18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poród naturalny czy cięcie cesarskie - wolność wyboru

Redakcja
Czas oczekiwania na narodziny dziecka jest czasem wyjątkowym. Czasem moszczenia gniazda, robienia planów, porządkowania w głowie tego, co myślę o sobie w nowej roli. Przygotowaniem na wielką i nieodwracalną zmianę. Pewnie dobrze, że jest na to aż dziewięć miesięcy.

źródło: www.flickr.com

Jednak między byciem mamą w ciąży a wzięciem w ramiona nowo narodzonego dziecka, jest poród. Rytuał przejścia. Granica między jedną rzeczywistością a drugą.

Poród w naszej kulturze

W epoce USG i świadomego macierzyństwa mam często poczucie, że więź mamy z dzieckiem istnieje, kiedy rozwija się ono wewnątrz jej ciała. W epoce wszystkowiedzącej medycyny kobieta może odnieść wrażenie, że lekarze znają jej ciało i potrzeby lepiej niż ona sama. Że kontrolują wszystko z niezawodną precyzją. A jednak narodziny są wielkim wydarzeniem. Mniej medycznym, a bardziej metafizycznym. Chwilą, kiedy wiele rzeczy się zmienia. Kiedy trzeba się zmierzyć z wszystkim, co na temat porodu mówi, czuje i myśli nasza natura. I nasza kultura.

Gdybym miała wiedzę o porodzie czerpać z obrazów, które serwuje nam masowa kultura, niewątpliwie doszłabym do wniosku, że jest to przeżycie krwawe i okrutne. I że warto go za wszelką cenę uniknąć. Zadziałała jednak zbiorowa nieświadomość. Moja mama, która urodziła czworo dzieci, dzieliła się ze mną zawsze dobrymi wspomnieniami. I to nie tylko samego porodu, ale i ludzkiej życzliwości i otaczającej ją wówczas troski.

Poród to wybór

A mimo to nawet ja musiałam odpowiadać na pytania całkiem przypadkowych osób o to, czy się boję.

Było się czego bać? Poród to dotknięcie śmierci. I własnej śmiertelności. To odkrycie świadomości, że oto pojawił się ktoś, kto prawdopodobnie będzie żył dłużej ode mnie i zobaczy świat, jakiego ja nie zobaczę. To „mała śmierć”, zatracenie się, utrata kontroli porównywalna do tej, która zdarza się, gdy to dziecko, które ma się narodzić, zostaje poczęte.

Poród to wybór. Choć wiele kobiet postrzega go jako dylemat.

Dwie możliwości: poród siłami natury i poród przez cesarskie cięcie. I nierozstrzygalny chyba spór – o to, co „lepsze”. To budzi emocje. Bo niezależnie od liczby naukowych argumentów za i przeciw, kiedy statystyka zmienia się w wybór tej jednej konkretnej kobiety, mamy, która ma niebawem urodzić swoje upragnione i ukochane dziecko, sprawa przestaje być taka oczywista.

Jest pewnie tyle możliwości, ile konkretnych historii, nieraz bardzo trudnych. Mamy, które marzyły o porodzie siłami natury, ale coś w ostatniej chwili poszło inaczej, niż planowały. Mamy, które od początku wiedzą, że będzie cesarka. Mamy, które boją się zbyt wielu ingerencji lekarza. I mamy, które boją się samotności.

Jak dokonać wyboru?

Jak się w tym wszystkim odnaleźć? To pewnie pytanie, które każda mama zadaje sobie nieraz. I to nie tylko za pierwszym razem, ale i przy kolejnych ciążach i porodach. Bo żyjemy w czasach, kiedy tak dobrze znamy wszystkie możliwości, że łatwo się w nich zagubić. A w dodatku czas ciąży sprzyja czytaniu, poszukiwaniu informacji, dokonywaniu wyborów.

Są one jeszcze trudniejsze, gdy obawy wzmocnione są przykładami z najbliższego otoczenia. Dzieci urodzonych siłami natury i przez cesarskie cięcie, gdzie pojawiła się jakaś trudność, coś poszło niezgodnie z planem. I ciągle pojawia się pytanie: co by było, gdyby? Gdyby ktoś zdecydował inaczej.

To jak sobie radzić?

Poszukać wsparcia, czyli osób, które wysłuchają i uszanują każdą decyzję kobiety. Które podzielą się swoim doświadczeniem, ale w sposób nieinwazyjny i nienarzucający swoich wyborów. I asertywnie postawić granice historiom, których nie chcemy słuchać.

Poród to historia

W takiej bezpiecznej atmosferze może będzie przestrzeń na to, by dotknąć czegoś, czego na co dzień trudno dotykać. Przyjrzeć się swoim obawom i lękom. I marzeniom. Zadać sobie pytanie: co w tej czy innej możliwości porodu tak mnie przyciąga lub odpycha, czego moje obawy naprawdę dotyczą. Skąd się biorą. Czasem sięgnąć do rodzinnych historii. Dowiedzieć się, jak same przyszłyśmy na świat.

Warto wykorzystać dziewięć miesięcy na to, by zaopiekować się sobą. Polubić się, a zwłaszcza swoje ciało, które ma do odegrania przy porodzie bardzo ważną rolę, niezależnie od jego przebiegu.

Dać sobie przestrzeń i czas na namyślanie się, rozważanie różnych możliwości i zbieranie informacji. Bez przymusu dokonywania wyboru już, teraz, natychmiast. Z prawem do powiedzenia: nie wiem, nie zdecydowałam jeszcze, to moja prywatna sprawa.

Co jest najważniejsze?

Niezależnie od ostatecznej decyzji i szansy na realizację swojego plan, warto w życiu dążyć do dobrego, zamiast uciekać od tego, co budzi obawę.

Warto też precyzować swoje oczekiwania. Wtedy jest szansa, że dylemat zmieni się w wybór. Nie między porodem przez cesarskie cięcie a siłami natury. Będzie to wybór konkretnych spraw, o które w tej ważnej chwili chcę zadbać.

Czego dla siebie potrzebuję? Bezpieczeństwa? Autonomii? Wspólnoty? Ciąża to czas na to, żeby być cholerną egoistką. Na to, żeby dbać o swoje potrzeby. Ale też czas na to, by szukać jak największej liczby strategii zaspokojenia swoich potrzeb. Żeby być w kontakcie z samą sobą.

Co z osobą towarzyszącą? Które miejsce uważam za bezpieczne, aby tam urodzić swoje dziecko? Jak chciałabym swoje dziecko powitać? Komu zaufam na tyle, żeby mógł mnie w tej chwili wspierać i mi towarzyszyć? Jakie mam marzenia odnośnie porodu, ale też pierwszych chwil, godzin, dni kiedy już będziemy razem? Jak chciałabym kiedyś opowiadać o tej wielkiej chwili mojej córce albo wnuczce?

Może warto przemyśleć, które z wartości, spraw, marzeń są najważniejsze. Które stawiam na pierwszym miejscu. Upewnić się, czy w chwili, kiedy będę musiała zadbać o swoje prawa, będzie przy mnie ktoś, kto będzie wspierał i zaufa mi tak, jak ja mam prawo ufać sobie, swojemu ciału i… swojemu dziecku.

I jak zadbać o te wszystkie ważne sprawy nawet wtedy, kiedy okaże się, że coś nie poszło zgodnie z planem. Że dziecko urodziło się wcześniej. Albo trzeba mu było pomóc. Albo element, który wydawał się tak ważny, okazał się niemożliwy do zrealizowania. Jak sobie to wtedy wybaczyć? Poszukać kogoś, komu będzie można opowiedzieć o swoich uczuciach, rozczarowaniach, zawodach. Kto będzie akceptował nie tylko radosne historie. Odnaleźć swoje miejsce w długim szeregu kobiet: mam, babć, prababć itd., które miały udane porody. Udane, bo jestem na świecie, a nawet oczekuję na narodziny własnego dziecka. Ja sama do nich w ten sposób dołączam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski