W tej sytuacji politycy PiS postanowili być częściowo w ciąży, czyli wprowadzić zakaz w co drugą niedzielę, a zarazem wyłączyć z niego masę placówek. Co otworzyło wiele furtek. Teraz, by uniknąć negocjacji z Komisją Europejską, skłonni są zezwolić na niedzielne handlowanie także sklepom internetowym. „S” mówi - a właściwie krzyczy - „nie”. I zarzuca posłom PiS uległość wobec „lobby obcych sieci handlowych”. A ta - w świetle uprawianej przez rządowe media polityki - jest grzechem śmiertelnym.
Rząd zapewnia, że chce wprowadzić zakaz szybko, by dotrzymać słowa danego „S”. Tak naprawdę chodzi jednak o to, że jeśli zakaz wejdzie w życie w styczniu, to do jesieni wyborcy zdążą się doń trochę przyzwyczaić, zaś jeśli trzeba będzie go notyfikować w Brukseli, to sklepy zostaną zamknięte dopiero po wakacjach, w szczycie kampanii wyborczej do samorządów. Społeczne niezadowolenie, które opozycja będzie podsycać, („Zamknęli ci Biedronkę!”) może osłabić wyniki kandydatów PiS.
Prowadząc tę mało misterną grę politycy zapominają o… współczesnym świecie. Dzisiejszy handel nie jest taki jak 10, a co dopiero 30 lat temu. I nie chodzi o dominację hipermarketów, ani centra handlowe, bo one też przeistaczają się w dinozaury.
W grudniu Amerykanie dokonają połowy swych zakupów w sieci Amazon, która swój pierwszy, próbny, sklep stacjonarny uruchomiła niecały rok temu. Nie ma w nim kasjerów, ani nawet kas. W Polsce e-handel rośnie szybciej niż w USA. Żadne prawo tego nie powstrzyma. Nie da się ustawą zastopować Ziemi.
CZYTAJ TAKŻE: Fikcyjny zakaz handlu w niedziele? „S” oskarża: posłowie PiS ulegli lobby
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?