Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poselski gest

Redakcja
W skarbonkach ustawionych w Sejmie zbierano na powodzian Wczoraj minister finansów Jarosław Bauc przedstawił Sejmowi projekt nowelizacji budżetu na 2001 rok. Polega ona na zwiększeniu deficytu o 8,6 mld zł - do 29,1 mld zł. Po debacie projekt reafił do komisji. Ostateczne decyzje Sejm może podjąć w przyszłą środę.

Rewizja budżetu trafiła do komisji

Rewizja budżetu trafiła do komisji

W skarbonkach ustawionych w Sejmie zbierano na powodzian

 Wczoraj minister finansów Jarosław Bauc przedstawił Sejmowi projekt nowelizacji budżetu na 2001 rok. Polega ona na zwiększeniu deficytu o 8,6 mld zł - do 29,1 mld zł. Po debacie projekt reafił do komisji. Ostateczne decyzje Sejm może podjąć w przyszłą środę.
 Rząd prawdopodobnie będzie musiał poinformować Sejm o planowanych cięciach wydatków, czego do tej pory nie zrobił uważając, że cięcia będą dokonywane na bieżąco w zależności od wpływów w II półroczu.
 Posłowie chcą przyjąć rezolucję, wzywającą rząd do przedstawienia planu cięć w wydatkach, a głosowanie odbędzie się w piątek rano. W dyskusji sejmowej żaden z klubów poselskich nie opowiedział się za odrzuceniem nowelizacji, wszystkie chcą dalszych prac w komisji.
 Rząd w nowelizacji zaproponował zwiększenie deficytu z 20,5 mld do 29,14 mld zł oraz zmniejszenie planowanych dochodów o 8,6 mld zł do 152,46 mld zł, ale utrzymał dotychczasowy plan wydatków państwa na nie zmienionym poziomie 181,6 mld zł.
 Projekt nowelizacji nie zawiera propozycji zmniejszenia wydatków, choć z uzasadnienia wynika, że rząd spodziewa się, iż niedobór dochodów może być wyższy niż 8,6 mld i w najbardziej pesymistycznej prognozie może wynieść 17,24 mld zł.
 Tymczasem, jak się okazuje, zaledwie 757,40 zł dla powodzian z Gdańska i Słupska zebrali parlamentarzyści w skarbonkach ustawionych w Sejmie. Średnio każdy poseł oraz senator wpłacił tylko 1 złoty i 35 groszy.

 "Sytuacja na Pomorzu jest wciąż bardzo poważna [...] Kilkaset rodzin straciło dach nad głową i dobytek całego życia [...] Zwracam się z prośbą do wszystkich osób o hojne wsparcie akcji pomocy powodzianom przeprowadzanej na terenie Sejmu. Liczę na Państwa pomoc i ofiarność. Maciej Płażyński."
 Taki apel naklejono na jednej z trzech skarbonek ustawionych w Sejmie. W środku puszki stojącej w korytarzu "Nowego Domu Poselskiego", hotelu, w którym mieszkają posłowie, znajduje się zaledwie kilka banknotów - w sumie 320 zł. W "Starym Domu Poselskim" do skarbonki ustawionej niedaleko najpopularniejszej w Sejmie restauracji zebrano tylko 140 zł. Natomiast w puszce stojącej przy głównym wejściu do sali plenarnej znajduje się 237,40 zł. Statystyczny parlamentarzysta pomógł powodzianom, wrzucając do sejmowych skarbonek tylko 1,35 zł.
 - Mam nadzieję, że posłowie pomagają powodzianom w inny sposób, np. włączyli się do akcji prowadzonych przez ugrupowania polityczne lub organizacje charytatywne. Skarbonki ustawiliśmy specjalnie dla tych, którzy dodatkowo chcą wesprzeć poszkodowanych - powiedział nam Maciej Płażyński, pytany czy nie jest mu przykro, że zebrano tak małą kwotę.
 - W ten sposób wolę tłumaczyć sobie fakt, że odzew na nasz apel nie jest tak duży jak się tego spodziewaliśmy - dodaje. Posłowie mają także inne teorie dotyczące nikłej odpowiedzi na prośby o pomoc. - Ostatnio jest coraz więcej różnych klęsk żywiołowych, to może zabijać naszą spontaniczność i dlatego zebrano tak małą kwotę. Być może posłowie zamiast do puszek wolą wpłacać na konta podane przez marszałka? - zastanawia się Jolanta Banach.
 Jak się okazało, do skarbonek nie wrzucili datków nawet posłowie z regionu dotkniętego kataklizmem. - Nie wpłaciłem do puszki - przyznaje Maciej Płażyński. - Platforma Obywatelska organizuje specjalną akcję pomocy, mam nadzieję, że wpłaty będą pochodziły ze wszystkich regionów w kraju. Poza tym parlamentarzyści PO z Pomorza przekażą swoje diety poselskie poszkodowanym. Nie ma już więc potrzeby, żebym wrzucał pieniądze do puszki w Sejmie - tłumaczy Płażyński. - Posłowie pomorscy AWS przeznaczyli dużo większe środki na pomoc powodzianom niż są tu w skarbonkach. Ja wpłaciłem na przykład 1000 zł - tłumaczy Kazimierz Janiak. - Poza tym będą przekazane też pieniądze z budżetu państwa - dodaje.
 - Patrząc na te skarbonki, można odnieść wrażenie, że posłom jest łatwiej przekazać poszkodowanym pieniądze z budżetu niż z własnej kieszeni - komentowali dziennikarze. - No cóż, ja mogę odpowiadać tylko za siebie i podkreślam, że wpłaciłem już 1000 zł - przekonuje Janiak. Do skarbonki nie wrzuciła również ani złotówki Jolanta Banach z SLD. - Zaczęłam pomagać od razu, gdy wydarzyła się ta tragedia. Z własnych pieniędzy kupowałam artykuły pierwszej potrzeby dla powodzian. Na razie wydałam 1000 zł i wciąż staram się organizować pomoc - tłumaczy.
 Nie jest wykluczone, że większość pieniędzy do puszek ustawionych w parlamencie wrzucili nie posłowie, ale goście odwiedzający Sejm. JAN OSIECKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski