Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powiat wielicki. Jednomandatowe okręgi wyborcze lepsze od głosowania na partyjną listę

Jolanta Białek
Jolanta Białek
Piotr Smolinski
Samorządowcy z powiatu wielickiego komentują propozycje PiS związane z kodeksem wyborczym. Widzą więcej zmian negatywnych niż pozytywnych

Likwidacja jednomandatowych okręgów wyborczych, utrata kompetencji rad do podziału na okręgi wyborcze, „podwójne” komisje w obwodach głosowania, ograniczenie do dwóch kadencji wójtów i burmistrzów. To zmiany, które najbardziej dotyczą lokalnych samorządów.

Bardzo mocno krytykowany jest projekt likwidacji wyborów radnych w okręgach jednomandatowych, w systemie większościowym. Radni gmin byli wyłaniani w ten sposób po raz pierwszy podczas poprzednich wyborów samorządowych (w 2014 roku). Wcześniej wybory do rad w gminach mających do 20 tys. mieszkańców były większościowe, w gminach, liczących ponad 20 tys. osób - proporcjonalne.

Zdaniem burmistrza Wieliczki Artura Kozioła, okręgi jednomandatowe sprawdziły się. - To dla mieszkańców dużo lepsze rozwiązane niż wybory proporcjonalne, dlatego nie rozumiem planu likwidacji JOW-ów. Radny wybrany w takim okręgu jest bezpośrednio związany z danym rejonem, zna jego problemy. Tacy radni mają świadomość, że reprezentują daną społeczność i są bardzo aktywni w pracy na rzecz mieszkańców - mówi Artur Kozioł. Dodaje, że zamiar likwidacji JOW-ów uważa za odwrót od społeczeństwa obywatelskiego.

- Wybory proporcjonalne uważam za swoistą sztuczkę wyborczą, dzięki której wygrywa to ugrupowanie które zbierze więcej głosów na „listę”, ale już niekoniecznie ludzie mający faktycznie duże poparcie społeczne. Dlatego wybory w jednomandatowych okręgach są bardziej sprawiedliwe - mówi burmistrz Wieliczki.

- Latami uczyliśmy się wszyscy demokracji bezpośredniej, a teraz wszystko to może zostać zaprzepaszczone przez zmiany w Kodeksie Wyborczym - komentuje Artur Kozioł.

Roman Koszyk, wieloletni radny powiatu wielickiego, społecznik, szef Powiatowego Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców mówi, że „usiłuje zrozumieć ten plan PiS, ale jest to trudne”. - Proponowane zmiany doprowadzą do upartyjnienia wyborów na szczeblach lokalnych, w radach mogą pojawić się ludzie „znikąd”. A przecież to nasza ojczyzna, kto lepiej niż my zna problemy lokalnej społeczności? Obecnie obowiązująca ordynacja wyborcza jest dobra, zdała egzamin, więc po co to zmieniać? - komentuje Roman Koszyk. - A pomysłu by były dwie komisje wyborcze, to już kompletnie nie rozumiem – mówi.

Na projektach PiS dotyczących zmian w pracy komisji wyborczych nie zostawia suchej nitki także Andrzej Masny, który pracował przez wiele lat w wielickich Radzie Miejskiej oraz w Radzie Powiatu. - Przez 28 pracowałem także w komisjach wyborczych: tam nie ma szans na oszustwo wyborcze, więc pomysł dwóch komisji jest absurdalny. Tym bardziej że będzie ogromny problem ze skompletowaniem osób do „podwójnych” komisji - uważa Masny.

- Kolejny absurd to komisarze wyborczy (według propozycji PiS to oni mają wyznaczać okręgi wyborcze, które do tej pory określano na mocy uchwał rad gminy i powiatu - red.). Pomijając to, że na tych stanowiskach mogą znaleźć się ludzie nieznający kompletnie terenu i lokalnych realiów, to przewiduję tu także problem techniczny. Bo skąd „wziąć” tych dobrych kilka tysięcy wyborczych komisarzy? - pyta Andrzej Masny.

Jego zdaniem odejście od jednomandatowych okręgów wyborczych, spowoduje upartyjnienie lokalnych samorządów. - W 2018 roku skończy się bezpartyjność wyborów, na każdym szczeblu samorządów - twierdzi Masny.

Proponowane przez PiS zmiany kodeksu wyborczego uważa za fatalne także Zbigniew Fic, sekretarz gminy Kłaj, radny powiatu wielickiego, były wójt Biskupic. - Te zmiany zniszczą lokalną demokrację . Ludzie powinni mieć możliwość wyboru na swych reprezentantów w radzie konkretnych osób, a nie według partyjnej listy - mówi Fic. - Natomiast pomysł ograniczenia kadencji do dwóch byłby dobry, gdyby dotyczył samorządów wszystkich szczebli: od Parlamentu, po radę gminy. To miałoby sens. Nie powinno być tak, że prawo tworzą posłowie, którzy pracują w sejmie po 5-6 kadencji i nie mają pojęcia, jak wygląda rzeczywistość - dodaje Zbigniew Fic.

Burmistrz Wieliczki mówi natomiast, że jest zgoda „na ograniczenie kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów”. - Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie na forum Związku Miast Polskich. Wcześniej protestowaliśmy przeciwko temu, bo prawo to miało działać wstecz. Natomiast, jeśli kadencyjność ma być liczona od wyborów samorządowych w 2018 roku, to prawnych przeciwwskazań do tego nie ma - stwierdza Artur Kozioł. Zaznacza jednak, że wprowadzenie kadencyjności on sam postrzega, jako ograniczanie demokracji. - Moim zdaniem ludzie powinni mieć możliwość wybierania na szefa gminy, miasta czy powiatu kogo chcą, bez ograniczeń - zaznacza.

Podobnie uważa Roman Koszyk. - Kadencyjność nie jest dobrym pomysłem. To ograniczanie ludzi pracujących na rzecz mieszkańców. Bo jeśli dany wójt, burmistrz czy prezydent jest zły, to ludzie sami z niego szybko zrezygnują. Wbrew temu, co chyba sądzą gdzieś tam w Warszawie, mieszkańcy miast i gmin mają swój rozum, obserwują czy ktoś faktycznie pracuje i potrafią to ocenić. Jesli ludzie chcą wybrać kogoś na kolejną kadencję, to zawsze powinni mieć taką możliwość - mówi Roman Koszyk.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 27

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski