Ta informacja zapewne ucieszy wszystkich narciarzy z nostalgią patrzących na szczyt Nosala (1206 m n.p.m.). Zamknięta od 3 lat trasa narciarska na tej górze jest dziś bliżej ponownego otwarcia niż jeszcze kilka miesięcy temu.
Stało się tak, bo Centralny Ośrodek Sportu po latach negocjacji wreszcie porozumiał się z zarządzającą ośrodkiem pod Nosalem rodziną Stramów i chce odsprzedać im stary wyciąg krzesełkowy prowadzący na szczyt. Do pełni szczęścia brakuje już tylko porozumienia pomiędzy Stramami a Tatrzańskim Parkiem Narodowym.
Nosal to kultowa góra dla wielu pokoleń polskich narciarzy. To na niej jedyny raz w historii Polska organizowała zawody alpejskiego Pucharu Świata w slalomie (w 1974 r.).
- Pokolenie dzisiejszych 50-, 40-, czy nawet 30-latków swego czasu za punkt honoru stawiało sobie zjazd ze szczytu Nosala - mówi Jan Gluc, zakopiański radny i działacz sportowy. - Niestety, dziś trasa z samej góry nie działa. Trzeba zrobić wszystko, by ją reaktywować.
Życzenie radnego jest bliżej realizacji niż sądzi wiele osób. Po latach sporów porozumienie zawarły właśnie dwie z trzech stron, których konflikt doprowadził w 2013 roku do zamknięcia trasy. Centralny Ośrodek Sportu w Zakopanem zgodził się sprzedać rodzinie Stramów wyciąg krzesełkowy na szczyt Nosala.
- Uznaliśmy, że tak będzie lepiej dla tej góry - mówi Jacek Bartlewicz, dyrektor zakopiańskiego COS-u. - Sytuacja na Nosalu była dotychczas dziwna. My mieliśmy kolejkę (samą instalację), rodzina Stramów grunty u stóp Nosala, a Tatrzański Park Narodowy grunty w górnej części stoku. Było zbyt dużo stron do rozmów, by ten stok działał.
Słowa dyrektora potwierdza Katarzyna Strama.
- Faktycznie przed obecnym sezonem zimowym dostaliśmy propozycję kupna wyciągu - mówi. - Jest ona atrakcyjna cenowo. Zanim jednak kupimy kolejkę, musimy mieć pewność, że będziemy mogli ją remontować, a właściwie zbudować od nowa.
Jak mówi Katarzyna Strama, jednoosobowy wyciąg krzesełkowy został zbudowany w latach 60. i dziś to praktycznie ruina. By ośrodek mógł działać, trzeba wyposażyć go w 4- czy nawet 6-osobową kolej. Zdaniem właścicieli ośrodka taka inwestycja (koszt kilku mln zł) będzie się opłacać tylko wtedy, gdy TPN pozwoli im poszerzyć i wyprofilować obecną trasę zjazdową z Nosala (wówczas stałaby się bardziej przyjazna dla narciarzy rekreacyjnych, którzy dziś boją się z niej zjeżdżać).
Albo też - gdy trasa pozostanie bez zmian - by nowa kolej mogła wywozić na szczyt Nosala turystów także latem (dzięki czemu Stramowie zbilansują sobie jej budowę).
- Na razie nie mamy odpowiedzi, jak park zapatruje się na te propozycje. Złożyliśmy je jako wnioski do powstającego planu ochrony TPN - mówi Strama. - Gdy będziemy mieli odpowiedź, że któraś z nich została zaakceptowana, wówczas kupimy kolejkę od COS-u. Ten obiecał, że będzie czekać z propozycją.
Co na to TPN?
- Nie wykluczam tego, że Nosal mógłby być dalej używany przez narciarzy - mówi Szymon Ziobrowski, dyrektor TPN. - Nie przesądzam tego, jak zostaną rozpatrzone wnioski państwa Stramów. Plan ochrony TPN jest w trakcie opracowania. Uważam jednak, że wywożenie turystów latem na szczyt Nosala jest wysoce kontrowersyjne. Bardziej realna wydaje się druga opcja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?