Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzebujemy nowej wizji miasta

Redakcja
Rozmowa z profesorem JACKIEM PURCHLĄ, dyrektorem Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie

Po stu latach powinniśmy jeszcze raz powrócić do idei "Wielkiego Krakowa"?

- Historia nie lubi się powtarzać, ale trudno się dziś oprzeć przed bardzo czytelną analogią. Kraków jest obecnie miastem wielokrotnie większym od tego z czasów prezydenta Juliusza Leo, ale równocześnie ma ten sam dylemat. Kraków ponownie wylał się poza swoje granice administracyjne. Od 20 lat mówimy, że nasze miasto jest demograficznie ustabilizowane i nie zwiększa liczby mieszkańców, która oscyluje wokół 750 tysięcy. To jest jednak pół prawdy. Wystarczy pojechać do Mogilan, Zielonek, Zabierzowa i wielu innych podmiejskich gmin, aby odkryć nowy "Wielki Kraków"! Po roku 1989 nasze miasto weszło z opóźnieniem w fazę rozwoju metropolitalnego, który w Ameryce określa się pojęciem "a driving city", czyli organizmu opartego na cywilizacji samochodu. Kraków nam się więc "wydłużył". Krakowianie wsiedli do swoich samochodów, wyjechali poza rogatki miasta i tam coraz częściej osiedlają się w wygodnych rezydencjach w ogrodach. Został więc przekroczony ważny próg. Nasze miasto to dzisiaj dynamiczna aglomeracja, której jądrem jest gmina Kraków. Współczesny Kraków i miasto epoki Juliusza Leo dzieli przy tym nie tylko 100 lat, ale i kontekst historyczny.

Jest tu wyraźna asymetria ze wskazaniem na epokę, w której prezydentem był Juliusz Leo. Wtedy Monarchia Austro-Węgierska prowadziła świadomą i na najwyższym ówczesnym poziomie politykę miejską polegającą zarówno na wielkich kreacjach urbanistycznych, jak i rygorystycznej kontroli przestrzeni. W Krakowie mieliśmy wówczas bardzo mocny swoimi kompetencjami samorząd, świadomy swojej misji oraz prezydenta wizjonera, który potrafił przeprowadzić trudny plan polityczny (także w Wiedniu i Lwowie) i zrobił to tak skutecznie, że dał Krakowowi oddech na kolejne dziesięciolecia. "Wielki Kraków" Juliusza Leo na naszych oczach wyczerpał swoje możliwości i potrzebujemy nowej wizji drugiego "Wielkiego Krakowa".

- Powinna więc znów zapaść decyzja o powiększeniu granic naszego miasta?

- Kraków nie musi dzisiaj zwiększać swojej powierzchni. Jest ona stosunkowo bardzo duża i wynosi około 320 kilometrów kwadratowych. Trzeba zaznaczyć, iż kryje w sobie duże rezerwy. Tak duży obszar miasta jest wynikiem powojennej industrializacji i rozrostu Krakowa, w tym jego ekspansji na wschód poprzez budowę Nowej Huty. Miasto musi jednak znaleźć nowe możliwości integrujące rozwój urbanistyczny rdzenia, jakim jest gmina Kraków z wianuszkiem gmin, które go otaczają i żyją z Krakowa. Tak jak m.in. Dębniki, Ludwinów, Czarna Wieś czy Grzegórzki korzystały z niego przed rokiem 1909, co wówczas bardzo krytycznie komentowano. Mówiono, że gminy podmiejskie są sypialniami, ich mieszkańcy zarabiają na życie w Krakowie, a pieniądze zostawiają i podatki płacą jednak poza nim. W tej kwestii historia się dziś powtarza.

- Jaki więc jest Pana pomysł na nowy "Wielki Kraków"?

- Jest to kwestia zdefiniowania obszaru metropolitalnego i stworzenia nowego organizmu politycznego, jak w wielu metropoliach na całym świecie, który by koordynował jego rozwój w podstawowych funkcjach strategicznych. Myślę tu głównie np. o funkcji komunikacyjnej. Kraków ciągle nie ma kolei metropolitalnej. Przykładowo szybkie przejechanie koleją ze Skawiny do Krzeszowic ciągle jest trudne. Pod tym względem jesteśmy bardzo w tyle, w stosunku do wielu metropolii w Europie i w świecie, które ten problem już dawno rozwiązały.
- Nie widzi Pan więc obecnie odpowiedniej wizji dla naszego miasta?

- Stwierdzam, że takiej wizji nie ma, choć zdaję sobie sprawę, że dziś jest o nią trudniej, ponieważ rama polityczna i prawna, w której realizuje się dzisiaj rozwój naszych miast nie jest adekwatna do skali wyzwań. Obecnie przeżywamy bardzo gwałtowną zmianę cywilizacyjną. Można powiedzieć, że Kraków Juliusza Leo żył jeszcze bardzo leniwym życiem, opisywanym ironicznie przez Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Teraz, w epoce globalizacji, integracji europejskiej, skala i szybkość zmian jest dużo większa. Wymaga nowego podejścia do zjawiska urbanizacji. Lekcja "Wielkiego Krakowa" sprzed stu lat jest w tej kwestii inspirująca. Pokazuje bowiem, że klucz do harmonijnego rozwoju miasta leży po stronie polityki.

- Sugeruje Pan, że dzisiejsze władze Krakowa nie dorównują tym sprzed stu lat?

- Niczego nie sugeruję i nie mam zamiaru wchodzić na grunt analiz personalnych. Tutaj bowiem nie chodzi o człowieka, a o system, który obecnie pogłębia kryzys miasta. Jego zewnętrznym symptomem jest narastający chaos przestrzenny. Jest on również coraz bardziej widoczny pod Wawelem. Owocem wizji planistycznych Juliusza Leo są m.in. Aleje Trzech Wieszczów, konsekwentnie zrealizowane przez samorząd w okresie dwudziestolecia międzywojennego. To wizytówka ówczesnego Krakowa. Ja się w takim razie zapytam, co w dwudziestoleciu wolnej Polski po roku 1989 zostało w Krakowie zrealizowane jako wielka wizja urbanistyczna? Które ze współczesnych projektów można byłoby porównać do Alej wraz z wybudowanymi wzdłuż nich obiektami?

- A jest miejsce w Krakowie na realizację wielkich nowych wyzwań urbanistycznych bez poszerzenia jego obszaru?

- Kraków nie ma potrzeby "wylewać się" poza swoje granice. Trzeba natomiast podnosić jakość jego przestrzeni. Nie ma przy tym sprzeczności pomiędzy ocaleniem tych wartości, które w tkance miasta zapisały poprzednie epoki a dodawaniem przez kolejne generacje nowych wartości. Dzisiaj o metropolitalności Krakowa na mapie Europy ciągle przesądza bardziej jego historia niż współczesność. Wyzwaniem dla nas wszystkich jest zmiana tej sytuacji i zwrócenie się ku przyszłości. Do tego potrzebujemy wizji nowego "Wielkiego Krakowa", miasta, które sprosta wyzwaniom XXI wieku.

- Mamy budować dzielnice wieżowców?

- Nie powinniśmy niewolniczo naśladować modelu, który nie jest adekwatny do całej naszej tysiącletniej historii. To dobrze rozumiano sto lat temu. W planie "Wielkiego Krakowa" z tamtego czasu nie ma wysokiego budownictwa, choć wtedy zaczęto na świecie budować wieżowce. Ten plan stawiał na tworzenie dużych kompleksów zieleni publicznej i wpisywał w nią swobodnie komponowane założenia stosunkowo niskiej zabudowy z wygodnymi i zdrowymi mieszkaniami. Już wówczas ceniono wartość sylwety miasta średniowiecznego. Również dziś Kraków nie musi jak papuga powielać modelu globalnej urbanizacji, który zaciera różnice w tożsamości większości metropolii. Kraków siłą swojej tożsamości znaczy wiele. Istotne jest to, aby potencjał dziedzictwa zharmonizować z wyzwaniami modernizacyjnymi, przed którymi nie można uciekać. Prezydent Juliusz Leo świetnie to rozumiał.

Rozmawiał Piotr Tymczak

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski