Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Popović był bossem

Justyna Krupa
Boban Jović (nr 20) gra w zespole „Białej Gwiazdy” od zimy tego roku
Boban Jović (nr 20) gra w zespole „Białej Gwiazdy” od zimy tego roku fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. – Na początku pobytu w Krakowie pomyślałem: „gdzie ja się znalazłem, co ja tutaj robię?”. Wszystko było dla mnie obce – opowiada nam Boban Jović, piłkarz Wisły Kraków

– Ponoć nowy piłkarz Wisły Denis Popović to Pański dobry znajomy?

– Znam Denisa właściwie od dzieciństwa. Chodziliśmy nawet do tej samej szkoły w Celje. Chyba graliśmy nawet na tym samym boisku szkolnym. Można powiedzieć, że był moim dziecięcym idolem. Jak byłem w 5. klasie, a on był dwa lata starszy, to uważnie obserwowałem, co robią ci koledzy z wyższych klas, w tym Denis.

– Ale w jednym klubie do tej pory nie graliście.

– Denis zaczynał karierę w NK Celje, a ja w mniejszym klubie z naszego miasta – NK Sampion. Potem nasze drogi piłkarskie zupełnie się rozeszły. Czasem kłóciliśmy się, kto gra w lepszym zespole, ale prawda była taka, że ten mój to była bardziej akademia piłkarska niż zawodowy klub. Więc to Denis był bossem w naszym mieście, nie ja (śmiech).

– Popović ma być podobnym typem zawodnika co Semir Stilić. Charakter też ma podobny? Semir jest raczej typem introwertyka.

– Denis też jest spokojny. To bardzo pozytywny facet, mogę opisać go tylko w samych superlatywach. Ale to nie jest dokładnie taki sam typ piłkarza jak Semir. Stilić był taką wzorcową „10”. Denis też jest ofensywnym pomocnikiem, ale o nieco innym profilu.

– Macie z Denisem jakieś wspólne hobby?

– W Celje zdecydowanie najważniejszym sportem jest piłka ręczna, ale nie wiem, czy on też jest takim fanem tego sportu, jak ja. Zamierzam obejrzeć przynajmniej jeden mecz najbliższych mistrzostw Europy w Krakowie. Widziałem już rozkład drużyn w grupach itd. Jestem przygotowany do mistrzostw (śmiech).

– Końcówka poprzedniego sezonu mogła „wypompować” was psychicznie. Odpoczął Pan podczas krótkiego urlopu?

– Mieliśmy tylko dwa tygodnie wakacji, więc spędziłem je w Słowenii. Ale to na tyle mały kraj, że w godzinę można ze stolicy dojechać samochodem nad morze czy w góry.

– Po tym, jak sezon kończyliście w bardzo złej atmosferze, nie miał Pan wątpliwości, czy polecać Popoviciowi Wisłę?

– Musieliśmy się pogodzić z tym, że mieliśmy bardzo pechową końcówkę sezonu. Myślę jednak, że Wisła cały czas będzie wielkim klubem i poważną piłkarską marką. W Słowenii ten klub jest rozpoznawany. Dlatego poleciłem go Denisowi. Opowiadałem mu o kibicach, o ośrodku treningowym w Myślenicach, o tym, jak piękny jest Kraków. Mnie się tu podoba i nie czuję na co dzień, żeby dotykały mnie jakieś problemy.

– Kazimierz Moskal ma dylemat – czy wystawiać Pana na boku obrony, czy jednak na skrzydle. Chciałby Pan współpracować z Denisem w linii pomocy?

– Jestem bocznym obrońcą. Owszem, zagrałem parę razy na skrzydle w poprzednim sezonie, ale wolałbym grać w obronie.

– Popović od początku będzie obciążony sporym bagażem oczekiwań ze strony kibiców. Numer 10 na plecach i tytuł „następcy Stilicia” zobowiązuje. Da sobie radę?

– Presja jest wpisana w nasz zawód. Na Semirze też wcześniej spoczywał duży ciężar odpowiedzialności. Ale w każdym klubie, w którym Denis grał do tej pory, pełnił rolę rozgrywającego i był ważną postacią drużyny. Pamiętam jego występy dla FC Koper, mieliśmy okazję grać przeciwko sobie w „derbach kraju”.

– Co przyciąga Słoweńców do polskiego futbolu?

– Sytuacja w słoweńskim futbolu jest trudna. Dlatego próbujemy szczęścia za granicą. W polskim futbolu na wyższym poziomie jest przede wszystkim organizacja, infrastruktura i stadiony. Na trybunach jest spora frekwencja, media się interesują rozgrywkami. To są elementy, które też się liczą przy wyborze ligi, nie tylko pieniądze.

– Odchodząc, Stilić oświadczył, że Wisła oferuje takie kontrakty, jakby chciała grać o 5. miejsce, a nie o mistrzostwo.

– Nie znam jeszcze dobrze polskiego i nie czytałem, co Semir powiedział. Ale Wisła jest takim zespołem, który cały czas powinien się utrzymywać w czubie ekstraklasowej tabeli, przynajmniej w pierwszej trójce zespołów.

– Miał Pan moment, gdy pomyślał, że przenosiny do Wisły były jednak złą decyzją?

– Po zmianie klubu miałem spory problem z przestawieniem się z realiów słoweńskiej ligi na realia polskiej ekstraklasy. Był nawet taki moment, na początku mojego pobytu w Krakowie, że pomyślałem: „gdzie ja się znalazłem, co ja tutaj robię?” Pojawiły się wątpliwości, bo nagle musiałem się przyzwyczaić do nowego zespołu, nowego miasta, wszystko było obce. Ale po kilku tygodniach nabrałem pewności siebie.

– Na wiosnę raz zbierał Pan pochwały, a raz ostrą krytykę, jak po meczu z Legią w Warszawie.

– To normalne, że jak zespół przegrywa, to pojawia się krytyka. Tak naprawdę jednak dopiero po dwóch, trzech sezonach będzie można ocenić, czy się sprawdziłem w polskiej ekstraklasie, czy też nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski