Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poważny człowiek

Redakcja
Fot. BEST FILM
Fot. BEST FILM
Bracia Ethan i Joel Coen stali się poważnymi facetami. Czarny humor, którym przesycali filmy, ustępuje pola mrokowi dramatu. Tak było w oscarowej produkcji "To nie jest kraj dla starych ludzi", tak jest w najnowszym "Poważnym człowieku".

Fot. BEST FILM

Rafał Stanowski: FILMOMAN

Polski dystrybutor reklamuje tytuł sloganem "najnowszy film twórców «Tajne przez poufne»". Nic bardziej mylnego! "Tajne przez poufne" było czarną komedią z elementami dramatu; "Poważny człowiek" to dramat z elementami czarnej komedii. Różnica mało subtelna.

Zaczyna się jak na Coenów zaskakująco, od historii z początku XX wieku, a właściwie przypowieści o żydowskim małżeństwie z polskiej sztetl, które przyjmuje rabina w gościnę. Potem przeskakujemy na przedmieścia nieokreślonego amerykańskiego miasta w roku 1967, w czasy dzieciństwa braci Coen, hippisów, przeboju "Somebody to Love" Jefferson Airplanes, popalania trawki, uwalniającej się miłości i transcendentalnych odlotów. Oglądamy historię profesora matematyki, należącego do żydowskiej społeczności, który staje się obiektem zmasowanego ataku serii niefortunnych zdarzeń.

To historia współczesnego Hioba, któremu życie wali się na głowę. Bohater nie przyjmuje wydarzeń z pokorą, lecz wadzi się z Bogiem, próbuje znaleźć logiczne wytłumaczenie, poszukuje odpowiedzi na fundamentalne pytania. Co determinuje nasz los? Dlaczego coś się wydarza? Gdzie kryje się źródło życiowych paradoksów? Bracia Coen zadają pytania wprost, kpiąc przy okazji z ludzkiej naiwności, która preferuje groteskowe odpowiedzi.

Film przenika pesymizm i defetyzm. Poszukiwania bohatera skazane są na porażkę, okazuje się zabawką w rękach losu, marionetką, która nie zdoła zrozumieć swej roli. W konfrontacji z przewrotnym losem przegrywa wszystko, co wytycza nam drogę - matematyczna logika, społeczne konwenanse czy religijne dogmaty.

Nie oznacza to, że bracia Coen nakręcili film antyreligijny. Wprost przeciwnie - kondensacja mistycznych wątków, odniesień do Biblii czy Talmudu zdecydowanie przekracza średnią hollywoodzką, ba - nawet ogólnofilmową. Nowojorczycy nie mają jednak złudzeń - próba wyjaśnienia fenomenu istnienia może prowadzić na manowce. Jak w piosence Jefferson Airplanes, która pobrzmiewa od początku: "Kiedy prawda okazuje się kłamstwem, poznajesz radość w której umierasz". Dowiemy się wszystkiego w chwili śmierci. Reszta jest domysłem.

Skoro wiemy, że nic nie wiemy i raczej niczego się nie dowiemy, prowadzi to do prostej konstatacji - bracia Coen również błądzą w mroku. Owszem, film został zgrabnie napisany, wyreżyserowany i zmontowany przez Ethana i Joela, którzy osiągnęli mistrzowską biegłość w realizowaniu kina autorskiego. Jak zawsze kapitalne zdjęcia nakręcił operator Roger Deakins, stały współpracownik Coenów. "Poważnego człowieka" ogląda się z przyjemnością, może trochę masochistyczną, zważywszy na defetyzm fabuły. W czasie napisów końcowych ma się jednak wrażenie, że zatoczyliśmy koło i znajdujemy się w tym samym punkcie, w którym startowaliśmy 105 minut wcześniej.

I jeszcze krótki suplement. Oglądałem "Poważnego człowieka" w kinie Mikro, które od niedawna - dzięki kupnie cyfrowego projektora - może pokazywać premierowe filmy, także w technice 3D. W kinie ukochanym przez mojego znakomitego poprzednika, red. Władysława Cybulskiego. Cóż za kolejna przewrotność losu - red. Cybulski tej zmiany nie zdążył doczekać. Wraz z nim odeszło dawne, dwuwymiarowe Mikro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski