Potrzebna pomoc dla poszkodowanych

- Jedno z nich jest praktycznie gotowe, bo pani Stanisława, która leży w szpitalu, lada dzień z niego wyjdzie. Chcemy, by wraz z synem mogła wrócić do nowego domu - mówi Agnieszka Bielawska-Pękala z Urzędu Miejskiego w Świebodzicach. Janusz, syn pani Stanisławy, przeżył, bo wyszedł akurat z domu do sklepu. Tyle szczęścia nie miał jej mąż Mirosław.

W sobotniej katastrofie zginęło 6 osób, a 4 są ranne.

Poszkodowani objęci są opieką psychologa, zwłaszcza dzieci. Tylko w jednym mieszkaniu - Anny i Tomasza - w chwili tragedii była ich piątka. Czyli trójka pani Anny z poprzedniego związku (dwóch chłopaków i dziewczynka) oraz dwóch synów pana Tomasza, którzy przyjechali do ojca z Międzylesia na weekend. W katastrofie zginęli Anna i jej ośmioletnia córka oraz Tomasz i jeden z jego nastoletnich synów. Trójka pozostałych dzieci trafiła do szpitala. Na szczęście poprawił się ich stan. Nastolatek, który przebywa w szpitalu w Świdnicy, fizycznie czuje się dobrze. Podobnie jak chłopak hospitalizowany w Świebodzicach.

W stanie ciężkim, ale stabilnym, jest 13-latek, który leży na oddziale intensywnej terapii wrocławskiego szpitala. Premier Beata Szydło poinformowała, że dzieci, które straciły matkę lub ojca, otrzymają specjalne renty.

Wczoraj ruszyła wypłata po 6 tys. zł zasiłków celowych dla poszkodowanych rodzin. W Ośrodku Pomocy Społecznej już w dniu katastrofy ruszyła zbiórka rzeczy. Zbierane jest wyposażenie mieszkań (meble, sprzęt AGD) i środki czystości.

Na gruzowisku pracują prokuratorzy i komisja powołana przez nadzór budowlany. Wyjaśniają przyczyny tragedii. Zabezpieczono dokumentację budynku (m.in. tę potwierdzającą remont instalacji gazowej) oraz inne ślady, znalezione przez ratowników. To np. piecyk gazowy, fragmenty rur.

Przesłuchani zastaną świadkowie. To oni wskazywali, że zanim kamienica runęła, doszło do wybuchu.