Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porzuciła Anglię dla Polski

Jakub Marcjasz
Strażniczka dziedzictwa w Górkach Wielkich Anna Fenby Taylor. W tle fototapeta pokazująca (od lewej): Marię Musielewicz-Kossak, Karola Kossaka, Zofię Kossak i Hannę Musielewicz
Strażniczka dziedzictwa w Górkach Wielkich Anna Fenby Taylor. W tle fototapeta pokazująca (od lewej): Marię Musielewicz-Kossak, Karola Kossaka, Zofię Kossak i Hannę Musielewicz FOT. JAKUB MARCJASZ
W Anglii chyba zanudziłabym się na śmierć – mówi Anna Fenby Taylor, wnuczka pisarki Zofii Kossak, która w Górkach Wielkich koło Skoczowa od wielu lat prowadzi fundację jej imienia oraz schronisko „Koss”.

Anna Fenby Taylor, urodzona i wychowana w Wielkiej Brytanii wnuczka Zofii Kossak, z wykształcenia lekarka, postanowiła zamienić dom nad kanałem La Manche w Anglii na niewielkie mieszkanie w Górkach Wielkich w Beskidzie Śląskim. Zamiast jednak mówić o sobie, woli opowiadać o swojej babci, która, jak podkreśla, jest przyczynkiem tego wszystkiego, co ona sama robi w ostatnich latach.

Wnuczka Juliusza

Zofia Kossak, wnuczka Juliusza Kossaka, przyjechała do Górek Wielkich w 1923 r.

Po śmierci męża Stefana Szczuckiego zamieszkała razem ze swoimi synami u rodziców, którzy pod Buczem dzierżawili 200-letni górecki dwór. W 1925 r. ponownie wyszła za mąż za Zygmunta Szatkowskiego, oficera Wojska Polskiego i historyka wojskowości. Mieszkała z nim tutaj aż do wybuchu II wojny światowej.

Do Górek Wielkich wróciła po wojennej tułaczce i emigracji w 1957 r. Zamieszkała w dawnym domku ogrodnika, w którym obecnie mieści się jej muzeum biograficzne, bo dwór, w którym mieszkała przed wojną, spłonął w 1945 r. Zmarła w 1968 r. Pochowana jest na miejscowym cmentarzu.

Wnuczka Zofii

Jej wnuczka, Anna Fenby Tay­lor, córka Witolda Szatkow­skiego, syna pisarki, do Górek po raz pierwszy przyjechała w 1963 r. jako 12-latka. Z tego czasu pamięta zabawy wokół ruin dworu należącego do Kossaków, wspólne zakupy z babcią w pobliskim Skoczo­wie czy krystalicznie czyste powietrze, o którym wówczas w Anglii można było tylko marzyć.

– Gdybym jako dziecko nie doświadczyła Europy Wschodniej, nie czułabym teraz tej więzi – zauważa.

Anna Fenby Taylor ponownie przyjechała do Górek Wielkich w połowie lat 90. Wtedy dawny majątek rodziny, który po upaństwowieniu udało się odzyskać w latach 80., nie przypominał tego z lat jej dzieciństwa. Ruiny dworu zarosły, a muzeum, po kradzieży obrazów, zostało uszczuplone o wiele cennych zbiorów. Podczas rodzinnego zjazdu podjęto decyzję, że trzeba to zmienić, a Anna Fenby Taylor zaczęła przyjeżdżać do Polski coraz częściej.

Ze względu na stan zdrowia rodziców to ona stała się główną reprezentantką angielskiej części rodziny. W tych działaniach wspierała ją mieszkająca na co dzień w Szwajcarii córka pisarki Anna Bugnon, a także przyjaciele z Górek Wielkich.

Fundacja i „Koss”

Powołanej z inicjatywy rodziny i gminy Brenna Fundacji im. Zofii Kossak udało się dzięki środkom europejskim wkomponować w ruiny nowoczesne wnętrza, gdzie stworzono Centrum Kultury i Sztuki Dwór Kossaków. Znalazły się w nim multimedialne urządzenia, dzięki którym można posłuchać wspomnień Zofii Kossak i jej córki, obejrzeć zdjęcia, fototapety i ekspo- naty związane z życiem i twórczością pisarki i jej rodziny.

Natomiast Anna Fenby Taylor wspólnie z rodziną postanowiła kupić leżące niedaleko zaniedbane obiekty stajni i dawnej gorzelni. Stworzyła w tym miejscu schronisko „Koss”. Dziś można ją spotkać najczęściej biegającą pomiędzy tymi dwoma miejscami. Przy okazji pani Anna daje się namówić na opowieści o swojej babci.

– To był człowiek darzony niezwykłym szacunkiem. Zapamiętałam ją jako osobę, która nie traktowała nas, swoich wnuków, jako grupę, ale do każdego miała indywidualne podejście. W jej towarzystwie czuło się, jakby było się z najlepszym przyjacielem – wspomina.

Co skłoniło ją do tego, aby przyjechać do Polski?

– Jestem najstarsza spośród ośmiorga wnuków, dlatego najlepiej pamiętam babcię i jestem świadoma tego, jak wyjątkową była osobą. Czuję bardzo duże poczucie odpowiedzialności, a postawa Zofii Kossak jest dla mnie wzorem do naśladowania – podkreśla.

Nie była „stela”

Początki nie były łatwe, bo pani Hania (tak nazywają ją miejscowi) nie mówiła zbyt dobrze po polsku, a poza tym nie była też „stela” (to popularne na Śląsku Cieszyńskim słowo określające miejscowych).

– Czuję się bardziej Europejką niż Polką czy Angielką, bo w Anglii z nazwiskiem Szat­kowska też nie byłam stela, co dano mi do zrozumienia – wspomina.

Jej mąż, Greg, rodowity Anglik, chociaż skazany na rozłąkę z żoną, w ogóle nie jest zdziwiony jej zaangażowaniem w sprawy związane z działalnością fundacji. – Jesteśmy przyzwyczajeni do rozłąki, bo jeszcze kiedy mąż pracował, wyjeżdżał na długie tygodnie – mówi Anna Fenby Taylor, która stara się jak najczęściej wracać do domu w Anglii. Kiedy nie może, jej mąż przyjeżdża do Polski. Choć święta spędzili osobno. Ale Majówkę spędzą już razem, opiekując się ukochanym wnukiem.

Kto zabrał maszynopis?

Pani Hania za pracę w schronisku i fundacji nie pobiera wynagrodzenia. – W Anglii jest duża kultura wolontariatu i angażowania się kobiet. To jest naturalne – mówi i wraca w rozmowie do swojej babci. – Lubię być badaczem i szperać w archiwach, wyszukując informacji na temat babci.

Udało się jej odkryć prawdziwą datę jej urodzin (10 VIII 1889 r.) oraz okoliczności i datę śmierci drugiego syna Zofii Kossak, Tadeusza Szczuckiego w Ausch­witz-Birkenau (17 III 1943 r.). Teraz poszukuje maszynopisu napisanej przez Zofię Kossak w Anglii w latach 40. książki „Oblicze matki”. Ostatni raz ten maszynopis był widziany w 1976 r. w góreckim muzeum. Co się z nim stało?

Choć tęskni za rodziną, to przyznaje, że na razie nic nie wskazuje na to, że wróci do Anglii na stałe, bo wśród członków swojej rodziny nie znalazła na razie osoby, która przejęłaby jej obowiązki. – To fantastyczne, że mając więcej niż 60 lat mogę cały czas się uczyć, realizować się, bo każdy dzień jest zupełnie inny i przynosi nowe wyzwania. W Anglii chyba zanudziłabym się na śmierć – przyznaje Anna Fenby Taylor.

A CO Z KOSSAKÓWKĄ?

W Górkach udało się ochronić część dziedzictwa Kossaków. W Krakowie Dworek Kossaków nie miał tyle szczęścia i drugiej pani Anny. Dziś to ruina. Popękały ściany. Czy uda się go uratować? Nieuregulowana sytuacja prawna, niemoc Urzędu Miasta Krakowa i nie wiadomo, co jeszcze sprawiło, że tak piękne dziedzictwo kultury w centrum miasta idzie na zatracenie. Czy Kossakówka nie jest zabytkiem, który z tej racji powinien być chroniony? (t)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski