Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzeba nam medali. Dla sponsorów magnesem wciąż jest Tomasz Sikora

Rozmawiał Tomasz Bochenek
Dagmara Gerasimuk ma 35 lat. Uprawiała biathlon, później była sekretarzem generalnym PZBiath.
Dagmara Gerasimuk ma 35 lat. Uprawiała biathlon, później była sekretarzem generalnym PZBiath. Fot. Archiwum Dagmary Gerasimuk
Rozmowa z DAGMARĄ GERASIMUK, prezes Polskiego Związku Biathlonu, członkinią Komisji Rozwoju światowej federacji IBU.

– Ile osób uprawia w Polsce biathlon?

– Jeśli chodzi o poziom wyczynowy – około 200. Mamy natomiast coraz więcej dzieci i młodzieży. Licencje wydawane są od 12. roku życia, tych młodych adeptów jest, mniej więcej, 300. Łącznie około 500 osób uprawia w Polsce biathlon.

– Jak wypadamy na tle innych krajów – tych, które w biathlonie się liczą?

– Porównywalnie. Nawet z krajami wiodącymi, poza Rosją i Niemcami, które mają znacznie większe zaplecze. Ale w Szwecji trenuje mniej zawodników niż u nas. Może się to wydawać zaskakujące, jednak w krajach skandynawskich ogromnie popularne, znacznie bardziej niż biathlon, są biegi narciarskie.

– Niedawno powiedziała Pani, że mała popularność jest największą bolączką polskiego biathlonu. Cóż, sport uprawiany przez pięćset osób to nie jest sport masowy.

– Na popularność wpływają różne czynniki. Tym najważniejszym jest wynik sportowy. Medale igrzysk olimpijskich, nie ukrywajmy tego, dają największe możliwości, przede wszystkim pokazania dyscypliny w otwartej telewizji. A to jest kluczem do zdobywania popularności. Druga rzecz: nasz sport to sport regionalny, skupiony wokół kilku ośrodków. Takich, w których możliwe jest stałe trenowanie biathlonu, jest cztery.

Kolejna sprawa: biathlon to sport drogi, barierą już na wczesnym etapie szkolenia staje się karabin. Jego koszty niejednokrotnie przewyższają możliwości finansowe klubów, bazuje się na sprzęcie używanym. W szkoleniu dzieci wykorzystuje się teraz sprzęt laserowy, wiatrówki, ale to wciąż jest bardzo drogie. My tę finansową barierę od dawna chcemy zlikwidować i obecnie są takie możliwości – w ramach ministerialnego programu upowszechniania sportów zimowych.

W ostatnim miesiącu otrzymaliśmy dofinansowanie, umożliwiające doposażenie w sprzęt dziesięć klubów dziecięcych w 15 kompletów narciarskich i trzy karabinki laserowe. Oprócz sprzętu, kolejnym ważnym czynnikiem jest wyszkolona kadra. Mamy wielu trenerów, aczkolwiek trzeba podążać za światowym standardami, m.in. wcześniej rozpoczynać szkolenie dzieci.

– Prezesem związku została Pani w czerwcu. Jakie ważne decyzje Pani podjęła – począwszy chyba od zatrudnienia trenera kadry mężczyzn?

– Prezesem zostałam po ośmiu latach pracy w związku. Od początku podkreślałam, że wcześniejsza polityka będzie kontynuowana i pewne działania są efektem poprzednich. Mieści się w tym zatrudnienie trenera kadry seniorów (Nikołaja Panitkina – przyp.), w ogóle podjęcie się szkolenia tej grupy.

Kolejną sprawą jest program upowszechniania biathlonu. Wychodzimy do ludzi – organizujemy imprezy w parkach, wykorzystując karabinki laserowe. „Biathlon dla każdego” to jedna z naszych kluczowych akcji. Myślę, że w tym roku spełniła swoją rolę. Byliśmy w 9 miastach, łącznie z Gdynią. W 2015 roku chcemy wyruszyć do minimum 15 miejscowości.

– Myśleliście o Krakowie?

– Oczywiście, że tak. Tylko zawsze muszę mieć drugą stronę – lokalną instytucję, która zapewni miejsce, infrastrukturę. My wchodzimy ze sprzętem, organizacją. W Krakowie jest zainteresowanie, myślę, że w przyszłym roku uda nam się wspólnie coś takiego zrobić. Zależy mi na dużych aglomeracjach. Jesteśmy w stanie zrobić piękne wydarzenie, a poprzez takie imprezy zachęcać dzieci, by przychodziły do klubów.

– Tak czy inaczej, popularności nie ma bez wielkich sukcesów...

– Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Kluczem do popularności jest medal igrzysk olimpijskich. Ostatnio nawet usłyszałam opinię, że nie medal, a złoty medal.

– Po Soczi poprzeczka poszła w górę.

– Prawda jest taka, że jesteśmy za Justyną Kowalczyk, Kamilem Stochem, drużyną skoczków, łyżwiarzami szybkimi.

– W tym ostatnim przypadku to jeszcze nie jest popularność ugruntowana. Łyżwiarzom potrzeba kolejnych sukcesów, by ją umocnić. Wasze środowisko już to przerabiało...

– Dzisiaj wszyscy interesują się Zbigniewem Bródką, a nie całą ekipą. Sponsoring sportowy w Polsce nie jest zbyt dobrze rozwinięty. Jeśli sportowcem nie zainteresują się ogromne firmy, to bardzo trudno kogoś przekonać.

– Bogate firmy stawiają na wielkie gwiazdy.

– To prawda. My oczywiście cieszymy się z wyników – piąte, siódme miejsce na igrzyskach traktujemy w biathlonie jako bardzo dobre. Ale ja mam świadomość, że muszą być medale, a na dodatek powtarzalność sukcesów. W 2013 roku mieliśmy medale mistrzostw świata (Krystyny Pałki, obecnie Guzik, i Moniki Hojnisz – przyp.), historyczne wyniki. Zrobiliśmy wtedy badania popularności i okazało się, że najbardziej popularną postacią polskiego biathlonu wciąż jest Tomasz Sikora. Tak, dla większości potencjalnych sponsorów, to wciąż ten Tomek jest magnesem – że oni, ich klienci, będą mogli się z nim spotkać.

– Sikora jest do tego chętny?

– Na szczęście tak.

– Jest związany ze związkiem jako trener kadry młodzieżowej...

– Tak, ale jest też związany sercem ze sportem. Możemy liczyć na niego w każdej akcji, jest ambasadorem programu „Celuj w igrzyska”, ukierunkowanego na młodych zawodników. Poszukując wsparcia na te zawody, hasło „Tomasz Sikora” naprawdę działa.

– Ma Pani nadzieję, że taką lokomotywą polskiego biathlonu stanie się Monika Hojnisz? Ma 23 lata i ogromny talent, potwierdzony już udanymi startami na ważnych imprezach.

– Myślę, że tu i teraz to cała czwórka dziewczyn może odnosić sukcesy. Patrząc na igrzyska Korea 2018, to z pewnością wysuwa się na czoło Monika. Ale również Weronika Nowakowska-Ziemniak – drzemie w niej potencjał, złość sportowa, chęć pokazania, na co ją stać. Zresztą to odnosi się do każdej z nich. Magda Gwizdoń nie zrezygnowała z uprawiania sportu, bo wierzy głęboko w to, że nie powiedziała ostatniego słowa.

– Decyzje o pozostaniu w sporcie – bo zakończenie karier rozważały też Nowakowska i Krystyna Guzik – zawodniczki powzięły zupełnie samodzielnie? Czy przekonywaliście je?

– Samodzielnie. Oczywiście, u każdego zawodnika, zwłaszcza jeśli startuje już kilkanaście lat, przychodzi moment kryzysu, zastanawia się czy kontynuować karierę. Liczy się jednak nie wiek sportowca, lecz potencjał, jaki prezentuje. Jeśli badania wydolnościowe pokazują, że organizm cały czas funkcjonuje na wysokim poziomie, a zawodnik jest chętny do pracy, nie znudził się sportem, to cały czas może coś poprawić. Proszę zobaczyć na Bjoerndalena – kto wie, czy nie dociągnie nawet do igrzysk w Korei?

– A co z polskim męskim biathlonem?

– To trudny temat. Zdaję sobie sprawę z poziomu prezentowanego przez mężczyzn w Polsce, od wielu lat zastanawiam się, w czym tkwi problem. Bo nie można powiedzieć tylko, że jest to kwestia braku środków finansowych na szkolenie. Jako trener zastanawiam się, gdzie tkwią błędy w metodologii treningu, co robimy źle w porównaniu do krajów ościennych – Czech, Słowacji. Czy są to problemy w mentalności naszych zawodników czy w zbyt małych obciążeniach treningowych, zbyt małej ilości treningu...

Trudno jest mi wyjaśnić, dlaczego odstajemy nie tyle od czołówki, co średniego poziomu światowego. Proszę mi wierzyć, zawodnicy robią wszystko, co w ich mocy, ich też wyniki absolutnie nie satysfakcjonują. Krzysztof Pływaczyk nie składa karabinu, bo wierzy, że w nim ten potencjał jest, Łukasz Szczurek też... Mamy dwa miejsca w Pucharze Świata, które naprawdę należałoby utrzymać. Nie możemy więcej tracić, bo spadek w Pucharze Narodów może odbić się na ilości zawodników startujących w igrzyskach olimpijskich. A trzeba myśleć nie tylko o tych sportowcach, których teraz mamy, ale i o tych, którzy w przyszłości mają występować na arenie międzynarodowej.

– Na zapleczu kadry seniorów są obiecujący zawodnicy?

– Tak. Dobrze rozwija się Mateusz Janik, zdobył medal w mistrzostwach świata w biathlonie letnim w Tjumeni. Tomasz Sikora mówi, że także w Rafale Penarze widzi zawodnika, który w przyszłości będzie mógł nas godnie reprezentować w Pucharze Świata. Kadra, którą Sikora prowadzi, ma pełne zabezpieczenie finansowe, często jeździ na zgrupowania w te same miejsca co pierwsza reprezentacja kobiet – na lodowce, do Skandynawii, trenuje w tunelach śnieżnych. Dodając do tego obozy w Polsce, ma zapewnioną przez związek ilość dni treningowych na wysokim poziomie. Do tego serwis, pełne zabezpieczenie w sprzęt.

– Pani ma już na koncie osobisty sukces – weszła w struktury Międzynarodowej Unii Biathlonu (IBU).

– Od dłuższego czasu buduję swoją pozycję w międzynarodowej federacji. Zaczynając od bycia sędzią międzynarodowym czy osobą odpowiedzialną za zawody międzynarodowe w Polsce. Więc to długoletni proces, a teraz sprawił, że moja aplikacja, którą już wielokrotnie składałam, w końcu została odczytana i zaakceptowana.

– Czym zajmuje się Komisja Rozwoju IBU?

– Przede wszystkim wdrażaniem projektów, mających na celu rozwój biathlonu. Nie tylko w państwach, które go nie mają, ale też takich jak Polska. Nie należymy do topu, ale można nas włączać do różnych projektów i pozyskiwać dofinansowanie. Ja nie będę ukrywała, że widzę możliwość zdobywania środków dla polskiego biathlonu z federacji. Chciałabym, aby pomysły, które wprowadzałam w Polsce – „Biathlon dla każdego”, „Celuj w igrzyska” czy centralne zgrupowania dla dzieci – stawały się projektami międzynarodowymi.

– Z udziałem Czechów, Słowaków?

– Nie tylko. Ja bardziej chcę się zbliżać do tych lepszych, wykorzystać ich wiedzę.

– W styczniu pierwszy raz od wielu lat w Polsce odbędą się zawody wysokiej rangi w zimowym biathlonie – Puchar IBU...

– Mamy też już przyznane mistrzostwa Europy w 2017 roku. Wcześniej w Dusznikach odbędą się dwie imprezy w ramach Pucharu IBU, w 2015 i 2016 roku.

– Na Puchar Świata, realnie patrząc, szans nie mamy?

– Nie mamy. Nie spełniamy podstawowego wymogu, czyli posiadania obiektu z licencją A. Mamy jeden ośrodek z licencją B, który na zorganizowanie mistrzostw Europy jeszcze pozwala. Pozostałe nasze obiekty – w Kościelisku, Wiśle-Kubalonce i Jakuszycach – wymagają modernizacji, bo nie spełniają obecnie standardów nawet na poziom klubowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski