Do dziś wiele osób pamięta na pewno obraz zalanego Głogoczowa wraz z odcinkiem zakopianki znajdujących się 80 cm pod wodą. Sytuacja była tak dramatyczna, że ludzie uciekali z domów tak jak stali. Niektórych trzeba było ewakuować, a strażacy którzy to robili szli po szyję w wodzie. Nie było czasu na ratowanie mienia. Zalane zostały domy i całe posesje wraz z samochodami i innymi sprzętami.
Czuć było rozgoryczenie mieszkańców. Nie pretensje i nie żal, ale właśnie rozgoryczenie tym, że będąc na miejscu i mogąc uratować mienie nie mieli czasu na reakcję. Zostali zaskoczeni tym co się stało i ponieśli straty, których w wielu przypadkach nawet odszkodowanie nie zrekompensowało – mówi Józef Tomal, starosta myślenicki.
I dodaje, że ostrzeżenia meteorologiczne i alerty, które przychodzą dotyczą powiatu lub kilku powiatów, tymczasem doświadczenie pokazuje, że zagrożenia mają charakter bardzo lokalny i dotyczą najczęściej jednej gminy albo góra dwóch-trzech. - Dlatego chcemy mieć informacje o tym co dzieje się lokalnie. Co więcej, chcemy je mieć wcześniej, a nie dopiero wtedy kiedy woda już wystąpi z brzegów.
Wtedy w 2021 roku była informacja, że przez powiat myślenicki będą przechodziły burze i można się spodziewać opadów deszczu, z tego co pamiętam prognozowano ok. 50 mm/m kwadrat. Okazało się, że burza z bardzo intensywnymi opadami – ponad 100 mm/m kw. przeszła nad ograniczonym terenem powiatu tj. północno-zachodnią częścią gminy Myślenice i Sułkowice. Główna kumulacja burzowa wystąpiła w obrębie miejscowości Jawornik, Polanka, Krzyszkowice, Głogoczów i Krzywaczka powodując na tym obszarze powódź błyskawiczną – mówi st. bryg. Wojciech Murzyn, zastępca komendanta powiatowego PSP w Myślenicach.
W pamięci ma nie tylko tę, ale także wcześniejsze powodzie. Począwszy od tej z 2001 roku, kiedy w Sułkowicach w rynku woda sięgała metra, przez rok 2009 kiedy żywioł wyrządził duże zniszczenia w gminie Dobczyce, rok 2014, kiedy woda wystąpiła z brzegów w gminach Dobczyce, Wiśniowa, Raciechowice i Pcim, rok 2020 kiedy najpierw ucierpiały gminy Wiśniowa, Raciechowice, Lubień i Pcim, a dwa miesiące później Myślenice, Wiśniowa i Dobczyce, po wspomniany rok 2021 z powodzią w Głogoczowie i Krzyszkowicach.
Wyjątkiem był rok 2010, kiedy powódź wystąpiła na terenie całego powiatu myślenickiego. W innych zdarzało się, że w jednej części tej samej gminy nie spadła nawet kropla deszczu, a w innej żywioł wyrządził potężne straty.
Dlatego właśnie w poszczególnych gminach powiatu (docelowo wszystkich, a na początek czterech) są montowane stanowiska monitoringu hydrologicznego. Na razie w pierwszym etapie, powstaje ich kilka.
Składają się na nie: czujniki natężenia opadów, które lokalizowane są w górnych zlewniach rzek (zwykle na wytypowanych remizach jednostek OSP) oraz automatyczne wodowskazy radarowe montowane w korytach głównych rzek powiatu (w środkowej części zlewni) mające za zadanie analizę wysokości fali wezbraniowej w dwóch poziomach granicznych tj. ostrzegawczym i alarmowym.
Jak tłumaczy strażak, informacje o sytuacji hydrologicznej zawierające intensywność opadu atmosferycznego, a także poziom wody w rzekach, będą przesłane za pośrednictwem systemu komórkowego GSM do Zintegrowanego Stanowiska Kierowania Powiatu Myślenickiego mieszczącego się w siedzibie Komendy Powiatowej PSP.
Na podstawie tych danych o aktualnym stanie hydrologicznym monitorowanych zlewni rzek, gminne służby zarządzania kryzysowego, a także jednostki OSP będą alarmowane o zagrożeniu powodziowym w ich rejonach i będą mogły podjąć ostrzec ludność, ale także podjąć działania zabezpieczające lub ratownicze.
Z naszych analiz wynika, że większość powodzi zaczyna się w nocy, albo nad ranem. Mając system, którego montaż już ruszył i informację o prawdopodobnych zagrożeniach, będziemy mogli szybciej reagować, czyli zawiadomić jednostki OSP oraz wójtów i burmistrzów, a ci będą mogli wcześniej ostrzec mieszkańców – mówi str. bryg. Wojciech Murzyn.
I dodaje: - Fali wezbraniowej nikt nie zatrzyma, ale chodzi o to, aby mieć informację że może wystąpić i mieć czas na reakcję, na to, aby zabezpieczyć domostwa (pozamykać drzwi lub okna pomieszczeń parterowych, piwnic i garaży, przeparkować samochody na wyżej położony teren, zadbać o zwierzęta itd.
Wtóruje mu starosta, który mówi: Wody nie zatrzymamy, ale możemy wcześniej, choćby nawet o pół godziny – godzinę, wiedzieć, że przy takiej intensywności opadów rzeka za tyle a tyle czasu przekroczy stan ostrzegawczy lub alarmowy. To czas, aby postawić służby w stan gotowości i zminimalizować straty w majątku komunalnym i prywatnym.
Docelowo system ma objąć także Głogoczówkę w Krzyszkowicach, Sieprawkę w Sieprawiu, Suszankę w Pcimiu, Lubieńkę w Lubniu, Krzczonówę w Krzczonowie i Rabę w rejonie Pcimia lub Stróży.
Koszt całego systemu szacuje się na 200-250 tys. zł. W tym roku powiat wydał już na niego ok. 60 tys. zł a planuje wydać w sumie 100-150 tys. zł.
Zanim przystąpimy do drugie etapu prac, chcemy zobaczyć jak system będzie się sprawdzał w praktyce – mówi starosta.
- Tak wyglądał Kraków 1000 lat temu! Oto rekonstrukcja
- Tak oszukują nas sklepy spożywcze. TOP 10 nieczystych zagrań!
- Oto najlepsze miejsce do życia w Małopolsce. Przynajmniej w Rankingu Gmin
- Zapierające dech w piersiach widoki z Chełmu i Kudłaczy
- Diabli Dół i Boża Wola. Nazwy małopolskich wsi, o których nie słyszeliście!
- Tunel na zakopiance już otwarty! Tak powstawała ta potężna inwestycja
Praca zdalna zdała egzamin na rynku pracy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?