Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powolna egzekucja Platiniego, czyli bezwzględna walka o władzę w FIFA

Remigiusz Poltorak
Remigiusz Poltorak
Futbol i polityka. Zawieszony Platini stracił praktycznie szanse na udział w wyborach szefa FIFA. Z kolei Blatter, też zawieszony, ma dość siły, by dalej marzyć o powrocie do władzy. Nikt jednak nie wie, co wyłoni się z tego wielkiego chaosu, w którym znalazła się światowa federacja piłkarska

Plan został utkany misternie, ale właśnie dzięki temu zdradza, jak makiaweliczne stosunki panują w Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej. Miało być tak: Sepp Blatter, wieloletni szef organizacji chciał najpierw zablokować wszystkich kandydatów, którzy mieli mniejsze szanse na schedę po nim - uniemożliwiając im poprzez swoje wpływy zdobycie koniecznych rekomendacji z pięciu krajowych federacji - a potem wbić nóż w plecy największemu faworytowi Michelowi Platiniemu. W jaki sposób? Dzięki kontrolowanym przeciekom niewygodnych informacji i swoim ludziom w fifowskiej Komisji Etyki, która de facto dopuszcza kandydatów do lutowego głosowania. Francuz, szef Europejskiej Konfederacji Piłkarskiej, stałby się wtedy „niewybieralny”.

Taka jest wersja Christiana Constantina, prezesa szwajcarskiego Sionu, ale przede wszystkim bliskiego znajomego Blattera i wielokrotnego gościa w jego gabinecie. Szczególnie w ostatnich miesiącach. - To koniec władzy Seppa, ale do niego to jeszcze nie dotarło. On ciągle myśli, że wróci do władzy, jako jedyny sprawiedliwy w __tym wielkim chaosie - mówił Constantin w wywiadzie dla dziennika „L’Equipe”.

Można wierzyć lub nie, ale trudno uznać rewelacje Szwajcara za całkowicie nieprawdopodobne. A jeśli tak, to by tylko potwierdzało, że Blatter nadal posiada dostateczną władzę, aby pociągać za sznurki. Co więcej, zrobi wszystko, żeby pociągnąć Platiniego na dno.

W zasadzie on już to zrobił.

Miesiąc, który zmienił wszystko
Jeszcze miesiąc temu wszystko wydawało się takie proste.

Do walki o przywództwo nad światowym futbolem chciałoby zapewne stanąć wielu pretendentów, ale i tak faworyt był jeden. Platini - któremu można było zarzucić „tylko” wieloletni udział w fifowskim, mało transparentnym systemie - cieszył się niekwestionowanym autorytetem w europejskiej federacji, a nieoficjalnie także kilku innych konfederacji. Jego otoczenie zapewniało obrazowo, że poparcie jest na tyle szerokie, iż Francuz dojedzie do siedziby w FIFA niemal pustą autostradą.

Wtedy nastąpił cios. Błaha z pozoru - biorąc pod uwagę mętne standardy w piłkarskiej centrali - sprawa przelewu 2 mln franków na konto Platiniego za pracę u boku Blattera pociągnęła lawinę, która nie wiadomo gdzie się zatrzyma.

Francuz, najwyraźniej lekceważąc znaczenie tego ciosu, nie był w stanie jasno wytłumaczyć, dlaczego otrzymał pieniądze dopiero dziewięć lat po zakończeniu pracy i dlaczego kooperacja z Blatterem nie miała żadnej formy pisemnej. Tłumaczył za to mało przekonująco, że w Szwajcarii zwyczaje są inne; że ustne ustalenia ważą tyle samo co pisemne. Przede wszystkim jednak Platini nie zdołał uniknąć podejrzeń, dlaczego zaległe pieniądze dostał od Blattera niedługo przed wyborami prezydenta FIFA w 2011 roku, w których całkowitym zbiegiem okoliczności Szwajcar nie miał żadnego rywala, choć o poparcie Francuza (w domyśle całej UEFA) starał się Katarczyk Bin Hammam, ostatecznie zmarginalizowany, a nawet dożywotnio wykluczony.

O tym, że stary, szczwany Blatter będzie chciał podłożyć nogę swoim przeciwnikom, wiadomo było od dawna. Choćby nawet miało to oznaczać, że jego kariera też dobiegnie końca. Paradoksalnie jednak nic nie wskazuje na to, żeby 79-letni działacz był w złej formie, a tym bardziej - żeby obawiał się, co czeka go w najbliższej przyszłości. Wywiad dla rosyjskiej agencji Tass, udzielony w minioną środę, więcej mówi o wyrównywaniu rachunków i bezwzględnej walce o wpływy niż jakiekolwiek dotychczas nieoficjalne informacje.

Blatter stawia się w roli ofiary i bez pardonu uderza w swoich ulubionych rywali: Platiniego i byłego francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego.

A przy okazji zdradza - trudno uznać, że przypadkowo - jakie były „ustalenia” w sprawie wyboru gospodarzy mundialu w 2018 i 2022 roku. Według niego pierwsze z tych mistrzostw miały powędrować do Rosji (i tak się rzeczywiście stało), a kolejne do Stanów Zjednoczonych, czyli jak to określił „dwóch największych potęg politycznych”. - Wszystko układało się dobrze aż do czasu, gdy tuż przed głosowaniem Sarkozy zorganizował spotkanie w Pałacu Elizejskim z udziałem emira Kataru i __Platiniego. To był zwrot - mówi Blatter.

Ten frontalny atak na Europejczyków nie jest przypadkowy. Doskonale wpisuje się w taktykę, która była przerabiana już wielokrotnie i za każdym razem dawała efekty. W skrócie można ją nazwać: reszta świata kontra Europa, a przekładając na język piłkarski: pozostałe konfederacje kontra UEFA. To klucz do zrozumienia, na jakim poziomie toczy się ciągle walka o władzę w światowym futbolu.

Jeśli Joseph Blatter może otwarcie oskarżać europejskich polityków i najbogatszą z kontynentalnych federacji - a jednocześnie nazywać „Władimira Władimirowicza dobrym przyjacielem Josepha Josephowicza” - to dlatego, że wciąż ma wielu popleczników w innych regionach świata.

Jakby na potwierdzenie tego wzrostu napięcia w ostatnich tygodniach, na początku października został odwołany tradycyjny mecz między przedstawicielami FIFA i UEFA. W takich warunkach, tuż po wybuchu afery z podejrzanym przelewem od Blattera do Platiniego, zostałoby to co najmniej źle odebrane.

Europa, która jest coraz bardziej podzielona
Poważny problem ma jednak nie tylko FIFA, wstrząsana od maja kolejnymi aferami. Jedno celne uderzenie w Platiniego podważyło też siłę europejskiej konfederacji, pokazując jakie podziały może wywołać brak silnego przywództwa. Jeszcze w ubiegłym tygodniu wszyscy zapewniali zawieszonego szefa, że stoją za nim murem, ale dzisiaj wszystko wskazuje na to, że górę wziął pragmatyzm. Szczególnie u Anglików, Niemców i Skandynawów. Teoretycznie Platini może jeszcze wystartować 26 lutego, bo komisja wyborcza zgodziła się, aby mógł zostać wpisany na listę po ewentualnym oczyszczeniu z zarzutów, ale nawet jego otoczenie za bardzo nie wierzy w sukces takiej operacji.

Dowód? Wystawienie wśród oficjalnych kandydatów na szefa FIFA sekretarza generalnego UEFA Gianniego Infantino, włosko-szwajcarskiego poligloty, znanego dotychczas z ceremonii losowania wielkich imprez. Na pierwszy rzut oka taki ruch mógłby świadczyć o przemyślanej taktyce. Na wypadek gdyby były francuski kapitan uzyskał zielone światło, Infantino mógłby się wycofać. Problem w tym, że od początku tygodnia nikt już o Platinim nie mówi. Żadnego wsparcia ze strony wpływowych europejskich federacji.

Co więcej, media nad Sekwaną - dotychczas bardzo przychylne prezydentowi UEFA - też zaczynają się od niego dystansować. I nie chodzi bynajmniej o kilkuletnie dokonania, te są raczej pozytywne, ale o zachowanie i sposób bycia. Mówiąc konkretnie - o ostentacyjną dezynwolturę, która skłoniła go do szczerego wyznania w ostatnim wywiadzie dla dziennika „Le Monde”, że „od dawna nie ma żadnego adwokata ani agenta”. - To, że nie zagląda na swoje konto w banku, nie jest dziwne. Wielu szefów dużych firm tego nie robi. Ale że nie ma adwokata, ani agenta? To akurat jest uderzające - mówi Raphaelle Bacque, dziennikarka, która przeprowadzała z nim wywiad.

Efekt? Coraz częściej pojawiają się stwierdzenia - miesiąc temu niewyobrażalne - że z taką „lekkością” w zachowaniu trudno ubiegać się o fotel najprężniejszej organizacji sportowej. Dla Europy to o tyle problem, że na dzisiaj Infantino ma niewielkie szanse, jego kandydatura służy bardziej temu, aby UEFA miała w ogóle jakikolwiek wpływ na głosowanie. Choć może się to zmienić...

Kto więc? Sojusznikiem Europejczyków (a przynajmniej dotychczas Platiniego) wydawał się wpływowy szejk z Bahrajnu Salman Al-Khalifa. Z nieoficjalnych informacji wynika, że tajne rozmowy z Infantino już były prowadzone, aby zawiązać porozumienie. Tyle tylko, że Salman - nawet wspierany przez szejka z Kuwejtu Ahmada Al-Sabaha, szarą eminencję w tej rozgrywce - nie ma czystych rąk.

Gdy tylko zgłosił swoją kandydaturę, zaraz wyszło na jaw, że różne organizacje praw człowieka oskarżają go o współudział w uwięzieniu wielu sportowców, którzy w 2011 roku protestowali przeciwko władzom w Bahrajnie.

Trudno będzie o to też Jerome’owi Champagne, który 11 lat pracował przy Blatterze, a jego przeciwnicy twierdzą, że odchodząc w 2010 roku podpisał „klauzulę milczenia”, pobierając przy okazji niemały czek.

Konstatacja jest gorzka, choć w obecnych warunkach - gdy amerykańscy śledczy na poważnie zabrali się za porządki w FIFA - dość oczywista. Żaden z kandydatów, którzy mieli dotychczas związek z futbolem na najwyższym szczeblu nie przekonuje. Może więc ktoś spoza „rodziny”, tak jak Południowoafrykańczyk Tokyo Sexwale, były kompan z więzienia... Nelsona Mandeli?

Rodzina FIFA będzie jednak na pewno walczyć do końca, aby tak się nie stało. Co nie oznacza, że do wyborów nie czekają nas jeszcze niespodzianki.

Pozostali jeszcze w grze, ale faworyta nie ma

Szejk Salman - członek rodziny królewskiej z Bahrajnu, szef Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej, jeden z wiceprezydentów FIFA

Jerome Champagne - były dyplomata i były zastępca sekretarza generalnego FIFA; przy Blatterze pracował 11 lat; wróg Platiniego; przed poprzednimi wyborami nie uzyskał pięciu wymaganych rekomendacji

Tokyo Sexwale - biznesmen i milioner z Południowej Afryki; kiedyś siedział w więzieniu z Nelsonem Mandelą; jedyny kandydat spoza „rodziny FIFA”

david Nakhid - były kapitan reprezentacji Trynidadu i Tobago

Gianni Infantino - sekretarz generalny europejskiej federacji, dotychczas prawa ręka Platiniego, ale nie wiadomo czy nie zaczął grać na siebie z myślą o wyborach w… UEFA

Michel Platini - zawieszony do 5 stycznia, czeka na oczyszczenie z zarzutów, ale nawet jeśli tak się stanie, szanse ma dzisiaj minimalneKsiążę Ali - brat przyrodni jordańskiego króla Abdallaha; to on rzucił wyzwanie Blatterowi w ostatnich wyborach, zdobywając 73 głosy, nie ma jednak poparcia nawet własnej federacjiMusa Bility - szef federacji piłkarskiej w Liberii

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski