Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Populizm, nacjonalizm, domieszka faszyzmu. Skrajna prawica w Europie ma się dobrze

Kazimierz Sikorski (AIP)
Członkowie "Złotego Świtu" na demonstracji w Atenach
Członkowie "Złotego Świtu" na demonstracji w Atenach AFP/EAST NEWS
Wydawało się, że ciężko doświadczona wojną Europa będzie wolna od nacjonalizmów i zabarwionych faszyzmem ruchów. Okazało się jednak, że brunatne plamy wciąż są na mapie Starego Kontynentu.

Czas próby dla Starego Kontynentu nie skończył się. Populistyczne i nacjonalistyczne partie nadal są silne w wielu krajach. Europa nie może ignorować skrajnej prawicy, która nabrała wiatru w żagle po fali zamachów terrorystycznych i kryzysie związanym z imigrantami.

Kiedy zapanowała cisza wokół greckiej skrajności, czyli Złotym Świtem, na polityczne salony wkroczyła Alternatywa dla Niemiec (AfD). Dobrze trzyma się na Węgrzech nacjonalistyczna partia Jobbik, ostatniego słowa nie powiedział też Ruch Pięciu Gwiazd we Włoszech i zapewne Marine le Pen, która co prawda przegrała tegoroczne wybory prezydenckie nad Sekwaną, ale zdobycie w drugiej turze co trzeciego głosu wyborców trudno uznać za totalną porażkę. I na pewno nie oznacza to końca skrajnej prawicy we Francji. Nawet Skandynawia nie uniknęła prawicowego zauroczenia. Dekadę temu Szwedzcy Demokraci - partia, która przyczyniła się do odrodzenia prawicy w tej części kontynentu, zdobywając wtedy raptem niecałe trzy procent głosów, dziś może liczyć na siedmiokrotnie większe poparcie.

Populistyczny, prawicowy i nacjonalistyczny powiew zawdzięcza w jakimś stopniu Europa wygranej Donalda Trumpa w ubiegłym roku. Ale skrajności, zabarwione czasami faszyzmem pojawiły się wcześniej. W przyszłym roku wspomniany Złoty Świt będzie świętował ćwierćwiecze swojego istnienia. Organizacją powszechnie uznawaną za neonazistowską kieruje Nikolaos Michaloliakos, matematyk i były komandos. Ugrupowanie określa się jako ruch narodowo-rewolucyjny, za ideał państwa uważa starożytną Spartę, a postuluje m.in. całkowite powstrzymanie napływu imigrantów do Grecji i usunięcie ponad 90 proc. spośród już obecnych.

CZYTAJ TAKŻE: Marsz Niepodległości 2017. Światowe media o marszu: pokaz nacjonalizmu, faszyzmu i rasizmu

Członkowie Złotego Świtu są jak dla mieszkańców najbardziej niebezpiecznych dzielnic wielu miast jak dobre anioły. Wystarczy telefon do lokalnej siedziby partii i członkowie ugrupowania ochronią ich przed bandziorami. Bywało, że ludzie Złotego Świtu zbierali też odzież i żywność, którą następnie rozdawali ubogim.

W Italii na fali jest Ruch Pięciu Gwiazd - populistyczna, eurosceptyczna i lewicowa partia, która marzy o wejściu do koalicji rządowej. Lider ugrupowania, komik, aktor i bloger Beppe Grillo, może jeszcze namieszać nie tylko na włoskiej, ale i europejskiej scenie politycznej, bo z jego ust padają głosy o wyjściu kraju ze wspólnoty. A gospodarka Włoch jest trzecią pod względem wielkości we Wspólnocie.

Członkowie "Forza Nuova"
Członkowie "Forza Nuova" ASSOCIATED PRESS/FOTOLINK

Bardziej na prawo od niej jest Forza Nuova ( Nowa Siła), organizacja o charakterze nacjonalistycznym i neofaszystowskim. W latach 2003-2006 stanowiła ona część Alternatywy socjalnej (włoskiej koalicji zrzeszającej partie faszystowskie założonej przez Alessandrę Mussolini. W programie Nowej Siły jest zablokowanie imigracji, oraz unieważnienie praw karzących faszystowską propagandę.

Także niemiecka scena polityczna, po wejściu ludzi z Alternatywy dla Niemiec do Bundestagu uległa przemeblowaniu. Wszystko zaczęło się od obietnicy kanclerz Angeli Merkel o przyjęcia dwa lata temu ponad miliona uchodźców. Uczyniło to absurdalnym istnienie zewnętrznych granic Unii Europejskiej, a skutek był taki, że tylko w 2015 roku w podpalono w Niemczech 222 hostele dla uchodźców. Zatrzymano jedynie 5 proc sprawców tych czynów, bo bandyci ciskający butelkami z benzyną wyrażali tylko wściekłość społeczności lokalnych i mogli być pewni ich milczenia.

Powstała polityczna przestrzeń dla eurosceptycznej opozycji, a stąd tylko krok do wprowadzenia przez AFD swoich ludzi do krajowego parlamentu. Od 2015 szefową prawicowej, antyemigrancyjnej i otwarcie sprzeciwiającej się napływowi do Niemiec miliona migrantów - głównie z krajów muzułmańskich partii jest Frauke Petry. Dziś nie tylko eksperci przestrzegają, że jeśli Angela Merkel nie doprowadzi do znacznego ograniczenia napływu nowych przybyszów, to podczas kolejnych wyborów powszechnych Alternatywa dla Niemiec może dominować na niemieckiej scenie politycznej.
- Politycy usiłują przekonywać nas, że wszystko znajduje się pod kontrolą. Ale urzędy zajmujące się stanem bezpieczeństwa państwa twierdzą coś wręcz przeciwnego - mówiła Petry po pamiętnych zamachach terrorystycznych w Brukseli. - Jest jasne, że Europa jest obecnie mniej bezpieczna. W Niemczech - a w Belgii jest nawet gorzej - mamy do czynienia z sytuacją, gdzie nikt już nie wie, kim w rzeczywistości są przebywający w kraju nowi przybysze. To samo dotyczy niemieckich miast i miasteczek. Instytucje, administracje, władze miast nie wiedzą, kto przebywa na terenie kraju - dodaje Petry.

Jej zdaniem nadszedł czas konsolidacji, co dla niej oznacza zamknięcie granic.

Od 1945 roku każda niemiecka partia, która zdecydowałaby się otwarcie krytykować cudzoziemskich przybyszów czy mniejszości religijne sama stawiałaby się poza nawiasem. Petry to młoda i wiecznie uśmiechnięta twarz Alternatywy dla Niemiec - jedynego dziś poważnego ugrupowania, która chce zamknięcia granic, wprowadzenia zakazu noszenia burek i prawa do zamykania meczetów.

CZYTAJ TAKŻE: Marsz Niepodległości 2017. Światowe media o marszu: pokaz nacjonalizmu, faszyzmu i rasizmu

Jego szefowej zarzuca się, że za jej sprawą to, co kiedyś było nie do przyjęcia, dziś znalazło się w debacie publicznej. Dla niektórych Niemców jej uśmiech jest tylko fasadą, zza której wyłania się odradzający się faszyzm.

Geert Wilders
Geert Wilders AFP/EAST NEWS

Niemal każdym wyborom w krajach UE Bruksela przygląda się dzisiaj uważniej niż kiedyś. Tak było w marcu, gdy obawiano się w Holandii wygranej Partia Wolności Geerta Wildersa - nacjonalistycznego i populistycznego ugrupowania, które mówiło „nie” integracji europejskiej oraz imigracji, zwłaszcza z krajów islamskich. Gdyby Wilders wygrał, wyborcy w innych krajach mogliby pójść jego śladami. Unia Europejska odetchnęła z ulgą, wybory wygrała ponownie rządząca centroprawicowa Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) premiera Marka Ruttego. Była to klęska populisty Wildersa, jednak jego Partia Wolności (PVV) zdobyła co najmniej 20 miejsc w parlamencie.

Wielki test przeszła też Francja, która wybierała prezydenta. Szefowa nacjonalistycznego Frontu Narodowego Marine Le Pen zrobiła wiele, by przyciągnąć tych, których antysemickimi i faszystowskimi hasłami zraził założyciel ruchu, jej ojciec. Jean-Marie Le Pen zszokował Europę, gdy w 2002 roku przeszedł do drugiej tury wyborów prezydenckich. Sam nie bardzo wierzył w własny sukces, inaczej niż on jego córka sądziła, że jest zdolna objąć stery państwa. Spełniła obietnicę, że w wyborach do Parlamentu Europejskiego Front Narodowy stanie się pierwszą partią we Francji. Nic więc dziwnego, że Europa z uwagą przypatrywała się tegorocznym wyborom prezydenckim. Marine Le Pen przegrała, ale brunatny duch wciąż unosi się nad Europą. Będzie trwał w zależności od tego, czy uda się powstrzymać kolejną falę uchodźców i opanować groźbę terrorystycznych zamachów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Populizm, nacjonalizm, domieszka faszyzmu. Skrajna prawica w Europie ma się dobrze - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski