Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat wielicki. Fatalny rok dla rolników i sadowników. Podrożeje cała żywność

Barbara Rotter-Stankiewicz
Ziemniaki już posadzone, ale ziemia wciąż wysuszona jest na pył
Ziemniaki już posadzone, ale ziemia wciąż wysuszona jest na pył zdjęcia: Barbara Rotter-Stankiewicz
Susza w powiecie wielickim daje się we znaki od trzech lat. W tym roku zima była wyjątkowo ciepła i bezśnieżna. Jeśli nadal niebo będzie nam skąpić deszczu, zanosi się na katastrofę.

FLESZ - Czy czeka nas największa susza od 100 lat?

Tomasz Miszczyk, szef referatu rolnictwa w Urzędzie Gminy Gdów i zapalony pszczelarz, ocenia poziom suszy m.in. obserwując zachowanie pszczół. – Zbiór pożytku jest tylko rano, po południu siedzą na poidle. To nie jest dobry sygnał... - zauważa.

Ale to, co się dzieje widać i bez pszczół. Ziemia wysuszona jest na pył, a wykopanie dołka pod sadzonkę to wyczyn. - Do tej pory problemy z wodą na terenie gminy Gdów były głównie nad Rabą w Książnicach i Winiarach. Tam gleby są słabe, pod warstwą urodzajną znajduje się żwir i skała. Teraz sucho jest wszędzie - stwierdza Tomasz Miszczyk.

Dodaje: – Gdy wysiewano zboża jare, unosił się tuman kurzu jak na pustyni. Obserwując zasiewy widzimy, że zboża jare źle wschodzą i słabo się krzewią. Jeśli nie będzie teraz obfitych opadów – czarno to widzę. Aby uratować warzywa, trzeba je będzie podlewać. Namawiamy mieszkańców, by nie korzystali przy tym z wody z kranów czy studni, tylko z deszczówki.

Ale co tu gromadzić w beczkach, skoro deszczu jak na lekarstwo? Kilka dni temu sadownicy z okolic Gdowa zawozili do sadów ogromne pojemniki z wodą. Tak zrobił m.in. Bartłomiej Tuleja z Kunic, właściciel 5-hektarowego sadu, gdzie rosną głównie jabłonie, a także grusze. Przy domu – kilka wiśni i czereśni.

- Woziłem wodę ze studni, żeby podlać najmniejsze drzewka, posadzone w tym roku. Trzeba je było ratować – wyjaśnia. - Z nimi jest najgorzej, bo najbardziej potrzebują wartości odżywczych, wody, żeby ruszyły. Z innymi też nie jest za dobrze, przydałoby się, żeby chociaż kilka dni popadało. A i tak nie wiadomo, czy po kwitnieniu zawiązki nie spadną na ziemię.

To kolejny fatalny rok dla sadowników. - W ubiegłym roku najpierw mieliśmy majową powódź, a potem suszę. Ziemia była jak kamień. Wszyscy patrzymy w niebo i czekamy na porządny deszcz – mówi z nadzieją pan Bartłomiej.

W środowe popołudnie przyroda trochę odetchnęła, bo po okolicy krążyła burza. To jednak wciąż za mało.

Pani Alicja z Sygneczowa koło Wieliczki razem z mężem troszczy się o to, by na działce koło domu rosły nie tylko drzewa i krzewy, ale także ziemniaki i jarzyny. Przeznaczyła na te uprawy 3 ary. Uważa, że zawsze lepiej mieć swoje, nieskażone „chemią” niż wszystko kupować w sklepie.

- Pewnie, że są tacy, co im się nic nie opłaca wszystko wolą sobie kupić, ale w tym roku z tym kupowaniem może być różnie – zastanawia się. Jest też aspekt edukacyjny – wnuczka widzi na własne oczy, że truskawki rosną w ogródku, a nie w sklepie...

- Posadziliśmy już ziemniaki, ale jak tak dalej pójdzie, to się od razu „ugotują”, bo w ziemi nie ma żadnej wilgoci. Od wielu dni miałam posiać jarzynki, ale ciągle to odkładałam, bo wciąż „obiecywali” opady. Zmobilizowała mnie burza w środę, ale deszcz przeszedł zdecydowanie za szybko - zauważa pani Ala.

- Groch, buraczki, fasolka potrzebują wilgoci. Teoretycznie można grządki podlewać, ale wtedy robi się skorupa. Poza tym z wodą też jest krucho. Mamy ją tylko ze studni - jak będzie susza, to zabraknie nam do picia. Trudno mając taką perspektywę wylewać hektolitry w pole... Wykorzystujemy więc tę, która zbiera się w nieużywanym od lat szambie, ale i jej jest niewiele - dodaje.

Sytuację ma poprawić foliowy tunel, jednak trzeba na niego poczekać. Będzie można dać tam rozsady przygotowane przez pana Jana – m.in. paprykę, ogórki i pomidorki, które na razie rosną w pojemnikach na parapecie, a także kupione sadzonki. - Tunel to dobre rozwiązanie, bo woda nie paruje tam tak jak w polu, chroni też przed niskimi temperaturami – mówi pani Ala.

Susza odbije się nie tylko na roślinach, ale pośrednio na zwierzętach. Jeśli będzie mało trawy, będzie też niewiele mleka… W rezultacie podrożeje cała żywność.

Rolnicy ratują się jak mogą – podlewają sadzonki, drzewka i kwiaty. To jednak rozwiązania na krótki dystans – wszystko zależy od pogody, a na nią wpływu nie mamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski