Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Posądzony o błąd dyspozytor rzuca pracę w pogotowiu ratunkowym

Alicja Fałek
Gdy pomylono Kamionki Małe, na dyżurze w tarnowskim pogotowiu było kilku dyspozytorów
Gdy pomylono Kamionki Małe, na dyżurze w tarnowskim pogotowiu było kilku dyspozytorów Fot. archiwum
Limanowa/Tarnów. Wiceszef tarnowskiego pogotowia winą za pomylenie Kamionek obarcza pracownika z Limanowej. Dyspozytor odpiera zarzut i listownie składa wypowiedzenie z pracy. Podaje swoją wersję zdarzeń.

Piotr Kogut, wicedyrektor Pogotowia Ratunkowego w Tarnowie, w rozmowie z reporterem "Dziennika Polskiego" stwierdził, że 31 lipca Kamionkę Małą w powiecie limanowskim z miejscowością o tej samej nazwie pod Nowym Sączem pomylił dyspozytor pochodzący z Limanowej.

List do redakcji
Tymczasem wspomniany dyspozytor złożył pisemne wypowiedzenie z pracy i opisał w liście do redakcji, jak wyglądała sytuacja z jego perspektywy. To on miał wykryć błąd innego kolegi.

Przypomnijmy, że 31 lipca rodzina wzywała pomoc do dławiącego się Józefa Górki. Karetka przyjechała po 26 minutach, bo wcześniej dyspozytor wysłał ją do innej Kamionki. Mężczyzna zmarł, a kilka godzin później jego żona Maria.

Dyrekcja tarnowskiego pogotowia uważa, że to nie system winny jest tragicznej pomyłki, ale - jak wykazało jej wewnętrzne śledztwo - człowiek.

Szef myli dyspozytorów
- Dyspozytor wysyłający karetkę do Kamionki Małej pod Sączem, a nie w powiecie limanowskim, pochodzi z Limanowej. To człowiek, który zna teren - przekazał nam Piotr Kogut. - Już u nas nie pracuje - oznajmił dyrektor i wspomniał, że to jeden z lepszych dyspozytorów.

Wykazał się w akcji ratunkowej podczas wypadku na autostradzie A4, kiedy poszkodowanych było prawie 20 osób, a w akcji brały udział dwa helikoptery i 16 karetek. - Potem, niestety, raz źle kliknął w nazwę miejscowości na komputerze (chodzi o Kamionkę Małą - przyp. red.) i w wyniku splotu tych nieszczęśliwych okoliczności musiał odejść - dodał dyrektor.

To nie limanowianin
Dyspozytor, którego o błąd oskarżył Piotr Kogut, stanowczo temu zaprzeczył. Co więcej, poinformował, że pisemnie złożył wypowiedzenie z pracy w trybie natychmiastowym. Pismo przesłał m.in. do wiadomości wojewody i starosty limanowskiego. Z relacji dyspozytora, którą udało się zdobyć dziennikarzowi portalu Limanowa.in, wynika, że tego dnia pełnił obowiązki kierownika zmiany dyspozytorskiej.

O godz. 20.26 jego kolega przyjął wezwanie do zadławionego, nieprzytomnego mężczyzny z Kamionki Małej. Po wywiadzie medycznym uzupełnił kartę elektronicznej informacji i przekazał limanowianinowi, który był kierownikiem zmiany, a ten wysłał karetkę pod wskazany adres w powiecie limanowskim.

Po kilku minutach do dyspozytorni zadzwoniła rodzina Górki, by ponaglić pogotowie. Dyspozytor z Limanowej zaczął się zastanawiać, czy ratownicy pojechali pod dobry adres. Polecił koledze zweryfikować wezwanie. Otrzymał odpowiedź, że adres jest poprawny.

Po kolejnych minutach znów zadzwonili państwo Górkowie, że wciąż czekają na pomoc, a dyspozytor znów zapewnił, że karetka jedzie w dobre miejsce. Gdy załoga karetki poinformowała, że w Kamionce pod Sączem nad szkołą nie ma mostu, przez który mieli, według instrukcji, jechać, szef zmiany zorientował się, że podwładny się pomylił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski