Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzebna też głowa

RP
Wisła Kraków - Polonia Warszawa 2-2 (1-1)

1-1 Frankowski 33 min

 0-1 Moskal 15 min (samobójcza)
 2-1 Pater 51 min
 2-2 Bąk 80 min

 W pięciu poprzednich meczach z Wisłą piłkarzom Polonii udało się tylko raz zremisować w Pucharze Ligi (2-2), przegrali natomiast dwa spotkania ligowe (0-4, 0-2), jedno w Pucharze Ligi (0-2) i jedno o Superpuchar (3-4).
 Dobry start "Czarnych koszul" w inauguracji nowego sezonu ekstraklasy (4-1 z Górnikiem Zabrze) był zapowiedzią ciekawego widowiska w Krakowie.
 Poloniści zagrali wczoraj na stadionie przy ul. Reymonta twardo, zdecydowanie. Często faulowali wiślaków. Mirosław Szymkowiak opuścił boisko już po kilkudziesięciu sekundach gry. W starciu z nieprzebierającym w środkach Pawłem Kaczorowskim doznał kontuzji kostki prawej nogi.

Triumf taktyki

 Konsekwentna realizacja założeń taktycznych przyniosła gościom efekty w 15 min. Po długim przerzucie Igora Gołaszewskiego na lewą stroną, Mateusz Bartczak zagrał w tempo do Jacka Dąbrowskiego. Ten posłał piłkę wzdłuż wiślackiej bramki, a samobójczego gola strzelił Kazimierz Moskal. Nie przeszkodzili rywalom w przeprowadzeniu tej akcji Marcin Baszczyński i Grzegorz Pater.
 Po kiksie Baszczyńskiego w 20 min, stuprocentowej okazji nie wykorzystał Dąbrowski. Mając przed sobą tylko Artura Sarnata, spudłował.

Czerwona kartka

 Od 26 min, Polonia grała w "dziesiątkę", ponieważ za faul na Czerwcu, który mógł znaleźć się w sytuacji "sam na sam" z bramkarzem, został ukarany czerwoną kartką Litwin Tomas Żvirgżdauskas. Jakoś nie widać było tej przewagi jednego zawodnika. Warszawianie wymieniali się obowiązkami. Pomocnicy wspierali obrońców. Nie zrezygnowali z groźnych kontr, przeprowadzanych skrzydłami. Nadal nie oszczędzali wiślaków. W 30 min arbiter łagodnie - żółtą kartką - zareagował na przewinienie Macieja Bykowskiego, który "podciął" Grzegorza Patera, choć ten nie miał przy nodze piłki.

Spryt Frankowskiego

 Wyrównania doczekali się sympatycy "Białej Gwiazdy" w 33 min. Gołaszewski przewrócił na polu karnym Tomasza Frankowskiego i sędzia podyktował "jedenastkę". Nie popisał się niezawodny do tej pory Maciej Żurawski. Krzyształowicz obronił jego strzał, lecz nie mógł nic zrobić po celnej dobitce w tzw. długi róg Frankowskiego.
 5 minut później Arkadiusz Kaliszan uderzył łokciem w twarz Patera. Powoływany do kadry przez selekcjonera Jerzego Engela, pomocnik Wisły zrewanżował się defensorowi Polonii w inny sposób - jak najbardziej sportowy. To w obrębie jego działania strzelił w 51 min bramkę, po składnej akcji Kazimierza Moskala i Tomasza Frankowskiego.
 Wydawało się wtedy, że kolejne trafienia gospodarzy będą tylko kwestią czasu. W 62 min, po dokładnym wrzucie z autu Kamila Kosowskiego, Maciej Żurawski zostawił za plecami Kaliszana, lecz zupełnie się pogubił na polu karnym. W 72 min Pater trafił w słupek. Trzeba jednak wspomnieć także o groźnej szarży Mateusza Bartczaka w 70 min, gdy przechytrzył dwóch obrońców i nieźle strzelił. Sarnat popisał się świetną interwencją. To była dopiero zapowiedź nieszczęścia mistrzów Polski w 80 min.

Nie żartować z Udenkwora

 Niedoceniany przez krakowskich piłkarzy, wyśmiewany przez "szalikowców" Nigeryjczyk Stanley Udenkwor, o sylwetce ciężarowca albo rugbisty, przeprowadził rajd lewym skrzydłem. Minął Baszczyńskiego i Moskala, dokładnie podał piłkę w okolice "szesnastki", a reprezentant kraju Arkadiusz Bąk uderzył mocno i celnie. Nikt chyba nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Nie zdołali poderwać kolegów do skutecznych ataków wprowadzeni pod koniec meczu: Tomasz Kulawik i Marek Zając, choć właśnie Marek Zając w dodatkowych 4 minutach gry miał niezłą okazję. Uratował drużynę przed utratą gola Bąk.

Słaby reżyser

 Do słabszej postawy defensywy Wisły zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Lecz tym razem najbardziej zawiodła druga linia. Słabo grali Ryszard Czerwiec i Olgierd Moskalewicz. Na niewiele zdała się spora aktywność Tomasza Frankowskiego i Macieja Żurawskiego, gdy nie działało najważniejsze ogniwo. Nie wystarczą same nogi, potrzebna jest głowa...
JERZY SASORSKI

Zdaniem trenerów

Sprawiedliwy remis

 Werner Liczka (trener Polonii): - Mecz był naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Jestem szczególnie zadowolony z gry swojej drużyny w pierwszych 30 minutach. Wynik 2-2 mnie zadowala. choć wziąwszy pod uwagę dobry początek, mogliśmy nawet to spotkanie wygrać. Do chwili otrzymania czerwonej kartki przez Żvirgżdauskasa byliśmy lepsi. Bez jednego zawodnika trudno nam się później grało. Wisła dobrze operowała piłką. Moi zawodnicy zaimponowali mi jednak sercem, wolą walki. Spisali się jak należy. Wyciągnęli wnioski z Superpucharu, grali aktywnie, stosowali pressing na połowie przeciwnika.
 Franciszek Smuda (trener Wisły): - Na pewno ten pierwszy mecz na swoim boisku nie wyszedł tak jak wszyscy oczekiwaliśmy. Myślę, że już w pierwszej sekundzie kontuzja Szymkowiaka też wpłynęła na to, że mecz nie układał się płynnie. Przeciwnicy przeszkadzali nam faulami. Nie spodziewałem się, że Polonia tak ostro na wyjeździe zagra. My nie podjęliśmy walki, do której zmusili nas rywale. Przede wszystkim zawiodła środkowa strefa. Nie było tam piłkarza, który mógłby obsłużyć napastników dobrymi podaniami. Czerwcowi zdarzają się słabsze występy, trzeba jednak uważam, żeby nie skaleczyć go psychicznie, bo wówczas długo się nie pozbiera. Z kolei, Moskalewicz miał parę dni przerwy. To na pewno zaważyło na tym, że ta gra nie mogła się wszystkim podobać. Mnie osobiście też nie, bo uważam, że drużynę na wiele więcej stać. Nie będą tłumaczył słabszej postawy pogodą. Dla obu zespołów była taka sama. Z tego, że straciliśmy bramki z kontry, nie robiłbym problemu. Powtarzałem już wiele razy, że jeśli będziemy grać ofensywnie, to takie sytuacje od czasu do czasu się zdarzą. Remis z Polonią jest sprawiedliwy, pomimo że mieliśmy dużo okazji strzeleckich. Nadal ich nie wykorzystujemy, ale to dopiero początek sezonu. Z meczu na mecz Wisła będzie się lepiej prezentować. Nasi piłkarze muszą się przyzwyczaić do ostrej gry. To samo było przecież w Rydze, a niektórzy odpuszczali ze strachu.
 (SAS)

Wiara w młodych

 Jerzy Piekarzewski, honorowy prezes Polonii był po meczu zadowolony. - Trudno nie być, skoro graliśmy przez większą część spotkania w "dziesiątkę". Powiem nawet więcej, to był dla nas najtrudniejszy mecz w tym sezonie, bo w moim przekonaniu oprócz Wisły i nas, do tytułu kandyduje jeszcze tylko Amica. Dlatego remis w Krakowie w takich okolicznościach to duży sukces.
 Przy okazji potwierdziło się to, na co najbardziej liczymy - że coraz lepiej będzie grała nasza młodzież. Proszę zwrócić uwagę, jaką akcję wypracował Nigeryjczyk Udenkwor. Minął kilku zawodników i idealnie wystawił piłkę Bąkowi. Chłopak zadebiutował u nas w maju, a ma zaledwie 20 lat. Ktoś może zadać pytanie, chcemy być mistrzami, a nie mamy odpowiedniej bazy organizacyjnej i szkoleniowej. Kiedy jednak patrzę na pracę trenera Liczki, nabieram przekonania, że to jest możliwe. On nie trenuje, on uczy. Dla młodych właśnie to jest najważniejsze.
 (RP)

Jak padły bramki dla Wisły

1-1 Tomasz Frankowski

33 min

 Igor Gołaszewski sfaulował na polu karnym Tomasza Frankowskiego. Karnego wykonywał Maciej Żurawski. Bramkarz Polonii, Andrzej Krzyształowicz wyczuł intencje napastnika Wisły, odbił piłkę, ale wprost pod nogi Tomasza Frankowskiego, który precyzyjnie strzelił w tzw. długi róg.

2-1 Grzegorz Pater 51 min

 Akcję rozpoczął znajdujący się około 25 metrów od bramki Polonii Kazimierz Moskal. Zagrał na prawą stronę do dobrze ustawionego Tomasza Frankowskiego. Ten, choć z trudem, utrzymał równowagę, zdołał podać piłkę do czyhającego na polu karnym Grzegorza Patera. Żaden z obrońców nie przeszkodził mu w oddaniu celnego strzału.
 (SAS)

Pod szatnią

 Tomasz Frankowski:
 - Jesteśmy trochę zaskoczeni wynikiem, bo wszystko wskazywało na to, że jednak zdobędziemy komplet punktów. Polonia grała przecież w "dziesiątkę", praktycznie nie stwarzała zagrożenia pod naszą bramką. Wydawało się, że spokojnie dowieziemy wynik 2-1 do końca. Myślę jednak, że mimo wszystko nie można nam odmówić chęci strzelenia dalszych bramek i podwyższenia rezultatu. Sytuacje przecież były. Problem tkwi jednak w ich wykańczaniu. To jest cały czas nasz podstawowy mankament. I potem dochodzi właśnie do takich sytuacji, że z pewnych trzech punktów zdobywamy zaledwie jeden. Czy nie podjęliśmy walki z twardo grającymi polonistami? Nie powiedziałbym tak. Nie chodzi przecież o to, żeby podejmować walkę siłową, bo naszą najmocniejszą stroną jest gra techniczna. Zresztą z zawodnikami grającymi wręcz brutalnie to nie ma sensu.
 Najbardziej ze strony Polonii obawialiśmy się szybkich wyjść z drugiej linii. Wiadomo, że Arek Bąk jest pod tym względem bardzo groźny. Niestety, przy drugiej bramce daliśmy się właśnie w taki sposób zaskoczyć. Mam nadzieję, że rewanżowy mecz ze Skonto będzie już znacznie lepszy w naszym wykonaniu.
 Kamil Kosowski był jednym z najambitniej walczących zawodników Wisły, ale w drugiej połowie opadł z sił i z trudem poruszał się po boisku, wykonując wiele niecelnych podań. - Trochę brakło mi "pary". Myślę, że słabsza dyspozycja po przerwie była spowodowana ostatnim meczem w Rydze. Graliśmy tam zaledwie cztery dni temu, trzeba też pamiętać o podróży. Może jednak dobrze, że tak się stało, bo taki nagły zwrot wydarzeń w sytuacji, gdy zwycięstwo wydawało się pewne powinien nam trochę otworzyć oczy. Dobrze, że taka sytuacja zdarzyła się w meczu ligowym, ważnym, ale jednak nie najważniejszym.
 Poza tym cały czas jednak znajdujemy się w okresie przygotowawczym do sezonu i dopiero stopniowo przyzwyczajamy się do cotygodniowych meczów o punkty.
 Arkadiusz Kaliszan:
 - Po czerwonej kartce Żvirgżdauskasa przyjęliśmy zdecydowanie defensywny styl gry. Nie można jednak stosować pressingu przez pełne 90 minut, bo dzisiaj nikt w Europie tak nie gra. Tym bardziej po stracie jednego zawodnika. Co by nie powiedzieć, spotkanie mogło się różnie potoczyć. Gdyby Jacek Dąbrowski wykorzystał sytuację sam na sam przy stanie 1-0 dla nas, byłoby praktycznie po meczu. Decyzja o wyrzuceniu Żvirgżdauskasa też wydaje mi się problematyczna i na pewno zaważyła na przebiegu meczu. Sędzia postąpił, moim zdaniem, trochę pochopnie.
  (RP)

Cytat meczu

 - Musieliśmy grać z brutalami, którzy myśleli przede wszystkim jak sprawić ból przeciwnikom.
 Tomasz Frankowski
(RP)

Liczby

4+1

 Tyle kartek żółtych i czerwonych pokazał sędzia zawodnikom Polonii, zanim na boiskowym zegarze upłynęło 30 minut spotkania. O ile przy zdecydowanym wejściu Kaczorowskiego na nogę Szymkowiaka w pierwszej minucie, arbiter z Katowic był jeszcze pobłażliwy, to potem starał się utemperować graczy. Kolejno żółte kartki ujrzeli Bartczak, Pawlak, Gołaszewski i Bykowski. W międzyczasie, w 26 min, z boiska został wyrzucony Żwirgżdauskas.

30

 Już w tej sekundzie został sfaulowany Mirosław Szymkowiak i musiał na noszach opuścić boisko. Po meczu zawodnik Wisły był jednak dobrej myśli, twierdząc, że najpóźniej za dwa tygodnie znów będzie mógł grać. Do tej pory z powodu kontuzji najdłużej pauzował 8 miesięcy.
 (RP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski