Potrzeba czasu na zasypanie dziury w budżecie gminy

Radni zrezygnowali z głosowania nad uchwałami - których kształt zaakceptowali wstępnie na posiedzeniu komisji wspólnej - na wniosek burmistrza Grzegorza Cichego. Ten argumentował, że wolałby zatrzymać się z przyjmowaniem uchwał podatkowych do momentu, aż Regionalna Izba Obrachunkowa zaakceptuje projekt przyszłorocznego budżetu. - Istnieje ryzyko, że budżet nam się nie domknie. Że będziemy mieć problem z pozyskaniem środków własnych na zaplanowane inwestycje - tłumaczył.

Przekonanie do tego radnych nie było łatwą sprawą. - Proszę o kilka minut przerwy ponieważ o wszystkim dowiedzieliśmy się w tej chwili. Nie było czasu, żeby się nad tym zastanowić - zaapelował Mateusz Gajda. I choć przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Wojtusik kilka minut wcześniej sesję otworzył, postanowił ją przerwać.

Podczas przerwy radni spotkali się „oko w oko” z burmistrzem. Po powrocie wszyscy jak jeden mąż zagłosowali nad odłożeniem podatku od nieruchomości na później, czyli na sesję grudniową. - Burmistrz powiedział jasno, że chce dać sobie więcej czasu na przekonanie radnych do z miany decyzji, dotyczącej zwolnień z podatku od nieruchomości. Powiedziałem, że owszem, skoro burmistrz chce, to niech przekonuje. Natomiast ja decyzję już podjąłem i jej na pewno nie zmienię - mówi Mateusz Gajda.

Nie jest tajemnicą, że wobec obniżenia subwencji wyrównawczej gmina stanęła przed koniecznością zasypania trzymilionowej dziury w budżecie. Jednym ze źródeł pozyskania dodatkowych pieniędzy mógłby być podatek od nieruchomości. Burmistrz Cichy przypomina, że radni dostali trzy warianty stawek podatku na przyszły rok. Dwa z nich zakładały podwyżki, a jeden pozostawienie stawek na dotychczasowym poziomie. Na komisji wspólnej zgodzili się jednak właśnie na ten ostatni wariant.

W przypadku zwolnień z podatku opcje były dwie. Radni wybrali tę, która zakładała rezygnację z ulg stosowanych wobec „swoich” instytucji: Wodociągów Proszowickich, Ochotniczych Straży Pożarnych, Domu Kultury i Biblioteki Publicznej, które do tej pory podatku nie płaciły. Pozostawiono natomiast zwolnienie od powierzchni budynków mieszkalnych, choć to przyniosłoby budżetowi kilkaset tysięcy złotych.

Burmistrz zapewnia, że rezygnacja z ulg w przypadku gminnych instytucji nie oznacza, że ich kierownicy będą musieli szukać dodatkowych pieniędzy. Zamierza bowiem wszystkim instytucjom przekazać w formie dotacji środki w wysokości należnego podatku. W przypadku Wodociągów Proszowickich będzie to aż 700 tys. zł. - Chodzi o to, żeby nie obcięto nam znowu subwencji wyrównawczej z powodu stosowanych ulg. Ministerstwo, widząc, że rezygnujemy poboru podatku uznaje, że jesteśmy na tyle bogaci, że możemy sobie na to pozwolić. A my nie jesteśmy bogatą gminą, bo nie mamy zakładów produkcyjnych, tylko opieramy się na rolnictwie - wyjaśnia.

Czy natomiast uda się skłonić Radę Miejską do podniesienia podatku lub rezygnacji ze zwolnień dla powierzchni mieszkalnych? To może zależeć m. in. od tego, jaka będzie opinia Regionalnej Izby Obrachunkowej na temat projektu budżetu. - Ja uważam, że załatanie dziury w budżecie przez sięgnięcie do kieszeni podatnika lub zaciągnięcie kredytów oznacza pójście po najmniejszej linii oporu. Sami w kampanii wyborczej krytykowaliśmy taki sposób zarządzania gminą i to nas do czegoś zobowiązuje. Najpierw należy przeanalizować budżet pod kątem ograniczenia wydatków i ja mam zamiar takich oszczędności poszukać. Dopiero jeżeli to się okaże niewystarczające, trzeba próbować innych rozwiązań - deklaruje przewodniczący Komisji Budżetowej Grzegorz Sopala.