MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poroniec Poronin - Soła Oświęcim. Zadecydowała ostatnia akcja meczu

Maciej Zubek
III liga. Kluczowa dla losów meczu akcja nastąpiła w 3. minucie doliczonego czasu gry. Z rzutu wolnego Adrian Stanek zacentrował piłkę w pole karne Porońca, tam głową musnął ją Paweł Cygnar i to wystarczyło, aby wpadła ona do bramki. Goście mieli wtedy na boisku o jednego gracza mniej, bowiem w 84 min czerwoną kartkę w konsekwencji dwóch żółtych zobaczył Kamil Szewczyk.

Poroniec Poronin 0
Soła Oświęcim 1 (0)

Bramka: 0:1 Cygnar 90.
Poroniec: Cabaj - Senderski, Pluta, Malinowski, Gryźlak - Leszczak (83 Madejski), Bartos, Słupski, Wolański - Żurawski, Dudzik.
Soła: Koper - Ząbek, Wadas, Wowra, Jamróz (87 Stanek) - Gleń, Hałgas (90 Czapla), Szewczyk [84], Cygnar - Snadny (88 Knapik), Dynarek.
Sędziowała: Wojciech Curyło (Kraków). Widzów: 250.

Mecz miał dwa oblicza. Do przerwy inicjatywę posiadali goście, świetnie czujący się w grze z kontrataku. Groźną bronią oświęcimian były stałe fragmenty gry. To właśnie wtedy najgoręcej było pod bramką debiutującego w Porońcu Marcina Cabaja. I tylko braku precyzji Cygnara i Dawida Dynarka, a także interwencji Marcina Malinowskiego, który w ostatnim momencie zatrzymał piłkę zmierzającą do bramki, gospodarze zawdzięczają, że po 45 minutach nie przegrywali.

Po przerwie lepiej z kolei prezentował się Poroniec, którego akcje wreszcie zaczęły się zazębiać. W 64 min po akcji z Januszem Wolańskim, Sebastian Leszczak minimalnie chybił. 2 min później ponownie Leszczak stanął przed znakomitą szansą, zdecydowanie najlepszą, jaką poronianie mieli w całym meczu.

Po błędzie defensywy oraz bramkarza gości nie potrafił jednak skierować piłki do pustej bramki (piłka musnęła poprzeczkę). Gdy wydawało się, że mecz zakończy się sprawiedliwym remisem, opisana na wstępie akcja dała gościom wygraną.

Zdaniem trenerów

Przemysław Cecherz, Poroniec:
- Na moich zawodnikach ciążyła spora presja, spowodowana nieudanym startem w rozgrywkach. To przekładało się na błędy w rozegraniu piłki, proste straty. Dotyczy to głównie I połowy. W II mieliśmy dużo więcej z gry. Sebastian Stemplewski, Soła:
- Po nieudanej inauguracji chcieliśmy pokazać, że w piłkę grać potrafimy. I to, myślę, nam się udało. Graliśmy z dużą determinacją i dyscypliną taktyczną. Do przerwy byliśmy nieskuteczni, w II połowie dopisało nam szczęście. (MZ)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski