Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrafię dać z siebie więcej

FIL
- Pana walka z Andrzejem Gołotą w końcu dochodzi do skutku. Można powiedzieć, że do trzech razy sztuka...

- Mówi Przemysław Saleta

   - Raczej do dwóch. W 2000 roku był już podpisany kontrakt na walkę, która miała się odbyć we Wrocławiu. Gołota otrzymał jednak szansę pojedynku z Tysonem i trzy tygodnie przed walką ze mną zrezygnował z przyjazdu do kraju. Drugie podejście do naszej walki to było niepoważne zagranie ze strony Michalczewskiego. Powiedział bowiem, że zorganizowałby naszą walkę, ale nie skontaktował się ani ze mną, ani z Gołotą.
   - Według wcześniejszych ustaleń 20 sierpnia miał Pan walczyć z Arturem Binkowskim. To już jest oczywiście nieaktualne.
   - Była taka propozycja, na którą obaj się zgodziliśmy. Jednak Komisja Boksu nie wydała zgody na ten pojedynek, gdyż w tym czasie miała się tam odbyć druga impreza bokserska. A przepisy nie dopuszczają organizowania dwóch imprez w ciągu jednego weekendu. Walka ta została przeniesiona na jesień.
   - Ma Pan za sobą przeszłość bokserską i kickbokserską. Próbował Pan też rywalizować w K 1 - formule zawodów, będących połączeniem różnych stylów walki. Jak się Panu wiodło w K 1?
   - Stoczyłem trzy walki i wszystkie wygrałem. W jednej pokonałem zawodnika mającego doświadczenie w walkach w Japonii, w pozostałych pokonałem krajowych rywali. Na pewien czas zawiesiłem swe występy w tej formule.
   - Jak Pan, z perspektywy już kilku tygodni, ocenia postawę Gołoty w walce z Lamonem Brewsterem?
   - Nie byłem specjalnie zaskoczony, że przegrał, bo przewidywałem zwycięstwo Brewstera. Nie spodziewałem się jednak, że walka potrwa tak krótko. Tak to bywa jednak w boksie, gdzie jeden cios może zadecydować o wyniku. Szybki nokaut nie jest niczym nadzwyczajnym. Dlatego nie postrzegam jego porażki w kategoriach hańby czy wstydu.
   - Pana sierpniowy rywal był wstępnie przymierzany do pojedynku z rosyjskim wielkoludem Nikołajem Wałujewem.
   - To byłaby nierozsądna decyzja Gołoty, bo pod względem fizycznym Wałujew byłby dla niego większym zagrożeniem niż ja. Porażką z Brewsterem zamknął on sobie drogę do walki o mistrzostwo świata. W pojedynkach z młodszymi rywalami ma bardzo dużo do stracenia.
   - Starcie dwóch Polaków, którym na ringu wiodło się - powiedzmy sobie szczerze - różnie, wywoła wielkie zainteresowanie w naszym bokserskim światku.
   - O naszej walce mówiło się od kilku lat. Miałem nadzieję, że do niej dojdzie. Bo zapowiada się ona nie tylko jako wydarzenie sportowe. Media od dawna kreują nas na wrogów. Tymczasem Gołota jako człowiek jest mi obojętny. Uważam go jednak za bardzo dobrego pięściarza. Długo będziemy czekać na następnego boksera, który cztery razy będzie walczył o zawodowe mistrzostwo świata w wadze ciężkiej. Taka walka zawodników, którzy na swoje nazwisko długo pracowali, nie zdarzy się pewnie przez lata.
   - Gołota ma silniejszy cios, lepszą technikę i większe doświadczenie od Pana. Zdaje Pan sobie sprawę, że to on będzie uchodzić za faworyta walki?
   - W oczach kibiców i mediów to on jest faworytem. Jednak uważam, że to ja wygram. Nie zdecydowałbym się na ten pojedynek, gdybym tak nie sądził. Gołota ma więcej stoczonych ciężkich walk, ale myślę, że o wszystkim zadecyduje psychika, a ja potrafię dać z siebie więcej niż mój przeciwnik.
   - Czy szczegóły finansowe walki zostały już uzgodnione?
   - Tak. Mamy zagwarantowane takie same sumy za wyjście na ring. Do tego dojdzie bonus za zwycięstwo.
   - Jak spędzi Pan czas do sierpniowego występu?
   - Teraz czeka mnie sporo działań organizacyjnych. W przyszłym tygodniu polecę do Chicago, gdzie 18 czerwca wezmę udział w konferencji prasowej. Po powrocie do kraju, od 20 czerwca zaczynam przygotowania do walki. Rozmawiał: (FIL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski