Poprzednio „Brązowi” wygrali na własnym boisku 8 czerwca 2011 roku, kiedy walczyli – skutecznie – o awans do II ligi. Wprawdzie 11 dni później zdobyli trzy punkty u siebie za wygraną z Kmitą Zabierzów, ale był to efekt walkoweru dla nich.
Przez trzy kolejne sezony Garbarnia grała w II lidze, korzystając z obiektu na Suchych Stawach i stadionu Wawelu.
Po powrocie na własne boisko - już w walce o III-ligowe punkty - najpierw zremisowała z Unią Tarnów 1:1, a w miniony piątek pokonała Beskid Andrychów 2:0 po bramkach Mateusza Pawłowicza i Jakuba Wcisły.
Dla trenera krakowiam Krzysztofa Szopy najważniejszy był nie kontekst historyczny wygranej, ale postawa jego piłkarzy.
– Trzy punkty są bardzo cenne, choć gra mnie nie zadawala. Cieszę się, że chłopcy walczyli, byli konsekwentni do końca. Czerwona kartka (dla gracza Beskidu Jakuba Słupskiego w 27 minucie – przyp.) „ustawiła” w dużym stopniu część naszej taktyki. W drugiej połowie graliśmy trzema obrońcami, przesunęliśmy ciężar gry do przodu - podkreślił krakowski szkoleniowiec.
Z powodu kłopotów zdrowotnych w Garbarni nie wystąpili podstawowi środkowi obrońcy – Mateusz Kowalski i Marcin Pluta. Mimo to „Brązowi” po raz pierwszy w tym sezonie zachowali czyste konto, co też sprawiło satysfakcję ich trenerowi.
– Kowalskiego i Plutę zastąpili gracze „z przydziału” (nominalny pomocnik Krzysztof Kalemba oraz nominalny lewy obrońca Mateusz Pawłowicz – przyp.), bo nie było innej możliwości. Chwała, że przy takich zmianach nie traci się gola - powiedział trener Szopa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?