że chcą zatrzymać bezdomne czworonogi na stałe. W najbliższych dniach inspektorzy będą odwiedzać domy, do których trafiły zwierzęta.

Mimo że w schronisku nie ma już ani jednego psa, który musiałby spędzić noc na zewnątrz pracownicy nadal apelują o adopcję zwierzaków - taką przemyślaną i na stałe.

- Zima w schronisku, mimo najlepszych warunków i naszych starań jest ciężka zwłaszcza dla młodych szczeniaków i starszych psów. Im schronisko nie zastąpi ciepłego domu i troskliwego opiekuna - podkreślają inspektorzy KTOZ. W schronisku pozostaje wciąż blisko 200 bezdomnych psów, które czekają na dom.

Tymczasem do KTOZ nadal spływają sygnały z całej Małopolski od mieszkańców zaniepokojonych warunkami czworonogów pozostawionych na łańcuchach przy budzie lub losem psów bezpańskich błąkających się po ulicach.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski