Po zwycięstwie Proszowianki z Nidą w Pińczowie (2-0) w III lidze piłkarskiej
Radość ze zwycięstwa może zepsuć protest, jaki wczoraj Nida złożyła do Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Żąda w nim walkowera za występ w Proszowiance nieuprawnionego, ich zdaniem, zawodnika Olafa Frączka (czytaj na str. 15 "Dziennika").
Trener gości Dariusz Wójtowicz przed rozpoczęciem meczu zapewniał, że wierzy w swój zespół, ale jego mina zdradzała ogromną niepewność. Trudno się zresztą szkoleniowcowi dziwić. Do Pawła Weinara, który w dziwnych okolicznościach opuścił zespół w ostatniej chwili, dołączyli kolejni dwaj gracze. Trener nie mógł skorzystać z Marcina Gizy i Piotra Jawienia, którzy trenowali z zespołem przez kilka tygodni. Nieoczekiwanie w składzie pojawił się natomiast Piotr Bagnicki z Cracovii. Ten z kolei nie wziął udziału w żadnym treningu Proszowianki.
- Najpierw próbowałem szczęścia w Koronie Kielce, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Potem dzięki uprzejmości trenera Piotra Kocąba trenowałem z Niedźwiedziem. W ostatniej chwili otrzymałem propozycję z Proszowianki, na którą chętnie się zgodziłem. Cieszę się, że mam gdzie trenować i grać - powiedział po spotkaniu Piotr Bagnicki, który okazał się szalenie pożytecznym nabytkiem. Nie tylko skutecznie wypełnił lukę powstałą w środku pomocy po odejściu Weinara, ale strzelił też bramkę. Kilka razy, wykorzystując doskonałe warunki fizyczne, próbował zaskoczyć bramkarza Nidy uderzeniami głową. - Myślę, że z czasem będzie jeszcze lepiej. Na pewno ciągle brakuje nam zgrania - mówił po meczu.
W zespole z Pińczowa z kolei proszowiccy kibice rozpoznali aż trzy znajome twarze. Na boisku wystąpili znani z wcześniejszej gry w Proszowiance Paweł Kusek, Sławomir Świeca i Michał Świstak. Wszyscy byli zresztą podczas letniej przerwy bliscy powrotu do Proszowic. Ostatecznie wybrali ofertę Nidy. Żaden z nich nie może jednak zaliczyć swojego niedzielnego występu do udanych. - Gdybyś został w Proszowiance, dzisiaj pewnie ty cieszyłbyś się ze zwycięstwa - zagadnęliśmy po meczu Pawła Kuska. - Pewnie by tak było. Niestety, mecz nam zupełnie nie wyszedł. Podczas gier kontrolnych nasza gra wyglądała dużo lepiej. O wyniku zadecydowały dwa nasze błędy na początku. Dwie bramki ustawiły mecz. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak szukać punktów z najbliższymi rywalami. Jeżeli nam się nie powiedzie, nasza sytuacja stanie się bardzo trudna - odparł.
Dzięki pokonaniu Nidy proszowianie przełamali serię pięciu kolejnych meczów bez zwycięstwa w III lidze (poprzednio wygrali 12 maja z Koroną Kielce). Po raz pierwszy od 13 kwietnia wygrali też na wyjeździe (ostatnio ze Starem w Starachowicach). Korzystny wynik na inaugurację zapewne doda im wiary we własne umiejętności. W następnych meczach poprzeczka będzie dla nich bowiem zawieszona dużo wyżej. Już w środę formę podopiecznych Dariusza Wójtowicza sprawdzi Hutnik Kraków.
(ALG)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?