Jan Ciepiela jest czołowym polskim biegaczem na 400 metrów Fot. Wacław Klag
Rozmowa z JANEM CIEPIELĄ, lekkoatletą AZS AWF Kraków
- Tak, bo chciałem wreszcie zamknąć leczenie kontuzji nogi i spokojnie przygotować się do sezonu letniego. Jestem po dwóch zgrupowaniach w Spale oraz po miesięcznych obozach w RPA oraz w Hiszpanii. Właśnie wróciłem z Alicante, gdzie trenowałem pod okiem trenera kadry Rafała Hasa, ale według planów przygotowanych przez mojego szkoleniowca z krakowskiego AZS AWF, Lecha Salamonowicza. Jak na klimat hiszpański zbyt ciepło nie było, choć oczywiście nie przeżywaliśmy tam takiego ataku zimy jak w Polsce. Teraz przede mną dwutygodniowe zgrupowanie w Portugalii. Na warunki przygotowań do sezonu nie mam co narzekać, wszystko jest zgodnie z planem. Pierwszy raz na stadionie w nowym sezonie mam wystąpić 18 maja, w Łodzi odbędą się krajowe mistrzostwa AZS-ów.
- Cel na sezon letni?
- Mistrzostwa świata w lekkoatletyce, które w połowie sierpnia zostaną przeprowadzone w Moskwie. PZLA wyznaczył dla nas na 400 m minimum czasowe 45,40. Mój rekord życiowy, ustanowiony w Kownie 4 lata temu, wynosi 45,81, więc chcę go w tym roku poprawić. Indywidualnie na MŚ może w danej konkurencji wystąpić po trzech zawodników z każdego kraju. Zrobię wszystko, aby znaleźć się w tej trójce. Z kolei do sztafety 4x400 m wysłanych nas będzie 6-7, w sztafecie oczywiście też chcę uczestniczyć. Byłem już na mistrzostwach świata, w Berlinie w 2009 roku w sztafecie zajęliśmy 5. miejsce, a dwa lata temu w Daegu Polacy nie weszli do finału, byłem wtedy rezerwowym. Trudno przed sezonem mówić o naszych szansach w Moskwie, marzeniem dla mnie jest finał w obu biegach.
- Niezwykle udany był dla Pana rok 2009, wtedy został Pan uznany przez "Dziennik Polski" sportowym odkryciem roku w Małopolsce. Brąz indywidualnie na 400 m oraz złoto w sztafecie w młodzieżowych mistrzostwach Europy, 5. miejsce w sztafecie w halowych ME seniorów - to były wielkie osiągnięcia 19-latka z Nowej Huty. Dlaczego kolejne sezony były słabsze?
- To był czas leczenia kontuzji. Nie mogłem normalnie trenować; gdy na bieżni przyspieszałem, odczuwałem ból. Już w minionym sezonie czułem się lepiej, wróciłem do czołówki krajowej seniorów, walczyłem o wyjazd na igrzyska do Londynu, ale nie zostałem powołany. Mam nadzieję, że pechowe chwile już za mną. Obecnie jestem dobrej myśli. Teraz, gdy biegam szybciej, nic mnie nie boli. I to jest podstawa do optymistycznego spojrzenia na kolejny sezon.
- Czym Pan się zajmuje w wolnych chwilach od sportu?
- Nie mam tych chwil wiele. Na zgrupowaniach staram się zwiedzać. W Afryce zaliczyliśmy wycieczkę na safari. Do kraju przyjeżdżam się przepakować i zaraz znów jadę. Nawet jeszcze nie zdążyłem spotkać się z moją dziewczyną. Ponadto jestem studentem, przeniosłem się na Wszechnicę Świętokrzyską, na drugi rok wychowania fizycznego. Muszę godzić naukę i sport, co nie jest proste. Jako student planuję w lipcu występ na Uniwersjadzie, która odbędzie się Rosji, w Kazaniu.
Rozmawiał Jan Otałęga
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?