Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzeba tabu

Redakcja
Przed laty śpiewano w kabarecie „Pod Egidą” piosenkę o dobrym władcy, który w swej łaskawości postanowił znieść wszelkie zakazy krępujące obywateli, nie miało być żadnego tabu. Z wyjątkiem jednego. Zakazano wspominać, że jest jakieś tabu!

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Trudno o lepszy obraz PRL-u w pigułce, kraju, w którym najważniejszym zapisem o cenzurze było sformułowanie, że nie istnieje żadna cenzura.

Inna sprawa, że coraz częściej zdarzają się sytuacje, że żyjąc w wolnym świecie wzdycha sobie człowiek, że jakaś cenzura by się przydała.

Swego czasu z radością (w kabarecie i w życiu) przełamywaliśmy kolejne tabu, obnażając przyjaźń polsko-radziecką, podważając system realnego socjalizmu. Po tych sukcesach przyszła kolej na obalenie następnych barier, często za naszym milczącym przyzwoleniem – w pył rozbito autorytety moralne, podważono rolę rodziny i „opresyjnej” jakoby szkoły, dobrano się do Kościoła, uwolniono z okowów język – dzięki czemu wulgaryzmy zagościły na stale w mediach. Za moich czasów słowo „k...” nie miało prawa paść z anteny, bo mogło wywołać efekt równy bombie atomowej, dziś trudno znaleźć 10 minut polskiego współczesnego filmu, gdzie to i podobne słowa nie padają.

Wielkie tabu – seks i pornografia – dzięki internetowi są już pełnoprawnym składnikiem świadomości naszych milusińskich.

Oczywiście starsze generacje dysponują jeszcze autocenzurą w postaci kultury (wrodzonej albo nabytej), ale młodszych to już nie dotyczy.

Kiedyś rolę wentyla na polu minowym rozmaitych tabu spełniał żart – śmiano się, mimo że groziło to poważnymi konsekwencjami – z władzy, z sojuszników (w samolocie leci...), z funkcjonariuszy, ale także z dziedzin objętych tabu obyczajowym, ze śmierci – czarny humor, z chorób ze szczególnym uwzględnieniem schorzeń umysłowych, ze zboczeń seksualnych, z księży i zakonnic... Tyle że po cichu.

Dziś można już w zasadzie powiedzieć wszystko, chociaż pojawiają się nowe tabu, teraz kreowane przez poprawność polityczną, która żarłocznie odwojowuje coraz nowe obszary dla swej aktywności. Nie wolno więc już śmiać się z jakichkolwiek mniejszości (szczególnie narodowych i seksualnych), lada moment feministki przegłosują zakaz dowcipów o blondynkach, na cenzurowanym znajdzie się czarny humor (ze względu na Murzynów), zakazane będzie krytykowanie zasady tolerancji, a zwłaszcza jej naczelnej zasady „nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji”... Co prawda można śmiać się jeszcze z władzy, a nawet z Unii Europejskiej tyle że na obśmiewanych nie zrobi to najmniejszego wrażenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski