Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Postawmy pomnik prezydentowi

Paweł Stachnik
INICJATYWA. Juliusz Leo należał do najważniejszych prezydentów Krakowa doby autonomicznej. Powiększył i zmodernizował miasto. Nigdy nie doczekał się pomnika

Juliusz Leo był jednym z najwybitniejszych włodarzy Krakowa. Jego decyzje wytyczyły kierunek rozwoju miasta na kilkadziesiąt następnych lat, a pozytywne skutki jego dokonań odczuwamy do dziś. O dziwo jednak, ten wybitny samorządowiec i polityk nie ma w Krakowie pomnika. Najwyższy czas naprawić to niedopatrzenie.

- Wszystko zaczęło się od tekstu o prezydencie, jaki kiedyś napisałem. Doszedłem wtedy do wniosku, że Juliusz Leo, mimo wielkich zasług, jest w Krakowie słabo upamiętniony. Ma nagrobek na cmentarzu Rakowickim, ulicę swego imienia i polanę w Lesie Wolskim. Nie ma natomiast pomnika, choć dwaj inni wybitni prezydenci okresu autonomicznego - Dietl i Zyblikiewicz - mają - mówi Mateusz Drożdż, wiceprzewodniczący rady Dzielnicy III Prądnik Czerwony w Krakowie, publicysta historyczny i autor pomysłu budowy pomnika.

A działalność Lea rzeczywiście zasługuje na upamiętnienie. Ten potomek spolonizowanej rodziny niemieckiej ukończył studia prawnicze na UJ i był tam profesorem skarbowości. Po zaangażowaniu się w działalność publiczną został radnym, potem I wiceprezydentem, a wreszcie prezydentem Krakowa.

Przedstawił wtedy bardzo śmiały plan rozwoju i unowocześnienia miasta. Zamierzenia nowego prezydenta obejmowały uzdrowienie miejskich finansów, rozszerzenie obszaru poprzez przyłączenie sąsiednich gmin oraz reformę administracji.

- Można go nazwać ojcem nowoczesnego Krakowa, bo dzięki idei i zaangażowaniu miasto uzyskało przestrzeń dla rozwoju, w tym gospodarczego i urbanistycznego - mówi Piotr Hapa-nowicz, kustosz Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.

Sprawa honoru
- Zasługi Juliusza Lea nie ulegają wątpliwości. Nie ulega też wątpliwości zasadność idei postawienia mu pomnika. Był to prezydent na miarę Dietla, a Kraków takie osoby czcił właśnie pomnikami. Na razie jesteśmy jednak na etapie wstępnym. Chcemy rozpoznać poparcie społeczne dla tego pomysłu, bo po zalewie nowych monumentów w ubiegłych latach pojawiły się głosy krytyczne - mówi przewodniczący Rady Miasta Krakowa Bogusław Kośmider.

Jego zdaniem najpierw należy przybliżyć krakowianom postać twórcy Wielkiego Krakowa i jego zasługi, a następnie przypomnieć krakowską tradycję czczenia ludzi tego formatu pomnikami.

- Niemniej, uważam, że jest to trochę sprawa honoru, abyśmy godnie uczcili tego wielkiego człowieka, tak jak poprzednie pokolenia uczciły Dietla czy Zyblikiewicza - dodaje przewodniczący.

Włodarze są za
Poparcie dla pomysłu deklaruje też prezydent miasta Jacek Majchrowski. - Prezydent uważa, że Juliusz Leo jak najbardziej powinien mieć pomnik w Krakowie - powiedziała nam jego rzeczniczka Monika Chylaszek.

Za są również byli włodarze Krakowa: Krzysztof Bachmiński, Józef Lassota i Andrzej Gołaś, którzy potwierdzili to w rozmowach z „Dziennikiem Polskim”. Jakiś czas temu u prezydenta Majch-rowskiego odbyło się spotkanie wszystkich żyjących byłych prezydentów miasta, na którym poruszono także tę sprawę. Żaden z nich nie zgłosił obiekcji.

- Leo był urzędnikiem, który bardzo się dla Krakowa zasłużył i chyba jako jedyny z wielkich prezydentów nie ma swojego pomnika. Uważam, że tę inicjatywę trzeba zrealizować. Co więcej, myślę, że na budowę takiego pomnika środki powinno znaleźć miasto. Zbiórka społeczna byłaby oczywiście możliwa, ale byłoby to trochę nie w porządku. Miasto jest winne pamięć swojemu prezydentowi. Dobrze byłoby też znaleźć jakieś godne miejsce dla tego monumentu - mówi Józef Lassota.

Leo w Podgórzu?
No właśnie: gdzie powinien stanąć pomnik Wielkiego Prezydenta? Mateusz Drożdż zastanawia się nad którąś z przyłączonych przez Lea nowych dzielnic albo nad okolicami magistratu. W przypadku tej drugiej lokalizacji obok siebie stałyby pomniki trzech wybitnych włodarzy: Zyblikiewicza (1887 r.), Dietla (1938 r.) i Lea, postawione w różnych okresach i reprezentujące różne style, co byłoby ciekawym zestawieniem.

Radny Drożdż uważa jednak, że decydujący głos powinien należeć do mieszkańców miasta. To oni powinni mieć możliwość wypowiedzenia się na temat ewentualnej lokalizacji monumentu. Przydatny byłby do tego sposób wypróbowany przed wojną przy poszukiwaniu miejsca dla wspomnianego pomnika Józefa Dietla.

- Wykonano wtedy makietę w skali 1:1, którą wożono na wózku i przymierzano do rozmaitych lokalizacji, sprawdzając, gdzie będzie dobrze pasowała. W ten sposób wybrano miejsce na pl. Wszystkich Świętych. Może teraz też będzie można zrobić tak z pomnikiem Juliusza Lea? - zastanawia się.

Bardziej sprecyzowaną propozycję ma natomiast prezydent Jacek Majchrowski. Jego zdaniem pomnik powinien znaleźć się w rejonie kładki Bernatka po stronie Podgórza. Znajduje się tam skwer do zagospodarowania. Prezydent bardzo chętnie ogłosiłby konkurs na projekt pomnika i urządzenie skweru, tak żeby całość współgrała ze sobą. - A co do finansowania, to dla prezydenta jest jasne, że pomnik powinno postawić miasto - mówi Monika Chylaszek.

Zgodnie z procedurą decyzję o budowie pomnika musi podjąć rada miasta Krakowa na złożony wcześniej wniosek. Z deklaracji prezydenta Majchrowskiego i przewodniczącego Kośmidra wynika, że na projekt monumentu ogłoszony zostałby konkurs. Miasto musiałoby też znaleźć środki na jego sfinansowanie. Zdaniem naszych rozmówców dobrym momentem na odsłonięcie pomnika byłby 2018 r. Wtedy mija setna rocznica śmierci Juliusza Lea (zmarł 21 lutego 1918 r.) i setna rocznica odzyskania niepodległości. Na realizację pomysłu Kraków ma więc niecałe trzy lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski