Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poprzez wysłanie na ulice kolejnych żandarmów i żołnierzy nie zdołamy ograniczyć ryzyka zamachów

Remigiusz Półtorak
François-Bernard Huyghe
François-Bernard Huyghe Fot. IRIS
Rozmowa. François-Bernard Huyghe, ekspert ds. terroryzmu z paryskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Strategicznych analizuje, dlaczego doszło do zamachu w Nicei.

- Zaskakuje Pana ten kolejny zamach?

- Niestety nie. Spodziewaliśmy się we Francji, że może dojść do takiego ataku. Propaganda tzw. Państwa Islamskiego nawoływała do przeprowadzania ataków w naszym kraju i służby specjalne miały świadomość, że zagrożenie jest bardzo duże. Niemal wszyscy myśleli jednak, że jeśli ma się coś wydarzyć, to podczas Euro. Uderzenie nastąpiło tuż po imprezie, choć w symboliczny dzień, na zakończenie święta narodowego Francji.

- Dlaczego akurat Nicea?

- Myślę, że z dwóch powodów. Sprawca zamachu chciał z pewnością zadziałać z zaskoczenia, bo jeśli spodziewano się ataku, to najbardziej w Paryżu. Po drugie, Nicea to symbol południowej Francji. Miasto, gdzie jest dużo ludzi bogatych, żyjących na wysokim poziomie, korzystających z życia, ale też całkiem często głosujących na Front Narodowy Marine Le Pen. Na to wszystko nałożyły się szczególne okoliczności - karnawał, święto narodowe, dużo ludzi bawiących się na Promenadzie Anglików… Innymi słowy, dobre miejsce na przeprowadzenie zamachu.

- Zauważa Pan zmianę taktyki? To nie jest ani atak z kałasznikowem w reku, ani bomba, ani nawet pas szahida, przy pomocy którego zamachowiec wysadza się w powietrze.

- Bardziej zwróciłbym uwagę, że w kolejnych zamachach obserwujemy, jak napastnicy mogą wykorzystywać różne strategie w zależności od okoliczności. Z kałasznikowów strzelali do ludzi podczas listopadowych zamachów w Paryżu. Kilka miesięcy później ta sama sieć dokonała zamachów bombowych w lotnisku oraz w metrze w Brukseli. Do tego trzeba dodać jeszcze inną formę ataku - w ubiegłym miesiącu bojownik Państwa Islamskiego zasztyletował nożem parę policjantów mieszkających na przedmieściach Paryża. W przypadku Nicei mamy do czynienia z zamachem niezwykle skutecznym, który jednocześnie nie wymagał wielkich środków finansowych. Generalnie zauważam w tym wykonywanie instrukcji Państwa Islamskiego.

- Jakich?

- Żeby potencjalni sprawcy przejmowali inicjatywę, zabijali niewiernych, Wykorzystywali do tego wszelkie sposoby.

- Moment zamachu jest znamienny. Tuż po ogromnej mobilizacji służb bezpieczeństwa na piłkarskie mistrzostwa Europy.

- I to mogło być pewnym zaskoczeniem. Służby rzeczywiście zostały zmobilizowaną na szeroką skalę podczas imprezy, tymczasem do ataku doszło tuż po jej zakończeniu.

- Czujność służb mogła zostać trochę uśpiona?

- Nie sądzę, żeby można było wyciągać aż taki wniosek, natomiast faktem jest, że służby bezpieczeństwa działają od kilku miesięcy w stanie najwyższej gotowości. W zapewnienie bezpieczeństwa włożono już maksimum sił, a służby muszą zapewniać porządek nie tylko w kontekście zagrożenia terrorystycznego, ale również w bardzo napiętej sytuacji społecznej, w której teraz znajduje się Francja. Wystarczy powiedzieć, że obecnie więcej żołnierzy jest zmobilizowanych w kraju niż na misjach zagranicznych. Jednak główny problem jest dla mnie jasny - ograniczenie ryzyka następnych zamachów nie wiedzie poprzez wysłanie na ulice kolejnych żandarmów albo żołnierzy, których już nie ma, ale raczej przez skuteczny wywiad i możliwość przewidywania działań potencjalnych zamachowców.

- Niedawno Daesz wydał jasny przekaz: nad Sekwaną jest wiele uśpionych komórek terrorystycznych.

- Francja jest dobrym celem dla dżihadystów. Z jednej strony jest mocno zaangażowana w koalicję w Syrii, z drugiej stanowi idealny przykład kraju zachodniego mocno przywiązanego do wyrażania własnej wolności.

- Zamachowcem mógł być tzw. samotny wilk?

- Generalnie są dwie możliwości. Zamachowcy działają w zorganizowanej i wytrenowanej grupie, jak podczas listopadowych ataków albo są swego rodzaju „amatorami”, którzy nie potrzebują przynależności do wyspecjalizowanej siatki. Nie lubię za bardzo wyrażenia „samotny wilk”, bo po kilku dniach śledztwa może się okazać, że napastnik z Nicei miał jednak jakiegoś mentora albo wspólników, choć wcale nie musiał być wytrenowany przez Państwo Islamskie. Natomiast niewątpliwie ktoś, kto wsiada do ciężarówki, nie jest znany policji z przekonań ekstremistycznych, a jednak decyduje się na to, aby wjechać w tłum ludzi, stanowi jeszcze większe zagrożenie. Dlatego, że nie da się tego przewidzieć.

- Widzi Pan zmianę tonu w przekazie politycznym we Francji. Mam wrażenie, że nie ma już tej jedności, która była widoczna po zamachach na Charlie Hebdo, a potem w listopadzie.

- Wielkiej krytyki jeszcze nie ma, ale po trzech dniach żałoby narodowej na pewno się zacznie. I myślę, że będzie uzasadniona. Po Charlie Hebdo byliśmy w szoku, po jeszcze większym ataku na Bataclan - również. Teraz, gdy ekstremiści zaatakowali po raz kolejny, pytania na temat prowadzonej polityki bezpieczeństwa stają się konieczne. Niedawny raport dwóch parlamentarzystów - jednego z prawej strony sceny politycznej, drugiego z lewej - krytykował jednoznacznie postawę służb wywiadowczych. Po dotychczasowych zamachach obóz władzy i prezydent Hollande zyskiwali politycznie. Teraz mam wrażenie, że nawoływania do jedności i hasła w stylu „Bądźmy zjednoczeni” już nie będą tak przekonujące.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski