Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Postulaty z Sierpnia ’80 to nie relikt przeszłości

Rozmawiała Anita Czupryn
– Jeżeli rządzący chcą zmieniać historię, mówiąc, że w Gdańsku nie powstał w 1980 r. NSZZ „Solidarność”, tylko jakiś ruch społeczny „Solidarność”, to ja się z tym nie zgadzam – podkreśla Piotr Duda
– Jeżeli rządzący chcą zmieniać historię, mówiąc, że w Gdańsku nie powstał w 1980 r. NSZZ „Solidarność”, tylko jakiś ruch społeczny „Solidarność”, to ja się z tym nie zgadzam – podkreśla Piotr Duda Fot. Piotr Krzyżanowski
Rozmowa. – Trzeba pamiętać o tych, którzy wywalczyli wolność, a nie o celebrytach politycznych – o obchodach rocznicy porozumień sierpniowych mówi Piotr Duda, szef NSZZ „Solidarność”.

– Przygotował Pan już wystąpienie na obchody święta „Solidarności” 31 sierpnia? Co w nim usłyszymy?

– Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą doskonale, że moje wystąpienia są w głowie. Dlatego jak zawsze będę czekał z dopięciem przemówienia na ostatnią chwilę, by móc je skorygować o to, co się wydarzy 30 i 31 sierpnia. Mamy przecież otwarcie Europejskiego Centrum Solidarności, które dla nas wszystkich jest bardzo ważne – związek zawodowy „Solidarność” jest przecież jednym z założycieli ECS. Nie myślę więc jeszcze, o czym będę mówił, choć doskonale wiem, co mam mówić i o kim mam mówić.

– O kim?

– To dzień „Solidarności” i wolności. Dzień, który jest świętem narodowym. Świętem nie tylko wolności, tak jak 4 czerwca. W tym dniu trzeba pamiętać przede wszystkim o tych, którzy doprowadzili do tej wolności. Nie o tzw. celebrytach politycznych ani o obecnych działaczach związkowych, ale szeregowych kombatantach, którzy byli internowani, więzieni. To oni powinni siedzieć w pierwszych rzędach.

– Takim celebrytą jest Lech Wałęsa?

– Prezydent Lech Wałęsa ma swoje miejsce w historii naszego kraju i doskonale wie o tym, że gdyby nie te miliony ludzi, to byłby tylko Lechem Wałęsą. Ja, Piotr Duda, wszystko zawdzięczam tym wielu milionom bohaterów, którzy się nie bali i strajkowali w Gdańsku, Jastrzębiu, w wielu innych miastach.

Przecież nasz Sierpień solidarnościowy rozpoczął się już w lipcu – w Świdniku, Lublinie. Były też Szczecin, Gdańsk, Wrocław. „Solidarność” rozwijała się bardzo szybko, ale nie tylko dzięki indywidualnym osobom, ale dzięki tej rzeszy członków związku, którzy pod hasłami pracy i chleba oraz wolnych związków zawodowych, dążyli poprzez strajki do polepszenia życia polskiego pracownika.

– W jakim klimacie odbędą się tegoroczne obchody? Co roku przy tej okazji dochodzi do kłótni...

– Mam nadzieję, że wszystko będzie wyglądało tak, jak powinno wyglądać. Podziały nie wynikają z tego, że historycznie w jakimś stopniu się dzielimy. Związek zawodowy „Solidarność”, powstały w 1980 r., odegrał ważną rolę. W roku 1988 robotnicy upomnieli się poprzez strajki o ponowną legalizację „Solidarności” pod hasłem „Nie ma wolności bez »Solidarności«”, wymuszając zgodę na częściowo wolne wybory.

Bez tego nie byłoby 4 czerwca. A dzisiaj niektórzy politycy robią wszystko, żeby o tym zapomniano, tylko dlatego że dla obecnie rządzących jesteśmy wyrzutem sumienia. Ale to im się nie uda. Jeżeli chcą zmieniać historię, mówiąc o tym, że w Gdańsku nie powstał w 1980 roku Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, tylko jakiś ruch społeczny „Solidarność”, to ja się z tym nie zgadzam. Nie będzie nikt nam pisał historii na nowo.

Doskonale wiemy, kto w 1980 r. podjął walkę. Jeżeli ktoś odszedł do polityki, do biznesu, to miał do tego prawo. Każdy wybiera sobie drogę życiową. Tylko że zrobili to dzięki „Solidarności” i dzisiaj nie mogą opluwać swojej matki, dzięki której piastują tak ważne funkcje w naszym państwie. Nie wmówią nam, że „Solidarność”, w której oni byli, była lepsza, a teraz jest gorsza. Związek zawodowy realizuje i kontynuuje postulaty z 1980 r., a z tymi, którzy mówią, że te postulaty to relikt przeszłości, że żyjemy w całkiem innym świecie, bo minęły 34 lata, całkowicie się nie zgadzam. Robotnicy w 1980 r. mieli marzenia.

Przelali je na 21 postulatów. I to jest dla mnie, jako szefa związku dzisiaj, testament do realizacji. Taki testament zostawili nam też św. Jan Paweł II i nasz kapelan, bł. ksiądz Jerzy Popiełuszko. Musimy o tym pamiętać.

– Lech Wałęsa przyjdzie na obchody rocznicy Sierpnia ’80?

– Zawsze jest zapraszany. Jesteśmy otwarci. Msza święta odprawiona zostanie o godz. 11 w bazylice św. Brygidy, później będzie spotkanie przy bramie numer 2, potem w sali BHP. Co roku są to te same miejsca. Miejsca, w których faktycznie był duch „Solidarności”. Każdy, kto czuje, że powinien być w nich w tym dniu, to będzie. Nie dlatego, że tak wypada, że taka jest poprawność polityczna, ale dlatego, że czuje to w sercu. Gdy byłem działaczem śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”, to niezależnie od tego, jaką pełniłem funkcję, wiedziałem, że 16 grudnia moje miejsce jest w kopalni „Wujek”.

– Czy sytuacja dojrzała do tego, żeby „Solidarność” włączyła się do walki o odsunięcie rządu Donalda Tuska od władzy?

– Tak już jest od jakiegoś czasu. Przecież głośno mówię, że ten rząd, rząd liberalny, który szkodzi naszemu krajowi, szkodzi polskim pracownikom, trzeba odsunąć od władzy. Kolejne jego poczynania, te wszystkie antypracownicze pseudoreformy, często niezgodne z konstytucją, wskazują na jego antypracowniczy charakter.

Przykłady można mnożyć, jak np. te dotyczące czasu pracy osób niepełnosprawnych, odebranie dodatkowych dni wolnych po wprowadzeniu Święta Trzech Króli. Im szybciej ten rząd odejdzie, tym lepiej dla naszego kraju i dla polskich pracowników.

Nie ukrywam, chciałem rozmawiać z rządem i z premierem, ale oni nie chcą prowadzić rozmów i negocjacji. Oni chcą dyktować nam warunki. Od prawie półtora roku nie funkcjonuje Komisja Trójstronna. To rząd jest odpowiedzialny również za to, że w naszym kraju nie funkcjonuje dialog społeczny.

– Na czym ta walka „Solidarności” z rządem ma polegać? Planujecie na jesień protesty?

– W ubiegłym roku we wrześniu zorganizowaliśmy największą od lat demonstrację, wspólnie z OPZZ i Forum Związków Zawodowych. Uczestniczyli w niej nie tylko związkowcy. Było wiele środowisk, które szły pod hasłem „dość lekceważenia społeczeństwa”, które to lekceważenie doskonale mogliśmy zobaczyć dzięki aferze taśmowej. Każdy usłyszał, jak politycy Platformy traktują nasz kraj, jak traktują nas jako obywateli.

Po tamtej wrześniowej demonstracji pan premier milczał prawie pół roku, a potem wyszedł z ministrem Kosiniakiem-Kamyszem na konferencję prasową i odkrył Amerykę, mówiąc o tym, że umowy śmieciowe to obdzieranie polskiego pracownika z godności. Dlaczego na ten temat z nami nie rozmawia? Kampanię dotyczącą umów śmieciowych „Solidarność” prowadzi już od trzech lat. Dlaczego pan premier i cała koalicja rządowa nie wzięli pod uwagę argumentów, które wypowiadałem w Sejmie podczas debaty nad referendum emerytalnym?

Dlaczego dopiero po naszej skardze do Komisji Europejskiej rząd przygotowuje zmiany w Kodeksie pracy, dotyczące umów na czas określony? To nie jest inicjatywa rządu. To efekt naszego działania. Dlatego mam nadzieję, że już poprzez wybory samorządowe politycy i z PO, i z PSL zostaną w odpowiedni sposób zweryfikowani.

– Jak daleko Pan i „Solidarność” są dzisiaj od PiS? Co was łączy, co dzieli?

– My jesteśmy związkiem zawodowym, a PiS jest partią polityczną, i to jest ten podział. A to, że obserwuję jako przewodniczący „Solidarności” od prawie czterech lat zachowanie się PiS w sprawach pracowniczych, to widzę, że tutaj bardzo dużo nas łączy. PiS głosowało np. za referendum w sprawie wieku emerytalnego, w sprawie sześciolatków, przeciwko elastycznemu czasowi pracy. Jeżeli utrzyma taki kierunek, to na pewno członkowie związku „Solidarność” sami wiedzą, jak mają w najbliższych wyborach samorządowych czy parlamentarnych głosować. Do tego nie potrzeba żadnej uchwały Komisji Krajowej ani głosu przewodniczącego.

– Ale porozumienie PiS z Solidarną Polską i Polską Razem było Panu nie w smak. Chodzi zwłaszcza o Jarosława Gowina.

– Z zadowoleniem przyjąłem łączenie się prawicy, zawsze mówiłem i panu Zbigniewowi Ziobrze, i panu Jarosławowi Kaczyńskiemu, że, aby wspólnie się przeciwstawić liberalnej zarazie, trzeba rozmawiać i nie palić za sobą mostów. Nie za bardzo mi po drodze z panem posłem Jarosławem Gowinem.

Nie jako człowiekiem, bo go znam i mamy dobre relacje, ale z jego zapatrywaniami na polską gospodarkę i rynek pracy. To, co pan Gowin robił w Sejmie, głosując za podwyższeniem wieku emerytalnego i przeciwko referendum, to, według mnie, wielkie błędy. Uważam, że nie ma on prawa narzucać PiS swojego programu. Zresztą takiego programu gospodarczego wyborcy nie akceptują.

– A w wyborach prezydenckich „Solidarność” poprze PiS?

– Dziś za wcześnie o tym mówić. Dwukrotnie poparliśmy Lecha Wałęsę, raz Mariana Krzaklewskiego, a w ostatnich wyborach prezydenckich najpierw śp. Lecha Kaczyńskiego, potem Jarosława Kaczyńskiego. Ale to nie jest poparcie partii, tylko osoby. Partii nie popieramy. Dziś nie wiemy, kto będzie kandydatem obozu prawicy.

Nie głosowałem na prezydenta Komorowskiego. Jednak jako przewodniczący „Solidarności” liczyłem, że będzie on prezydentem wszystkich Polaków. Zawiodłem się. Nie jest prezydentem wszystkich Polaków, tylko prezydentem Platformy, i realizuje jej program liberalny. Nie stoi też na straży konstytucji, na przykład art. 20, mówiącego o społecznej gospodarce rynkowej.

– Pan do polityki nie wstąpi? Może będzie Pan kandydował na prezydenta?

– Nie interesuje mnie kariera polityczna. Jestem z krwi i kości związkowcem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski