Porno

Na razie jest to wprawdzie jeden teatr, ale kulturotwórczy talent ministra nie pozostawia złudzeń: wkrótce zatłoczone będą wszystkie placówki kulturalne (wielką karierę wróżyć można zwłaszcza niektórym galeriom sztuki i muzeom) , a przy okazji ulice, chodniki i skwery przed nimi.

O sztukach i sztuce będą się wypowiadać wszyscy, tak jak dziś o edukacji, seksie, polityce zagranicznej i in vitro; oczywiście - najchętniej ci, którzy z żadną z tych rzeczy nie mieli do czynienia.

Uczcie się politycy starych, zblazowanych partii: tak się skleja polską wspólnotę! Przy pomocy porno. Nie przez przypadek użyłem tej nazwy w tytule felietonu. Mam nadzieję, że ktoś czujny zwróci na to uwagę i doniesie komu trzeba, a Ministerstwo Kultury zadba o promocję. Mogę nawet zaręczyć, że niniejszy tekst był inspirowany przez wiadome Czeszki.

Taki np. Teatr Słowackiego mógłby pójść tym tropem i ogłosić, że w „Cosi, Gdziesi, Kajsi, Ktosi” ( z Wyspiańskiego) role Kajsi i Ktosi zagrają bardzo błękitnookie Szwedki, w „Ziemi, planecie ludzi” aktorzy dają ostro popalić (tu sugestia, że chodzi o dobre holenderskie zioło), a w „Romeo i Julii” tytułowe postacie odtwarza para gejów z Syrii (co gorsza - LEWOręcznych!).

Do pójścia na „Bóg, ja i pieniądze” w ogóle nie trzeba zachęcać: czujnym skojarzenia nasuną się same, jak ruskiemu cenzorowi w zadziwiająco nagle aktualnym skeczu Tuwima o Moniuszce próbującym wystawić „Gałkę” (polecam w brawurowym wykonaniu fenomenalnego „Dudka”).

Być może w tak namiętnie promowanych przez władzę teatrach znajdzie się miejsce dla halabardników PO i PSL zwolnionych z TVP, czyli Telewizji Propagandowej. Teraz ostanie się tylko TVN, czyli Telewizja Narodowa.

Castingi już trwają. Ze specyfikacji ogłoszonej przez ministra kultury wynika, że idealnym kandydatem na prawdziwie niezależnego dziennikarza jest paprotka: minister będzie mógł przy niej zadać sobie wszystkie niezbędne pytania i wyczerpująco na nie odpowiedzieć. To dopiero porno!